Wojciech Fibak broni dobrego imienia
Czy ostatnia afera zniszczy legendę legendarnego tenisisty?
Poniedziałek 3 czerwca tego roku był jednym z najgorszych dni w jego życiu. Tego dnia Wojciech Fibak (61), legenda polskiego tenisa, człowiek cieszący się powszechnym szacunkiem, mający opinię wyrafinowanego konesera dzieł sztuki i bywalca najznakomitszych salonów na całym świecie, stracił to, na co pracował całe życie. Od tego dnia Polacy nie mówią już o tym, że jest eleganckim dżentelmenem, człowiekiem sukcesu, który przyjaźni się z wielkimi gwiazdami. Teraz zastanawiają się, jak wygląda inna, mniej chlubna strona jego życia. A wszystko zaczęło się od szokującego tekstu w tygodniku „Wprost”.
Chytry plan
Redakcja tego pisma postanowiła sprawdzić, ile prawdy jest w krążących po Warszawie plotkach o tym, że Fibak poza prowadzeniem galerii sztuki na Krakowskim Przedmieściu ma jeszcze jedno, nieoficjalne zajęcie: wyszukuje swoim bogatym znajomym młode, atrakcyjne kobiety do towarzystwa. Żeby ustalić, czy „stajnia Fibaka” (tak złośliwi nazywali dziewczyny poznawane z wpływowymi biznesmenami) istnieje naprawdę, dziennikarka „Wprost” sięgnęła po prostą prowokację. Wysłała Fibakowi SMS, w którym zapytała go, czy „pomaga dziewczynom poznać i zarobić przy poznawaniu miłych panów”, i zasugerowała, że jest zainteresowana znajomością z takim bogatym panem. Fibak oddzwonił już następnego dnia, zaprosił ją do swojej galerii i już podczas pierwszego spotkania „zeswatał” ją ze swoim zamożnym przyjacielem, który od lat mieszka za granicą. „On ma gest. Zawsze wam coś da, coś wam kupi. Im jesteście milsze, im mniej chcecie, tym więcej dostaniecie”, wyjaśniał dziewczynie i jej koleżance, jak mają się zachowywać w trakcie spotkania z jego bogatym znajomym.
[CMS_PAGE_BREAK]
Gdy po kilku takich spotkaniach redakcja „Wprost” powiedziała Fibakowi o swojej prowokacji i poinformowała go, że zapis jego rozmów z podstawioną dziennikarką będzie opublikowany, ten za wszelką cenę chciał zablokować druk kompromitującego go materiału. Najpierw groził sądem, potem zaczął prosić redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego, żeby „nie puszczał tego tekstu”. „Panie Sylwestrze, nie wiem, na co mogę liczyć. Na jakiś pana cień człowieczeństwa i jakiejś sympatii w moją stronę. (...) Ja ze swojej strony zapewniam współpracę na wszystkich frontach. (...) Naprawdę się wysilę, żeby jakoś z tego wyjść”. Latkowski jednak nie dał się ubłagać i dziś cała Polska mówi o nieznanej twarzy słynnego sportowca. – I dobrze. Niech będzie jak we Francji czy Anglii. Media mają prawo ujawniać takie sytuacje. Przekonanie o swej nietykalności i absolutnej bezkarności w polskim życiu publicznym jest powalające. To się teraz skończy – mówi „Party” Karolina Korwin Piotrowska
Będę walczyć!
Ale Fibak nie zamierza się poddawać. Jeszcze w poniedziałek przesłał do wszystkich mediów lakoniczne oświadczenie, w którym twierdzi, że stał się „ofiarą podłej, starannie zaplanowanej prowokacji dziennikarskiej, która dotyczy jego życia prywatnego”. „Pragnę oświadczyć, że nie pełnię żadnych funkcji publicznych, nie wygłaszam moralizatorskich kazań i nie ma żadnego powodu, by w wyrachowany sposób przysyłać prowokujące młode kobiety w celu skompromitowania mojej osoby. Tym bardziej, że oprócz prowokacji redakcja posłużyła się manipulacją okraszając całość kłamliwymi insynuacjami by bardziej ubarwić tekst”, napisał. I zapowiedział, że pójdzie do sądu bronić swojego dobrego imienia.
[CMS_PAGE_BREAK]
Za Fibakiem murem stanęli jego przyjaciele i bliscy znajomi. Borys Szyc napisał do naczelnego tygodnika „Wprost” na Facebooku: „Niszczysz zamiast budować. Jest jedna pocieszająca wiadomość. Ty umrzesz i nikt tego nie zauważy. Pan Wojciech odejdzie i wszyscy będą go pamiętać. Widzisz różnice?”. Producent muzyczny Stanisław Trzciński na znak solidarności z Fibakiem wrzucił do sieci ich wspólne zdjęcie z imprezy. – Wsparcie bliskich osób jest Wojtkowi teraz bardzo potrzebne. To, że stracił swoją zawodową pozycję jest niczym w porównaniu do jego porażek w życiu osobistym – stwierdza znajoma Fibaka. I dodaje: – Już za tydzień odbędzie się jego pierwsza rozprawa rozwodowa. Olga nie miała siły robić dłużej dobrej miny do złej gry. Od ponad dwóch lat żyje z Wojtkiem osobno. Ona ma jeszcze szansę wyjść z całej sytuacji z twarzą. Na Wojtka jest już raczej niestety za późno.