Reklama

Gwiazdy mają swoje sekrety, ale czy je strzegą? Nie koniecznie. Najlepszym przykładem jest Justin Bieber, który niedawno udzielił wywiadu dla kanadyjskiego radia Capital FM. W rozmowie pochwalił się, że jego penis... nosi imię Jerry. Jakby tego było mało, zabłysnął wyznaniem, że podczas kąpieli chętnie rozmawia ze swoim przyrodzeniem o życiu.

Reklama

- Lubimy się. A tak na poważnie to moi fani mają taką niesamowitą wyobraźnię właśnie.

Bieber nie tłumaczył dlaczego akurat wybrał imię "Jerry". Powiedział jedynie, że to był pomysł jego fanów. Mimo bardzo szczerego wyznania, Justin zawstydził się i zaczerwienił. Biedny.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama