Reklama

Jej rewelacyjne nogi pojawiły się ostatnio na okładce tabloidu. I rozgorzała dyskusja. Czy najbardziej wpływowa Polka, ikona dziennikarstwa, postrach polityków może być jednocześnie piękną kobietą? Czy to w ogóle wypada? Piotr Najsztub prowokuje, Monika Olejnik stawia kropkę nad i.

Reklama

Piotr Najsztub: To dla Ciebie nowość, że jesteś zwierzyną paparazzi i robią Ci zdjęcia, jak przebierasz się w samochodzie po treningu?

Monika Olejnik: Widzisz, jaki świat jest teraz niebezpieczny? Dwadzieścia pięć lat temu można było więcej, a teraz budzisz się rano i nagle jesteś na pierwszej stronie tabloidu.

– Wystarczy nie trenować.

Wystarczy nie trenować i wystarczy się nie spieszyć. Widocznie paparazzi polowali na aktorkę, a znaleźli dziennikarkę, która zagrała tylko w dwóch filmach. Ciekawe były za to reakcje polityków. Pani Krystyna Pawłowicz, jak zawsze, próbowała mnie obrazić… Nie życzę jej, żeby kiedyś znalazła się w takiej sytuacji. A zamiast tego proponuję sport.

– Nie ma szans, nie biega.

Myślę, że to jest jednak z zazdrości, bo inaczej nie mogę uzasadnić obraźliwych wypowiedzi posłanki Pawłowicz.

– Może z czasem staniesz się bohaterką takich – popularnych ostatnio – zdjęć, które kilka razy w tygodniu opowiadają nam, czy ktoś założył majtki, czy nie, a jeśli tak, to jakiego koloru?

Nie sądzę. I szkoda mi czasu na analizowanie takich sytuacji.

– W końcu we wszystkich rankingach jesteś określana jako jedna z najbardziej wpływowych Polek.

A okazuje się, że ważniejsze jest ciało niż umysł, bo wszyscy się zachwycali moimi zdjęciami w tabloidzie, dzwonili, pisali esemesy. Znacznie mniej osób zauważyło, że znalazłam się w rankingu „Newsweeka”.

– Chyba stracisz teraz koronę najbardziej wpływowej kobiety na rzecz pani premier.

Już straciłam, bo jestem na trzecim miejscu. Pani premier Ewa Kopacz jest pierwsza, potem jest pani prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, a potem ja. Widzisz, jak szybko poszło?

– Błyskawicznie. Jak się z tym czujesz?

Raczej myślę o tym, że to niesamowite, jak nasz kraj się zmienił przez te 25 lat! Wałęsa powiedział do ludzi: „Bierzcie życie w swoje ręce, zakładajcie firmy” i dzisiaj przedsiębiorcy stworzyli nową Polskę. Ponownie premierem może zostać kobieta. Ale z drugiej strony, i nic się nie zmienia w tym sensie, że pamiętam, jak Hanna Suchocka zostawała premierem, to Jarosław Kaczyński się oburzał i mówił, że to jest substytut, że widocznie nie było lepszego kandydata. Teraz to spotyka Ewę Kopacz. Tylko prasa włoska stwierdziła, że to jest żelazna dama. Nie wiem, czy będzie dobrym premierem na te czasy, ale trzeba jej dać szansę.

– Czyli będzie musiał, całując w rękę, mówić nieprzyjemne rzeczy. Ale zmieniając temat, po co Ty właściwie biegasz?

W poszukiwaniu euforii, przyjemności, dla zdrowia, żeby przedłużyć młodość…

– O ile byś chciała przedłużyć młodość?

O 10 kilometrów, bo biegam 10 kilometrów. Na tyle starcza mi czasu w Warszawie. W mojej ulubionej Dolinie Chochołowskiej znajduję już czas na 18 kilometrów. Biegam też, żeby mieć satysfakcję i żeby dawać przykład innym. Chcę ludzi prowokować do myślenia, inspirować do pracy nad sobą. Do poszukiwania pasji i kreatywności. Dlatego dzielę się swoją aktywnością również na Facebooku. Ale nie chodzi tylko o bieganie. Musisz zajrzeć, to zobaczysz na przykład szalonego artystę Caravaggio z galerii w Montepulciano. Jednak dzięki temu, że biegam i o tym mówię, to biega coraz więcej dziewczyn, kobiet. One biorą ze mnie przykład, ja z tego czerpię przyjemność.

– Czy już jesteś na takim etapie biegania…

Jeszcze nie lewituję.

– Ale już masz wyrzuty endorfin z tym związane?

Mam. A na dodatek, kiedy po rannym programie w radio przychodzę do parku i zaczynam biegać, łatwiej i szybciej odpoczywam przed kolejnym programem, tym razem telewizyjnym, w tym samym dniu, mam nowe pomysły. To w czasie biegania wymyślam tematy moich felietonów. Bo bieganie nie zwalnia z myślenia, tylko uwalnia od złej energii. Biegam trzy razy w tygodniu.

– Od kiedy?

Od sześciu, może siedmiu lat, a od wielu chodzę na fitness.

– Pani Moniko, jak to się u Pani zaczęło?

Namówił mnie do biegania mój odwieczny narzeczony i przyjaciel, Tomek.

Rozmawiał: Piotr Najsztub

Więcej w magazynie Viva!

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama