Reklama

Andrzej Żuławski znów przesadził! Wszyscy pamiętamy jego wynurzenia na temat Weroniki Rosati. Przy okazji wydania kolejnej książki, znany reżyser wylał kolejne pomyje.

Reklama

Najbardziej dostało się Beacie Tyszkiewicz. "Jest bez talentu, co mam zrobić? Nie umie grać do dzisiaj..." - czytamy w książce "Ostatnie słowo". "Nie mogę powiedzieć, że jest to osoba całkowicie wyzbyta talentu, bo to byłaby nieprawda. Ale jej talent ma krótkie nogi. Ona jest żywym przykładem na to, jak prowadzić karierę, gdy się nie ma talentu. A właściwie ma się jeden talent, czyli biust".

Pani Beata bardzo oburzyła się słowami Żuławskiego. Poczuła się bardzo dotknięta. Nic dziwnego! W końcu aktorka zagrała u niego sporą rolę w filmie "Pieśni triumfującej miłości"

- Wcale nie wymagam, by uznano mnie za utalentowaną. Andrzej zatrudnił mnie w swoim filmie, grałam u niego... Musiało być mu bardzo ciężko pracować z takim beztalenciem. Dlaczego wtedy mnie zatrudnił? - powiedziała "SuperExpressowi" Tyszkiewicz. - Ale jeśli ma taką potrzebę serca, mówienia takich rzecz... Proszę bardzo. Są różni ludzie, jedni donoszą, inni piszą anonimy. Mam nadzieję, że rzeczywiście jest to jego ostatnie słowo- dodała aktorka.

Żuławski postanowił jednak... za swoje słowa przeprosić! To ciekawe posunięcie, bowiem chyba przed wydaniem autobiografii doskonale zdawał sobie sprawę, że tego rodzaju wynurzeniami obrazi kolejne osoby. Teraz uznał, że nie miał złych intencji, a winę za taki odbiór ponosi wydawnictwo!

- To robota wydawnictwa. Podsunęli kolorowym pismom smaczne fragmenty. Nie całą książkę, nie moje życie, tylko wyrywki o dupie Maryni. Pierwszy film, jaki w życiu zrobiłem dla telewizji, zrobiłem z Beatą. Była najpiękniejszą kobietą, jaką widziałem w życiu... Doskonale zagrała swoją rolę. I była żoną mojego przyjaciela Andrzeja Wajdy. Nie chciałbym, żeby się tym przejmowała. Wolałbym, żeby się z tego śmiała. - tłumaczył Żuławski w wywiadzie dla tygodnika "Wprost".

Pani Beata szybko zareagowała na te w naszym rozumieniu przeprosiny. Na łamach "Super Expressu" wyznała - Nie przejmuję się. Zrobię, jak sobie życzy. Potraktuję sprawę z poczuciem humoru.

Mimo przeprosin reżysera nie spodziewamy się ażeby przestał opluwać swoich kolegów i koleżanki z branży. Bowiem to właśnie te "smaczne fragmenty" wysyłane kolorowym pismom gwarantują wysoką sprzedaż książek Żuławskiego.

Reklama

pijavka

Reklama
Reklama
Reklama