Reklama

"Chanel dała kobietom wolność. Yves Saint Laurent dał im siłę”, powiedział po śmierci projektanta jego życiowy i biznesowy partner Pierre Bergé. Inni nazywają go wielkim kreatorem i wizjonerem, który na zawsze zmienił podejście do mody. I nie sposób się z tym nie zgodzić. To właśnie Saint Laurent jako pierwszy projektant pokazał kobietę w smokingu czy trenczu, to on przeciwstawił się panującej na wybiegach segregacji rasowej i zatrudnił do swoich pokazów czarnoskóre i azjatyckie modelki. To wreszcie on przeniósł prawdziwą sztukę na wybiegi, a potem na ulicę. – Gdyby nie Yves Saint Laurent, historia mody byłaby dziś zupełnie inna – mówi „Party” Łukasz Jemioł. Podobną opinię słyszymy od Bartka Michalca i Łukasza Laskowskiego z duetu Zuo Corp. – To jeden z pierwszych projektantów, który stał się legendą, został wyniesiony do rangi ikony popkultury – wyjaśniają. I dodają, że stworzone przez niego kreacje do dziś są inspiracją dla kobiet i projektantów na całym świecie. Inspiracją dla twórców jest nie tylko dorobek Saint Laurenta, lecz także jego życie!

Reklama

Droga do sławy

Yves już od dziecka wiedział, że chce się zajmować projektowaniem ubrań. Urodzony i wychowywany w algierskim Oranie, całe dnie spędzał na szkicowaniu modelek i strojów albo wycinaniu z gazet ciekawych kreacji. Uwielbiał też bawić się w... szafie swojej mamy. Brał jej sukienki, dobierał dodatki i tworzył stylizacje dla swoich sióstr. Ulubioną lekturą kilkuletniego Ives’a był francuski „Vogue”, którego każdy numer czytał od deski do deski. Któregoś dnia zobaczył tam przepiękną suknię Diora i wtedy przyrzekł sobie, że kiedyś musi się tam znaleźć jego nazwisko. Zrealizowanie tego planu zajęło mu zaledwie 9 lat, bo już jako osiemnastolatek Saint Laurent został głównym projektantem marki Dior. Ten sukces zrekompensował mu wszystkie upokorzenia i szyderstwa, których doznał od rówieśników nierozumiejących jego wielkiej pasji. Ives nie krył, że dzieciństwo i młodość nie należały do najszczęśliwszych okresów w jego życiu. W jednym z wywiadów wprost przyznał, że funkcjonował wtedy w dwóch różnych światach. „Z jednej strony pogodna atmosfera rodzinnego domu i mój własny świat, który tworzyłem na papierze. Z drugiej strony udręka katolickiej szkoły, gdzie byłem odmieńcem”, wspominał. Chciał się wyrwać z rodzinnego Oranu, i to jak najszybciej. Wieczorami marzył o wielkim świecie, którego symbolem był dla niego Paryż. Szansą na spełnienie tego marzenia okazał się konkurs dla młodych projektantów organizowany przez firmę Woolmark. 17-letni wówczas Yves pojechał wtedy do stolicy Francji z mamą i teczką pełną swoich rysunków. Zdobył trzecie miejsce i w nagrodę dostał możliwość wzięcia udziału w kursie projektowania w jednej z paryskich szkół. Saint Laurent zachwycił się Paryżem i wiedział, że musi tu jak najszybciej wrócić. Pojechał do Oranu tylko po to, by zdać maturę, zaraz po odebraniu świadectwa znów przyjechał do Francji. Tym razem już na stałe. Pomógł mu w tym konkurs firmy Woolmark, w którym Yves postanowił ponownie wystartować. Tym razem zwyciężył – pokonał m.in. swojego kolegę Fernando Sancheza i… Karla Lagerfelda.

BHVP / Roger-Viollet/Roger Viollet/East News

Pierwsza nagroda nie miała jednak żadnego znaczenia. Ważniejsze dla kariery Saint Laurenta było to, że jego konkursowe prace zachwyciły samego Christina Diora, który z miejsca zaproponował mu pracę! Początkowo Yves był zwykłym asystentem, ale szybko pokazał, że pracowitością, determinacją i kreatywnością bije na głowę wszystkich pracowników Diora, dlatego bardzo szybko dostał szansę stworzenia swojej pierwszej kolekcji, a niedługo potem został głównym projektantem marki. Jego talent okazał się zbawieniem dla domu mody, który stał wtedy na krawędzi bankructwa. Gdy w 1957 roku Christian Dior zmarł na atak serca podczas kuracji odchudzającej w jednym z włoskich kurortów, zarząd firmy postanowił powierzyć funkcję dyrektora generalnego właśnie Yves’owi Saint Laurentowi. Projektant, który miał wtedy zaledwie 21 lat, poczuł, że ma u stóp cały świat, ale jednocześnie wiedział, że ciąży na nim ogromna odpowiedzialność. Szybko jednak udowodnił, że potrafi sprostać zadaniu. Rok po objęciu posady dyrektora generalnego Diora zaprezentował kolekcję, która okazała się wielkim sukcesem. Media okrzyknęły ją najlepszą kolekcją roku, a znawcy mody nie szczędzili pochlebstw. „Niewiele wiedziałem o modzie, ale wywnioskowałem z serdecznego przyjęcia i oklasków, że stało się coś ważnego. Dior miał następcę”, powiedział po pokazie Pierre Bergé, który wkrótce został partnerem projektanta. Trwający ponad 50 lat związek zaczął się podczas kolacji, która odbyła się kilka dni po słynnym pokazie kolekcji Yves’a. Projektant został na nią zaproszony przez Marie-Louise Bousquet z amerykańskiego magazynu „Harper’s Bazaar”.

Supplied by Capital Pictures/EAST NEWS

W gronie gości tamtego wieczoru znalazł się także biznesmen Pierre Bergé. „Prawdopodobnie już podczas tej kolacji pojawiły się iskierki miłości od pierwszego wejrzenia”, wspominał po latach Pierre. Te pierwsze iskierki uczucia szybko przerodziły się w gorący romans, a szaleńczo zakochani w sobie panowie szybko zdecydowali się razem zamieszkać. Ich sielanka nie trwała jednak długo. Yves dostał powołanie do wojska i miał być wysłany na front toczącej się wtedy wojny francusko-algierskiej. Choć ostatecznie nie trafił do okopów, to pobyt w armii był najkoszmarniejszym doświadczeniem w jego życiu. Z powodu swojej orientacji seksualnej był wyszydzany i brutalnie atakowany przez kolegów z koszar, co przypłacił głębokim załamaniem nerwowym. Gdy trafił do szpitala psychiatrycznego, przeżył kolejny dramat. Lekarze postanowili bowiem wyleczyć go nie tylko z depresji i nałogu (projektant był uzależniony od narkotyków), ale i z... homoseksualizmu. Ives był trzymany w izolatce, rażony elektrowstrząsami, co miało uczynić z niego heteroseksualistę. „Wiem, czym jest lęk, poznałem niejedno piekło. Znam strach i okropną samotność, fałszywą przyjaźń środków nasennych i narkotyków, więzienie depresji i szpitali psychiatrycznych”, wspominał tamten dramat po latach. Jeszcze w szpitalu dostał kolejny cios – zwolniono go z Diora. „Pamiętam dzień, w którym przekazałem mu tę informację. Zastanowił się wtedy chwilę i powiedział: »Nie mam wyboru. Razem otworzymy dom mody«”, opowiadał Bergé. Jego reakcja była równie lapidarna, bo w odpowiedzi na pomysł Ives’a rzucił tylko: „Ty masz talent, ja zajmę się resztą”. Choć wydawało się to mało realne, Ives i Pierre szybko zmienili luźny pomysł w konkret. Własny dom mody otworzyli w styczniu 1962 roku.

BHVP / Roger-Viollet/Roger Viollet/East News

Lata świetności

Pierwsza kolekcja ubrań z logo YSL na metce okazała się wielkim sukcesem, a każda kolejna potwierdzała ogromny kunszt i talent projektanta. Wzory i kroje, które prezentował na wybiegach, na zawsze zmieniły sposób projektowania mody. – Pewnie nie wszyscy zdają sobie sprawę, że to właśnie Saint Laurent jest twórcą wielu modowych klasyków – mówi nam Łukasz Jemioł i jako przykład podaje krótkie skórzane kurtki, tweedowe marynarki, kobiece smokingi i wysokie buty.

Ives był świadomy swojej pozycji i dorobku, żałował tylko jednej rzeczy – tego, że to nie on wymyślił dżinsy. „Są pełne wyrazu, skromności, seksapilu i prostoty, czyli dokładnie tego, co jest obecne i w moich ubraniach”, tłumaczył Saint Laurent w jednym z wywiadów. Ale i bez dżinsów lista jego osiągnięć jest imponująca, a marka, którą stworzył, to dziś jedna z największych modowych potęg. – Jego projekty w istotny sposób towarzyszyły przemianom kulturowo-społecznym zachodzącym w powojennej Europie. W pełni odzwierciedlały rodzący się w latach 60. bunt młodego pokolenia, stojącego w opozycji do wartości wyznawanych przez świat dorosłych – twierdzi duet Zuo Corp. Projektanci podkreślają, że Saint Laurent w pełni wykorzystał to, że w jego czasach kreatorzy mody mogli kształtować gust masowego odbiorcy, a ich projekty wpływały na zmiany zachodzące w stylu życia ludzi.

0070056/Reporter

– Dziś jest zupełnie inaczej. Teraz masowy gust dyktuje powszechną estetykę, a skrajna przeciętność jest podniesiona do rangi dzieła sztuki. Dlatego każdy projektant powinien mieć w sobie ducha rewolucjonisty, chcieć zmienić świat, co bez wątpienia udało się Yves’owi – dodają projektanci. Podobnego zdania jest Kaja Śródka, stylistka i właścicielka marki The Frock, która podkreśla ogromny wkład francuskiego kreatora w to, jak dziś wygląda świat mody.

– Yves to nie tyle genialny projektant, ile wyjątkowy człowiek. Przeszedł do historii nie tylko dzięki kolekcjom haute couture, z których projektanci czerpią inspiracje do dziś, ale i narkotycznym zapachom perfum Opium, przenoszeniu dzieł największych malarzy na „płótna” własnych kolekcji – mówi „Party” Śródka. Zasługi Saint Laurenta docenił prezydent Francji Jacques Chirac, który odznaczył go Legią Honorową. Ives był też pierwszym projektantem, który za życia został uhonorowany przez nowojorskie Metropolitan Museum of Art.

Legenda odchodzi

Gdy w roku 2002 Yves zdecydował się przejść na emeryturę, prasa pisała, że kończy się pewien etap w historii mody. „Czuję dumę, że kobiety noszą kostiumy ze spodniami, smokingi, kurtki sportowe, trencze. Mówię sobie, że stworzyłem garderobę współczesnej kobiety i wziąłem udział w transformacji swojej epoki. Wybaczcie tę odrobinę próżności. Głęboko wierzę, iż moda powinna nie tylko upiększać kobiety, lecz także dodawać im pewności, pozwalać, by były sobą, podkreślały własną osobowość”, mówił podczas pożegnalnej konferencji. Gdy oddał innym stery swojej firmy, zwolnił tempo i coraz częściej spędzał czas w swojej rezydencji w Maroku. Kochał to miejsce, tam przez lata uciekał od problemów, tam najlepiej wypoczywał.

akg-images / Paul Almasy/EAST NEWS

– Marrakesz odkryliśmy w czasie jednego z urlopów. Gdy pierwszy raz tu przyjechaliśmy,padało przez pierwsze 8 dni. Dziewiątego dnia stał się cud. Rano, otwierając okna w hotelu, zobaczyliśmy piękne ogrody, a w oddali góry. Byliśmy zachwyceni”, wspomina Bergé. Jeszcze tego samego dnia kupili rezydencję „Dar el Hanch” (Dom Węża) i od tego czasu co rok, zawsze po prezentacji styczniowej kolekcji, jeździli tam na wakacje. Dziś mieszczące się w rezydencji muzeum i okalający ją słynny ogród Majorelle tłumnie odwiedzają turyści. Na jednym z kamieni w ogrodzie wyryto nawet napis: „Laurent – krawiec francuski”, jego imię nosi też jedna z ulic w Marrakeszu. Maroko było drugą miłością Yves’a, zaraz po Paryżu. Tam też chciał spocząć. Dlatego po śmierci Saint Laurenta 1 czerwca 2008 roku w Paryżu jego prochy rozsypano w ogrodzie Majorelle.

Reklama

Sama ceremonia pogrzebowa pokazała, jak ważną był postacią. Żegnali go m.in. prezydent Francji Nicolas Sarkozy z Carlą Bruni, Catherine Deneuve, Jean Paul Gaultier, John Galliano, Kenzo, Christian Lacroix. I oczywiście Pierre Bergé. „Poranek w Paryżu był świeży i piękny, gdy się poznaliśmy. Toczyłeś wtedy swoją pierwszą bitwę. Owego dnia spotkałeś sławę i od tamtej pory już się nie rozstaliście. Jak mógłbym przypuszczać, że 50 lat później będziemy tu, naprzeciwko siebie, i że będę kierował do Ciebie słowa ostatniego pożegnania? Ostatni raz do Ciebie mówię, Yvie. Ostatni raz mogę to zrobić”, mówił wzruszony partner Saint Laurenta.

PHOTOlink/Everett Collection/East News
Reklama
Reklama
Reklama