"Przeżyłam szok". Weronika Rosati wróciła sama do Los Angeles
"Przeżyłam szok". Weronika Rosati wróciła sama do Los Angeles
1 z 7
Dwa lata temu Weronika Rosati opowiadała "Vivie!" z entuzjazmem o dzieleniu czasu między dwa kontynenty i rozkręcającej się z impetem karierze aktorskiej. Dużo się przez te dwa lata zmieniło? W najnowszym numerze "Vivy!" zdradza, że ten czas po wypadku samochodowym, w którym doznała skomplikowanego urazu stopy, był pewnego rodzaju zawieszeniem.
Przez ostatnie półtora roku musiałam przejść pięć operacji i do tej pory muszę mieć co najmniej co drugi dzień rehabilitację. Tak naprawdę moje życie przez te dwa lata nie było wypełnione karierą i zawodowymi wyzwaniami, jakbym oczywiście tego chciała, tylko wyłącznie walką o powrót do zdrowia. Uraz był na tyle poważny, że przez pierwsze siedem, osiem miesięcy byłam o kulach, co uniemożliwiło mi jakąkolwiek pracę na planie. Dla aktora bycie niemobilnym, dosłownie uziemionym w jednym miejscu, bez możliwości ruchu, bez możliwości gry ciałem, jest męczarnią. Miałam zabrane narzędzie pracy.
2 z 7
Nie myślała wtedy o pracy, bo przez pierwszych dziewięć miesięcy musiała leżeć z uszkodzoną nogą w górze, żeby się zagoiła. Nawet jeżeli jakieś propozycje się pojawiały, nie mogła ich zaakceptować. Bardzo dużo rzeczy przepadło - były to role i w Stanach, i w Polsce.
Do Stanów miałam lecieć trzy dni po wypadku. Miałam tam produkcję do zrobienia. To jest taki dziwny moment, bo w ogóle nie dociera do ciebie, co się stało. Jadąc do szpitala liczyłam na to, że nie mam złamanej nogi. Po drugie myślałam sobie, że nawet jeżeli jest złamana, to może mi coś wstawią i wyjadę dwa tygodnie później. A czekałam dobre pół roku.
W listopadzie, dwa miesiące po wypadku, nagrałam casting i wybrano mnie do roli. Zdjęcia miały być w lutym, a był to amerykański serial z Sharon Stone. Postać, którą miałam zagrać, była tajną agentką, która ma super sprawność fizyczną i zna sztuki walki. I ja byłam święcie przekonana, że za trzy miesiące te sztuki walki będę mogła zacząć trenować bez problemu. Okazało się, że w lutym nie tylko nadal jestem w gipsie i o kulach, ale jeszcze ciągnęło się to do kwietnia; i że każdy krok bez kul sprawia mi nieprawdopodobny ból.
3 z 7
Pomimo ciągłej walki o powrót do zdrowia, na początku tego roku dostała rolę w amerykańskim serialu „Detektyw”, który miał premierę 22 czerwca. Gra tam z Colinem Farrellem i Vincem Vaughnem. Jak sobie poradziła z castingiem?
To było przed ostatnią operacją i to był czas, kiedy mogłam sprawiać wrażenie, że jestem sprawna. Chodziłam normalnie, bo miałam pięć razy w tygodniu rehabilitację i byłam bardzo sumienna. Byłam więc na castingu w Los Angeles i dostałam rolę. To jest naprawdę mały epizod. Ale dla mnie to jest wartościowe o tyle, że jest to serial, którego pierwszy sezon zdobył wszystkie najważniejsze nagrody. Jest to najbardziej oczekiwany serial sezonu.
Byłam podekscytowana idąc na próby, bo to było osiągnięcie, że zostałam obsadzona po tym ciężkim roku. Myślałam, że to doda mi skrzydeł. I przychodzę na przymiarki, zresztą do starego studia filmowego w Los Angeles, więc wszystko miało swoją specjalną aurę i okazuje się, że pani przygotowała dla mnie bardzo wysokie szpilki. Ja zbladłam i mówię, że niestety nie mogę grać w takich butach. Zaczęłam tłumaczyć, że miałam wypadek i operację. Na co pani powiedziała: „No to mamy problem, bo ta postać musi mieć wysokie szpilki”. Moja pierwsza myśl, że oczywiście zaraz wymienią aktorkę. Bo po co mają brać kogoś, kto robi problemy już w garderobie? Ale zaproponowałam, żebyśmy wymieniły szpilki na bardzo wysokie koturny i pani się na szczęście ostatecznie zgodziła. A potem się okazało, że ja tam i tak w tej scenie siedzę (śmiech).
4 z 7
Czy ma poczucie, że jest w takim momencie, w którym znowu zaczyna na nowo?
Trochę tak... Czuję, że muszę pewnie dużo odrobić. Ten wypadek miał miejsce, kiedy było super jeśli chodzi o sprawy zawodowe. Akurat trzy dni wcześniej skończyłam grać dużą gościnną rolę w serialu „Hotel 52”, zagrałam jedną z głównych rol w filmie Krzysztofa Zanussiego „Obce Ciało”, byłam nominowana do Orła w kategorii „najlepsza główna rola kobieca”. I rzeczywiście pierwszy raz miałam wrażenie, że drzwi się przede mną otwierają… Również w Stanach, bo właśnie nakręciłam „Last Vegas”. Zapowiadały się ciekawe rzeczy i nagle to się urwało. To nie jest zawód, w którym bierzesz urlop i wracasz. To jest taka praca, że jak mija twój moment, no to mija.
5 z 7
Aktorka zapewnia, że ta dwuletnia walka o powrót do zdrowia Ją wzmocniła.
Na pewno przekonałam się, że jestem silną i waleczną małą osóbką. Bardzo zaimponowałam sobie samej swoją cierpliwością, której wcześniej w ogóle nie miałam. Mam w sobie bardzo dużą miłość do życia, która dopiero teraz do mnie wróciła. Jest taki cytat z R.M. Drake’a: „I w końcu zaczęła oddychać i żyć, a każdy moment zabierał ją w miejsca, gdzie pożegnania były coraz trudniejsze. Była zakochana, ale nie była zakochana w kimś, lub czymś, tylko była zakochana w swoim życiu. I po raz pierwszy od bardzo długiego czasu wszystko było inspirujące”. I ja dokładnie tak teraz się czuję.
6 z 7
Ciągle żyje z dnia na dzień, czy może już sobie pozwolić na komfort planowania dalej w przyszłość?
Za parę dni wyjeżdżam do Stanów, bo chciałabym troszeczkę wrócić do swojego normalnego trybu życia i podróży. Mam na myśli normalność w ogóle. Niezależnie czy w Polsce, czy w Stanach - chcę się tym nacieszyć. Przyjaciółmi i tym życiem, o którym mówiłam dwa lata temu.
Poza tym, jest jedna produkcja w planach i czekam aż dojdzie do skutku. To byłaby fajna rzecz i bardzo bym chciała pracować akurat z tymi ludźmi. Teraz chcę się też w miarę możliwości odciąć od tego, że były problemy i cieszyć się dniem dzisiejszym.
7 z 7
Jej życie w Los Angeles zwolniło. To jest przepaść, w porównaniu z tym jak było poprzednio: castingi, pokazy filmów, chodzenie po górach… A teraz?
Przeżyłam szok ( śmiech). Ponieważ pamiętam siebie sprzed wypadku i to jak intensywnie żyłam, a teraz musiałam się do tego jakby na nowo przyzwyczajać. W Los Angeles wszystko jest dla mnie dość intensywne, ale tam mam wszystkich swoich przyjaciół. To mój drugi dom i w sumie może nawet jeszcze bardziej doceniam to teraz.