William Friedkin nie żyje. Znany i doceniany reżyser miał 87 lat
To on wyreżyserował horror "Egzorcysta" czy kryminał "Francuski łącznik". Nie doczekał premiery swojego najnowszego filmu. Kim był William Friedkin?
William Friedkin był jednym z bardziej znanych twórców filmowych. Był laureatem Oscara, a także Złotego Globu, a w 1997 roku odsłonił w Alei Gwiazd w Los Angeles swoją gwiazdę. Współpracował z wieloma gwiazdami Hollywood. Zmarł z powodu niewydolności serca i zapalenia płuc. Czym zasłynął?
Życie i śmierć Williama Friedkina
William Friedkin urodził się 29 sierpnia 1935 roku w Chicago, jako syn pochodzącej z Ukrainy pielęgniarki i rosyjskiego Żyda będącego marynarzem handlowym. W dzieciństwie bardzo dobrze grał koszykówkę, jednak nie zdecydował się na zawodowstwo, tylko chciał zostać dziennikarzem. W wieku 25 lat, po tym, jak obejrzał "Obywatela Kane’a", podjął decyzję o karierze filmowca. W kolejnych latach reżyserował na potrzeby telewizji. Na wielkim ekranie zadebiutował w 1967 roku z komedią "Good Times" z udziałem Sonny’ego Bono i Cher, a jego najpopularniejsze dzieła powstały na początku lat 70. W 1971 nakręcił bowiem obsypanego pięcioma Oscarami "Francuskiego łącznika" (wówczas otrzymał też statuetkę dla najlepszego reżysera), natomiast w 1973 zrealizował jeden z najlepszych horrorów w historii kina, czyli "Egzorcystę".
Zobacz także: Tak zmieniała się Cher. Na przestrzeni lat przeszła wiele metamorfoz. Teraz jest nie do poznania
Choć żadne z jego późniejszych dzieł nie dorównało kultowym produkcjom z lat 70., to w późniejszym czasie miał szansę współpracować z najpopularniejszymi gwiazdami kina. W 1980 roku zrealizował chociażby dramat kryminalny "Zadanie specjalne" z Alem Pacino, w 1995 thriller "Jade" z Davidem Caruso, w 2000 "Regulamin zabijania" z Tommym Lee Jonesem oraz Samuelem L. Jacksonem, a w 2011 roku film "Zabójczy Joe" z Matthew McConaugheyem. Produkcje Williama Friedkina charakteryzowały się wyjątkowym okiem wizualnym, gotowością podjęcia tematu gatunku i potraktowania go z dużą powagą. W jego filmach istotną rolę grał nie tylko obraz, ale i dźwięk, który miał dodawać strachu, tajemnicy oraz dysonansu.
- Należał do genialnego pokolenia filmowców, którzy wywrócili do góry nogami system studyjny, tworząc filmy prowokacyjne, indywidualistyczne i antyautorytarne. Kilku jej członków w pewnym momencie połączyło siły, aby stworzyć The Directors Company, próbując zapewnić sobie niezależność, którą cenili, chociaż wewnętrzne nieporozumienia doprowadziły do jej rozwiązania, niedługo po tym, jak zbiorowo odrzucili "Gwiezdne wojny" - pisze "Hollywood Reporter".
Zobacz także: Od amanta do laureata Oscara, Matthew McConaughey przeszedł wielką przemianę
Reżyser miewał dłuższe przerwy w twórczej pracy, ale walczył do końca. Widzom zostawił teraz swój ostatni film pt. "The Caine Mutiny Court-Martial" z Kieferem Sutherlandem w roli głównej. Jak pisze "Rzeczpospolita": "To historia oficera marynarki, który staje przed sądem za bunt i przejęcie dowództwa od kapitana statku, który według niego działał w niestabilny sposób, narażając na niebezpieczeństwo zarówno statek, jak i jego załogę". Niestety William Friedkin nie doczekał premiery filmu, bowiem ma się ona odbyć za niespełna miesiąc podczas festiwalu filmowego w Wenecji. O śmierci reżysera poinformowała jego czwarta żona, z którą był od 1991 roku. Zmarł 7 sierpnia 2023 roku w swoim domu w Bel Air w Los Angeles w Kalifornii w wieku 87 lat.