Agnieszka Szulim: Miłość czy seks?
Kariera czy rodzina? Szczera rozmowa z gwiazdą z najnowszym wydaniu Vivy!
– Wolna?
W ogóle nie będziemy o tym rozmawiać!
– Jak to? Miałem nadzieję na odpowiedź „tak”, żebyśmy mogli poflirtować.
Nie mówię, że nie możemy poflirtować, ale nie będziemy rozmawiać, czy jestem wolna, o moich związkach, konkretnych mężczyznach.
– A to czemu?
Taką ładną klamrą rozmowy o życiu prywatnym zamknęłam u pana w „Najsztub słucha”. Ostatni raz mówiłam o rozstaniu z mężem, o małżeństwie. Potem zrozumiałam, że nie muszę stawiać się już pod tą ścianą.
– Ale innych Pani stawia.
I bardzo źle się czuję w takich rozmowach. Na szczęście już u siebie w programie nie muszę ich robić. Paradoksalnie czasem jestem zbyt grzeczna, więc niekomfortowo się czułam, pytając o sprawy intymne. Czułam, że nie mam do tego prawa.
– Ale to jest treść współczesnych mediów, przynajmniej części z nich.
Ale nie wszystko musi mi się w tych mediach podobać, nawet jeżeli biorę w tym udział.
– Zbyt grzeczna… Pani jest skandalistką – marihuana, bójka z Dodą…
Mimowolna skandalistka.
– To o Pani Nergal napisał na Facebooku: „Czarny anioł ruchania”. Mimowolna?
On to napisał o sobie do mnie. Ten „pseudonim” wymyślił jeden znajomy, a Adamowi się spodobało. Ładny skrót z tego wyszedł – CAR. Widzi pan? Jednak mimowolna. Nie mam z tym problemu, mogę być kontrowersyjna, lubię też jasno wyrażać poglądy. Właśnie wyrzuciłam z Facebooka pięcioro znajomych.
– Za co?
Za to, że głosowali na Janusza Korwin-Mikkego. Przeczytałam artykuł o tym, że Korwin-Mikke i jego partia są już na trzecim miejscu w sondażach. Dramat. Napisałam post o tym, że „co trzeba mieć w głowie, żeby na niego głosować?!”. I, o zgrozo, okazało się, że głosowali na niego niektórzy moi znajomi. Nie mam na to tolerancji, więc ich wyrzucam. Nie jest mi po drodze z ludźmi, przez których taki ktoś wchodzi do Parlamentu Europejskiego, kompromituje Polskę, obraża kobiety, stosuje przemoc i oddaje pokłony Putinowi. Mamy demokrację, więc chwilowo, mam nadzieję, muszę znosić jego obecność na scenie politycznej, ale mogę przynajmniej manifestować, że mi się to nie podoba.
– Przyłączam się. „Skandalistka mimo woli”, ale chyba dobrze się Pani czuje w tej roli?
Tak, źle bym się czuła uwięziona w wizerunku grzecznej dziewczynki. Choć trochę tak było w TVP. Więc, prawdę mówiąc, ta afera z marihuaną przyniosła mi więcej korzyści niż szkody. Uwolniłam się z tego pancerza i…
– anielskości…
Tak i takiej „prezenterskości”. Poza tym ten „niegrzeczny” wizerunek sprawia, że mogę sobie pozwolić na więcej i to jest wygodne.
– I na co sobie Pani pozwala?
Mogę powiedzieć coś kontrowersyjnego i raczej dla nikogo nie będzie to szokiem.
– Pani jest pruderyjna?
Chyba nie.
– Chyba… Ma Pani problem na przykład z rozmową o seksie?
W ogóle. Po naszej ostatniej rozmowie przeczytałam, że nawołuję do masturbacji całą Polskę.
– Ale rozumiem, że podtrzymuje Pani to nawoływanie?
Oczywiście, to jest przyjemne.
– Nie umiemy rozmawiać o seksie, to też problem języka, brakuje słów.
Brakuje. Większość jest wulgarna, infantylna albo potwornie anatomiczna. Takim moim małym marzeniem zawodowym jest program o seksie, w którym można by fajnie i otwarcie gadać.
– Nimfoniania?
Coś mądrzejszego, wbrew pozorom mało o tym seksie wiemy. Przydałaby się ciekawa edukacja. Kiedyś w nocy trafiłam na program „Kamasutra show”. Chyba nikt poza mną tego nie widział, a było to niebywałe! Prowadzili to Maria Rotkiel, psycholog, i Mariusz Kałamaga, kabareciarz.
– Co w nim niebywałego?
To teleturniej, pary rywalizują przebrane za plemniki. Maria Rotkiel przepytuje ich z pożycia seksualnego, a oni prezentują różne pozycje i udają, że kopulują. Mariusz Kałamaga rzuca żarty.
– Wspaniały program!
Straszny! Program o seksie w formule teleturniejowo-kabaretowej, najgorzej!
– Z facetem należy mówić o seksie?
Mówić, zwłaszcza jak nie wychodzi.
– A gdyby Panią mężczyzna zapytał: „Agnieszko, co lubisz?”.
Tobym mu powiedziała.
– Bez skrępowania?
Może z jakimś niewielkim.
– A dla Pani seks jest czymś, co tworzy?
Oczywiście! Choć nie sam w sobie. Jednak jestem pruderyjna, bo nie wiem, po co komuś jest seks na jedną noc.
Rozmawiał: Piotr Najsztub
Cały wywiad przeczytasz w nowym numerze "Vivy!". W sprzedaży od 31 lipca.