Ellen DeGeneres i Portia De Rossi już zapowiedziały ślub. Do homoseksualnych skłonności przyznaje się Lindsay Lohan. Cynthia Nixon twierdzi, że jej idealnym mężczyzną jest... kobieta. Czy Jodie Foster też w końcu się ujawni?

Reklama

Przykro mi, panowie. Lindsay Lohan nie jest już do wzięcia. Czy u jej boku pojawił się kolejny przystojniak? Skądże znowu. Może poprzysięgła sobie celibat? Bez sensu. U boku Lindsay ostatnio pojawia się... koleżanka. Samantha Ronson, 30-letnia didżejka, siostra popularnego producenta Marka Ronsona. A może to tylko przyjaciółka? Może tak. Tylko czy przyjaciółki chcą się pobierać?

W ciągu ostatnich miesięcy Lindsay często towarzyszyła Samancie w jej didżejskich setach w dyskotekach Los Angeles. Już wtedy wydawało się to dziwne, bo żaden z jej wypadów do nocnych klubów nie skończył się efektowną randką. Kilka tygodni temu dziewczyny wybrały się do Cannes i nie odstępowały się na krok. Atmosfera dekadenckich przyjęć tak im się udzieliła, że przestały udawać, że są koleżankami. Pocałunki, przytulanki skutecznie zniechęcały tamtejszych mężczyzn. Czyżby to był ich „coming out” – ujawnienie się?

Lindsay twierdzi, że Samantha jest miłością jej życia, nosi zaręczynowy pierścionek z brylantem i każe przyjaciołom szykować się na ślub. Kiedy? W lipcu, bo wtedy w Kalifornii wchodzi w życie przepis, który zezwala na małżeństwo osobom tej samej płci. Gdzie? W parku rozrywki należącym do Dolly Parton – Dollywood. Co na to rodzice Lindsay? Mama jest zachwycona. Ma nadzieję, że informacje na temat ślubu córki podniosą oglądalność jej reality show, „Living Lohan”. Ojciec jest bardziej sceptyczny. Próbuje się zdystansować. Twierdzi, że nie śledzi internetowych rewelacji na temat prywatnego życia córki, bo „chybaby od tego zwariował”. „Nie mam pojęcia, czy moja córka jest lesbijką, czy nie, i w ogóle mnie to nie obchodzi. To jej sprawa”, mówi.

To prawda, ale życie seksualne gwiazd jest takie ekscytujące... Szczególnie kiedy skrywa je tajemnica.

Zobacz także

Kryzys wieku średniego
Tajemnicą poliszynela jest seksualność Jodie Foster. Właściwie trudno tu mówić o tajemnicy, bo wszyscy wiedzą, z kim sypia Jodie, choć ona sama nigdy oficjalnie się do tego nie przyznała. Przez 15 ostatnich lat była w szczęśliwym związku z Cydney Bernard, 55-letnią producentką i aktorką, którą poznała na planie filmu „Sommersby”.

Dziewczyny wychowywały razem dwóch synów, których dzięki zapłodnieniu in vitro urodziła Jodie, i uchodziły za wzór nowoczesnego, partnerskiego związku. Cydney zrezygnowała z pracy, by móc spokojnie zająć się domem i dziećmi. Jodie nigdy nie chciała zatrudniać opiekunek ani gospodyń domowych, by tajemnice jej rodziny nie ujrzały światła dziennego. Grała tylko tyle, ile musiała, żeby zarobić na życie. Resztę czasu poświęcała rodzinie.

Jodie i Cydney nosiły na palcach obrączki od Tiffany’ego, ich synowie, Charles i Kit, mają podwójne nazwiska. Przyjaciele twierdzą, że miały zamiar zalegalizować swój związek zaraz po tym, jak prawo umożliwiające gejom małżeństwa zostałoby zatwierdzone. Niestety, nie doczekały tej chwili. Co się stało? Rodzinną sielankę przerwał niespodziewany romans Jodie z najmodniejszą w tej chwili scenarzystką w Hollywood, Cynthią Mort. Panie poznały się dwa lata temu na planie filmu „Odważny”, którego współscenarzystką była właśnie Cynthia (przyjaciele mówią na nią Cindy). Ponoć już wtedy między nimi zaiskrzyło. Ale Jodie nie należy do osób, które podążają za pierwszym porywem serca. Długo się zastanawiała, czy ryzykować spokojny, stabilny i szczęśliwy związek dla, może krótkotrwałej, namiętności.

Cynthia ma 33 lata. Jest dużo młodsza nie tylko od Cydney, ale i od 45-letniej Foster. Czyżby więc był to kryzys wieku średniego, jak twierdzą niektórzy? Cynthia jest poza tym antytezą poprzedniej partnerki aktorki. Odważna, śmiała, niesamowicie inteligentna i błyskotliwa, na pewno nie marzy o bezpiecznej, rodzinnej stabilizacji. W Hollywood jest teraz „na fali”. Jej kolejne, przełamujące obyczajowe tabu seriale okazują się hitami. Ostatni, „Tell Me You Love Me”, w którym długoletnie pary rozwiązują swoje problemy (również te najbardziej intymne, dotyczące seksu) na kozetce u psychoanalityka, oglądają miliony. Cynthia stoi również za sukcesem sitcomów „Roseanne” i „Will i Grace”. To również ona napisała prześmieszny felieton, w którym tłumaczyła, dlaczego oglądanie gołego penisa na ekranie nie powinno być bardziej szokujące niż oglądanie nagich piersi.

Tak, Cindy jest na topie. I uwielbia to. Tylko czy Jodie tak planowała życie? Cindy nie da się zamknąć w czterech ścianach. I sama Cydney łatwo się nie podda. Będzie chciała prawnie podzielić się opieką nad synami, dla których tak samo jak i Jodie jest mamą. Być może będzie również chciała sądownie wyznaczyć alimenty, jak kiedyś Judy Nelson po rozstaniu z Martiną Navratilovą. Homoseksualne pary mają takie same problemy, jak hetero. Dzielą się opieką nad dziećmi, boleśnie przeżywają rozstania. I chcą mieć prawo do takich samych przywilejów.

Wszystkiemu winna matka?
Kalifornia jest na czasie. Mimo że gubernator, Arnold Schwarzenegger, jest republikaninem i konserwatystą i długo wetował ustawę, w połowie maja tamtejszy parlament przyjął wreszcie przepis o małżeństwach homoseksualnych.

Następnego dnia w swoim talk-show Ellen DeGeneres ogłosiła, że ona i jej partnerka od czterech lat, młodsza od niej o 15 lat aktorka, Portia De Rossi, zamierzają zalegalizować związek. Ellen nigdy nie chciała ukrywać swojej seksualności. „Ujawniła się” w 1997 roku, poprzez swoje alter ego – Ellen, na planie serialu pod tym samym tytułem. Od tamtej pory uchodzi za rzeczniczkę praw gejów. Szydzi z zakłamanej obyczajowości, za pomocą ironii i żartów próbuje przełamywać niechęć i homofobię. Zanim w jej życiu pojawiła się Portia, Ellen przez trzy lata była związana z Anne Heche. To był dramatyczny czas. Po kilku latach wspólnego życia i planach małżeńskich Anne zdecydowała w końcu, że woli mężczyzn.

Rozstały się, Heche wyszła za mąż za aktora Colemana Laffoona, urodziła dziecko. Ku zadowoleniu matki, która twierdzi, że „wyleczyła córkę dzięki codziennej modlitwie”. Ellen nigdy nie musiała tłumaczyć mamie, dlaczego woli kobiety. „Wiedziała od początku, ja nie umiem żyć w tajemnicy. Akceptowała to. I jestem jej za to wdzięczna. Oszczędziła mi wielu problemów”, wspomina Ellen.

Nie dziwi, dlaczego Ellen popiera Obamę. Kiedy ogłosiła, że zamierza wziąć ślub i poprosiła kandydata republikanów, Johna McCaina, by poprowadził ją do ołtarza, on tylko zaśmiał się nerwowo. Stwierdził, że bardzo mu przykro, ale dla niego małżeństwo to unikatowa unia między kobietą a mężczyzną i w tej kwestii nigdy nie zmieni zdania.

Obecny prezydent, George W. Bush, uważa podobnie, ale jego córka Jenna, która niedawno wyszła za mąż, zaproponowała Ellen jego ranczo w Teksasie jako idealne miejsce na weselne przyjęcie. Tylko czy jej tata się na to zgodzi?

Porozumienie dusz
„Moim idealnym mężczyzną jest kobieta”, odważnie twierdzi Cynthia Nixon, czyli rudowłosa Miranda z „Seksu w wielkim mieście”. Wie, co mówi, ma za sobą trwający 15 lat związek z profesorem angielskiego Dannym Mozesem.

To częsty scenariusz wśród lesbijek. Próba spełnienia oczekiwań rodziców i środowiska, w którym żyją. Są kobiety, które nigdy nie pogodzą się ze swoją seksualnością i całe życie będą się męczyć w traumatycznych małżeństwach z mężczyznami, przypłacając to nerwicą lub de presją. Ale nie Cynthia. Od czterech lat tworzą udaną parę z pedagożką, Christine Marinoni.

Jaka jest jej recepta na szczęśliwy związek z kobietą? Zdziwicie się. Taka sama, jak na każdy inny. „Myśl, że osoba, którą kochacie, zawsze będzie przy was i nie trzeba poświęcać jej uwagi, to błąd. Miłość, o którą się nie dba, umiera. Codziennie trzeba znaleźć czas na bliskość. To może być cokolwiek – wspólne gotowanie, sprzątanie, kładzenie dzieci spać. Ważne, żeby być razem. Tylko wtedy może się udać”, twierdzi Cynthia. I jak tu nie przyznać jej racji?

Reklama

Anna Rączkowska

Reklama
Reklama
Reklama