Reklama

Małgorzata Socha opowiedziała nam o "Przyjaciółkach"! Gwiazda zdradziła największe sekrety produkcji w związku z wygraną tego serialu w wielkim plebiscycie "Party" i Party.pl! Czego nie wiedzieliście o "Przyjaciółkach"? Przeczytajcie wywiad z Małgosią!

Reklama

Małgosia Socha zdradza sekrety "Przyjaciółek"

Co sprawia, że lubisz pracować na planie serialu „Przyjaciółki”?

Mam to szczęście, że jadę do swojej pracy z przyjemnością – wiem, że spotkam bliskie mi osoby. Razem z dziewczynami lubimy swoje towarzystwo i często słyszymy, że nasze relacje przenoszą się na efekt w serialu. Mam też ciepłe wspomnienia związane z „Przyjaciółkami”. Byłyśmy razem w najważniejszych momentach życia każdej z nas.

Gdybyś miała zagrać inną przyjaciółkę, to którą?

Zuzę! Najbliżej mi do niej charakterem. Przebojowa, szybka, bardziej działająca niż rozmyślająca. Lubię tę postać, może dlatego, że tak dobrze gra ją Anita. Na początku przymierzane byłyśmy do różnych postaci, ale okazuje się, że producenci mieli nosa i ułożyli nas w takiej konfiguracji. Teraz, po siedmiu latach grania, wygrywamy plebiscyty – taki jak „Party” i Party.pl – na najpopularniejszy serial.

W czym każda z przyjaciółek się specjalizuje prywatnie?

Po latach grania w serialu wiesz, że po przepis na rosół czy łososia dzwonisz do Magdy Stużyńskiej, która ma przepis na wszystko. Jeśli chodzi o śpiew, piosenki, zapomniane kompozycje – do Joasi, a Anita to nasza dziewczyna, na której można polegać pod każdym względem. Pomoc o dwunastej w nocy? Dzwonisz do Anity.

Z którym „przyjaciółkowym” facetem dobrze ci się gra? Było ich sporo obok Ingi.

Uwielbiam sceny z Andrzejem, moim serialowym byłym mężem. Z Adamem Adamonisem super się dogadujemy i podoba mi się przesłanie, że mimo rozstania można mieć dobre relacje. Podoba mi się też, że Inga ma tyle przygód. Pozdrawiam wszystkich moich byłych w serialu, miło mi się to gra. Czekam na więcej (śmiech).

Jesteś bardzo konsekwentna i – mimo trójki dzieci, pracy oraz pokus – nie odpuszczasz i trenujesz prawie codziennie.

Aby mieć dobrą figurę, muszę ćwiczyć, a że jestem strasznym łakomczuchem, to mogę robić trzy rzeczy: odpuścić i przytyć, jeść i ćwiczyć, nic nie jeść. Wybrałam mniejsze zło. Czasem się pochwalę na Instagramie figurą, ale jak przestanę robić sobie takie zdjęcia, to znaczy, że nie jest już tak dobrze i wybrałam pierwszą opcję (śmiech).

Co nauczyłaś się odpuszczać?

Odpuściłam domowy perfekcjonizm – że musi być posprzątane, wszystko na swoim miejscu. Dzieci szybko cię uczą takich rzeczy. Wybiórczo patrzę też na wyjścia showbiznesowe. Nie muszę być wszędzie i dla każdego. Dzięki macierzyństwu to zrozumiałam, bo trudno kiedyś było mi odmawiać. Nie muszę też się każdemu podobać. Na początku kariery jest takie spięcie, że chcesz być lubiana, dobrze postrzegana, a tak się nie da.

A co nadal lubisz w show-biznesie?

Spotkania z ludźmi. Nie chowam się za okularami, nie tworzę dystansu, chcę z każdym pogadać. Na szczęście nie czytam o sobie plotek. Dlatego, gdy gdzieś idę, nie mam uprzedzeń do mediów. Jest to dla mnie dobra zabawa. Potem wracam do domu i żyję dalej jako mama, żona, córka czy przyjaciółka, a nie gwiazda.

Małgorzata Socha wzięła udział w sesji zdjęciowej do magazynu "Party". Efekty - tutaj!

Weronika Walijewska/Alice Walczak
Agnieszka Kulesza & Łukasz Pik / DAS AGENCY
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama