Reklama

Nie jest tajemnicą, że rodzina Julii von Stein jest bardzo majętna, ale sama "Królowa życia" doskonale wie, co znaczy ciężka praca. Jak przyznała w rozmowie z naszą reporterką, już jako nastolatka pracowała jako sprzątaczka i kelnerka, aby zarobić na swoje zachcianki. W pamięci utkwił jej jednak pewien moment, kiedy poczuła, że pochodzi z bogatej rodziny. Wszystko zaczęło się od szkolnej wycieczki do Berlina.

Reklama

Julia von Stein o tym, kiedy poczuła, że pochodzi z bogatej rodziny

Zapytaliśmy Julię von Stein o moment, gdy odczuła, że jej rodzina żyje na wysokim poziomie. Wówczas "Królowa życia" opowiedziała nam o pewnej sytuacji z czasów swojego liceum. Szkoła Julii organizowała bowiem wycieczkę do Berlina, a do kompletu osób brakowało tylko jednego ucznia. Julia jednak bardzo nie chciała uczestniczyć w tym wyjeździe, przez co podróż całej klasy stanęła pod znakiem zapytania.

- Ja powiedziałam: "mamo, no koniec, ja nie pojadę. Tam po prostu jedzą jakieś kanapki z jakimś mięsem, popijają to k***a soczkami marki "Ku**ś" marchewkowy, zarzygane jest wszystko w trzy d*py, ja na to nie pojadę" - przyznała Julia von Stein przed naszą kamerą.

Co sprawiło, że Julia jednak dała się namówić na wyjazd? Jak się okazało, "Królowa życia" poprosiła o kupno bardzo drogiej torebki. Mama gwiazdy zgodziła się spełnić jej prośbę.

- I wtedy moja mama zapytała, co ma zrobić, żebym ja pojechała. Ja powiedziałam: "mamo, torebka Louis Vouitton" - przyznała Julia.

Co jeszcze na ten temat zdradziła nam "Królowa życia"? Wszystkiego dowiecie się z naszego wideo, które możecie obejrzeć powyżej!

Reklama

Zobacz także: McDonald's reaguje na aferę z Julią von Stein. Jest oświadczenie w sprawie celebrytki

Reklama
Reklama
Reklama