Perfumy o zapachu śmieci?! Tak, Etat Libre d'Orange prezentuje nowość prosto z… kompostownika. I reklamują ją dżdżownice! Skusisz się?
Perfumy o zapachu śmieci?! Tak, Etat Libre d'Orange prezentuje nowość prosto z… kompostownika. I reklamują ją dżdżownice! Skusisz się?
Marka Etat Libre d'Orange przyzwyczaiła już nas do szokujących nowości. Były już perfumy o zapachu popokornu, nasion marchwi i rumu. Czas na zapach śmieci!
Nowe perfumy marki nazywają się I Am Trash – Les Fleurs du Dechet, co można przetłumaczyć jako „Jestem śmieciem – kwiaty ze śmietnika”. Odważnie? Tak, ale nazwa oddaje istotę zapachu, bo perfumy stworzono z odpadów, które pozostały po produkcji innych zapachów.
Kładłam ogromny nacisk na to, aby perfumy powstały ze śmieci, a nie nowych składników. Recykling i ochrona środowiska są dla mnie niezwykle ważne – mówi twórczyni zapachu Daniela Andrier.
Czym pachnie I Am Trash?
Ziemią kompostową, truskawką, różą, jabłka, cedrem i drzewem sandałowym, a także gorzką pomarańczą, trawą cytrynową z Gwatemali i zieloną mandarynką. Pachnie pięknie, sprawdziliśmy!
ZOBACZ: Perfumy jak popkorn? Od Paco Rabanne
Reklama perfum mówi przewrotnie, że to "najbardziej pożądany zapach stworzony z tego, co niechciane". A w spocie reklamowym widać wijące się dżdżownice… Tak, Etat Libre d'Orange potrafi szokować!
Zapach będzie niebawem dostępny w Sephorze.
ZOBACZ: Perfumy tylko dla… dorosłych!