Czy najpopularniejsza trenerka Polek ma jakieś wady lub słabe strony? Okazuje się, że Ewa Chodakowska od zawsze chodziła swoimi drogami, próbowała nawet aktorstwa. Jakie ma plany na przyszłość? Na te i inne pytania odpowiedziała w wywiadzie dla "Vivy!".

Reklama

– Kiedy pierwszy raz usłyszałaś słowo "fitness"?

Ewa Chodakowska: Odkąd sięgam pamięcią, fitness, jako aktywność fizyczna, był moim stylem życia. Kiedy miałam 10 lat, trenowałam w domu na dywanie, wykonując ćwiczenia nagrane na wideo. Już wtedy wiedziałam, że trening to mój chleb powszedni. Po 20. roku życia zaczęłam się zapisywać na kursy i szkolenia w Polsce i za granicą. Nie myślałam wtedy, że w przyszłości będę trenerem. Z czasem zrozumiałam, ile trening wnosi w moje życie, jak dużo warunkuje i jak pomaga zmagać się z przeciwnościami. Zaczęłam się kształcić w tym kierunku, żeby zapracować na miano eksperta, a nie tylko pasjonatki. Po drodze spotkałam swojego męża, który był najlepszym przykładem na to, że trening to nie tylko piękne ciało i zdrowy organizm, ale przede wszystkim zdrowa psychika i kontrola nad własnym życiem. Nie ukrywam, że mój partner był moim mentorem.

– I dlatego postanowiłaś sama stać się mentorką dla innych?

Ewa Chodakowska: Nigdy nie chciałam odchudzać Polek – lepsze ciało miało być tylko efektem ubocznym. Chciałam pokazać każdej kobiecie, że poprzez trening może odzyskać kontrolę nad swoim życiem, świadomie decydować o sobie, rozwijać się i osiągać cel. A podczas drogi cieszyć się z każdego podjętego kroku.

– Taka jest Twoja filozofia?

Ewa Chodakowska: Trening nadaje życiu rytm, spaja je w jedną całość, wprowadza dyscyplinę, pomaga się zorganizować, dodaje siły i odwagi, wyznacza cel i nie mam wątpliwości, że pomaga go osiągnąć!

– Nie uważasz, że Tobie pomogło w tym dorastanie w Sanoku, w Bieszczadach, gdzie mieszkają twardzi ludzie?

Ewa Chodakowska: Nie wiem, czy za byciem konsekwentną stoi miejsce pochodzenia, czy aktywność fizyczna. Stawiam na to drugie. Naukowo udowodniono, że trening wpływa na pracę mózgu, stymulując obszar odpowiedzialny za samodyscyplinę i nawyki. Im więcej wprowadzamy zmian, tym więcej jesteśmy w stanie zmienić. Wystarczy zatem rzucić przysłowiową śnieżną kulką i pozwolić jej się toczyć. Przy okazji zmieniamy kuchnię, zaczynamy dbać o zdrowie, wybiegamy myślami do przodu i nie chcąc marnować efektów naszej pracy, świadomie zaczynamy o siebie dbać. Czasem kosztuje to trochę wysiłku, ale jeżeli teraz nie będziemy rozczulać się nad sobą, to później unikniemy stania w kolejkach do lekarzy.

Zobacz także

– A jednak masz w sobie taką góralską zawziętość...

Ewa Chodakowska: A ja ci mówię, że wszyscy mamy tę siłę! Znam bardzo dużo osób, które przez całe życie były szarymi myszami, a teraz pełne odwagi otwierają firmy, wyznaczają sobie cele. Nabierają pewności siebie.

– Zmieniają też partnerów? Ty nie musiałaś, bo jesteś zakochana w mężu.

Ewa Chodakowska: Szukałam do skutku. A kiedy partner okazywał się niewłaściwy, nie miałam skrupułów, żeby odejść.

– Męża testowałaś przez cztery lata.

Ewa Chodakowska: No tak, cztery, ale już po roku zachowywaliśmy się trochę jak małżeństwo. A teraz zachowujemy się jak narzeczeństwo. Zanim się pobraliśmy, mówiłam na niego "mąż". Teraz zdarza mi się nazwać go "moim chłopakiem". Czas nie ma wpływu na nasze relacje.

– Fajny jest ten Twój Grek.

Ewa Chodakowska: Fajny? Jest super. I w dodatku jego rodzina bardzo mnie lubi, a zwłaszcza teść darzy mnie szczególną sympatią. Rozmawiam z nim po grecku, bo nie zna angielskiego. Dużo mnie to kosztuje, ponieważ chcę mówić bardzo poprawnie.

– Jesteś perfekcjonistką...

Ewa Chodakowska: W tej sytuacji perfekcjonizm przeszkadza. Ale doskonale rozumiem, gdy mój teść mówi: "Nie jesteście małżeństwem, bo jesteście w sobie wciąż zakochani". I że to się bardzo rzadko zdarza. A przecież spędzamy z mężem 24 godziny na dobę. I to nie psuje naszego związku. Mąż jest zresztą bardzo cierpliwy. Ze stoicyzmem traktuje różne moje pomysły.

– Ćwiczy razem z Tobą?

Ewa Chodakowska: Czasem ćwiczy ze mną, czasami ja wstaję wcześniej i trenuję, a on smacznie śpi. A niech sobie śpi. Ponoć jak się pozwala spać drugiej osobie, to oznaka miłości. Zresztą gdy ja śpię, a on wstaje, też mnie nie budzi. Nie uważamy aktywności fizycznej za jakąś karę. Mój tato odwiedził nas w Warszawie i już po półgodzinie krzyczał na nas, że zaraz zejdziemy ze świata na zawał. Namówiłam wtedy męża na turbowyzwanie i tak oboje sapaliśmy, że tata patrzył na nas jak na wariatów.

– Zajmujecie się też razem zawodowymi sprawami, mąż pomaga Ci wydawać płyty.

Ewa Chodakowska: Jest ze mną przy każdym nagraniu, w każdej sytuacji. Jedno stanowi przedłużenie drugiego. Gdy któregoś z nas nie ma, to brakuje części naszej układanki. Obraz jest niekompletny. Mąż uwielbia pracować. To taki europejski Grek. W Grecji wszyscy najbardziej lubią odpoczywać, a on uwielbia, kiedy rzucamy jakiś projekt na stół i spotykamy się z ludźmi, z którymi ten projekt możemy stworzyć.

– A teraz będziecie razem robili pismo dla mojego wydawnictwa?

Ewa Chodakowska: Tak, ten pomysł był nasz, a nie tylko mój. Lubię, kiedy siadamy i rozmawiamy o tym, co chcemy zrobić w ciągu najbliższych sześciu miesięcy czy roku.

– Ale masz też wsparcie dużych firm, jesteś ambasadorem Adidasa na przykład.

Ewa Chodakowska: Od dwóch lat Adidas wspiera moje działania. Jestem dumna z tytułu globalnej ambasadorki.

– I nigdy nie masz ochoty rzucić tego wszystkiego i zamiast wydawać kolejną płytę czy pisać kolejną książkę, zaszyć się na Mazurach?

Ewa Chodakowska: Spełniam się w tym, co robię, dlatego nawet mi się nie śni osiadać na laurach. Wiem, że mogę pomóc wielu osobom. Kiedy ktoś wychodzi z depresji dzięki aktywności, albo z choroby ciała, to dla mnie wielkie osiągnięcie. Zaczęłam się sprawdzać jako life coach, który potrafi wpływać na innych, dawać nadzieję. A aktywność fizyczna jest lekarstwem na wszystko – depresję, anoreksję, bulimię, zawody miłosne, stres. Zdrowa głowa i zdrowe ciało – czy można chcieć więcej?

– Nie wiem, może dziecka?

Ewa Chodakowska: Wszyscy pytają mnie o dziecko. Przyjdzie pora i na dziecko. Ja mam jeszcze mnóstwo planów. Teraz jestem zbyt zajęta, żeby zatrzymać się w biegu. W zeszłym roku zawalczyłam o rekord Guinnessa w największym otwartym treningu, w ciągu dwóch lat wydałam cztery książki – wszystkie są bestsellerami. Ostatnia – "Trenuj z nami. Uniwersalny trening personalny", dostępna w naszym sklepie online Bebio.pl – bije rekordy popularności. Do tego kilkanaście płyt z programami treningowymi, ostatnia – "Secret..." – zdobyła serca wszystkich w każdym wieku. Na co dzień jestem w moim studiu Be Active, gdzie prowadzę zajęcia. W weekendy jeżdżę po Polsce i świecie, prowadząc warsztaty. Poznań, Wrocław, Kraków, Londyn, Nowy Jork... W kolejce czeka Dublin. Jak sama widzisz, ręce pełne pracy.

– Myślałaś o tym, kim będziesz za jakiś czas?

Ewa Chodakowska: W przyszłości? Boję się, że skończę w polityce (śmiech). Ale pytałaś o dzieci. Ja w tej chwili mam takie poczucie, że muszę codziennie nakarmić półtora miliona moich dzieci na Facebooku, wspierać je. Nie mogę ich tak po prostu opuścić.

Rozmawiała: Krystyna Pytlakowska

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama