Tak wyglądały ostatnie godziny życia Liama Payne'a. Mroczne fakty wyszły na jaw
Zagraniczne media ujawniają dramatyczne okoliczności poprzedzające tragiczną śmierć Liama Payne'a. Były członek One Direction zamówił dziewięć butelek whisky i 13 gramów kokainy przed swoją śmiercią. Prokuratorzy oskarżyli jego przyjaciela i opiekuna, Rogera Noresa, o "porzucenie" Payne'a, twierdząc, że wiedział o jego uzależnieniach, ale mimo to zostawił go samego w hotelu CasaSur Palermo w Buenos Aires.
- Redakcja
Liam Payne, były członek zespołu One Direction, zmarł w dramatycznych okolicznościach. Media ujawniają, że przed śmiercią zamówił duże ilości alkoholu i narkotyków. Prokuratura oskarża znajomego gwiazdora o brak reakcji w krytycznym momencie. Co wydarzyło się w ostatnich godzinach życia wokalisty?
Tak wyglądały ostatnie godziny życia Liama Payne'a. Mroczne fakty wyszły na jaw
Tragiczna śmierć Liama Payne’a wstrząsnęła fanami na całym świecie. Były członek zespołu One Direction spędzał ostatnie chwile swojego życia w otoczeniu kontrowersji. Jak wynika z materiałów dowodowych, w nocy przed śmiercią wokalista wymieniał wiadomości tekstowe ze swoim przyjacielem i opiekunem, Rogelio "Rogerem" Noresem. Tematem rozmowy były narkotyki i prostytutki, co rzuca nowe światło na ostatnie godziny życia Payne’a. Mimo obowiązku dbania o bezpieczeństwo Payne'a Nores opuścił go w kluczowym momencie, co zdaniem prokuratorów może być uznane za "porzucenie". Śledczy wskazują, że Nores był świadomy problemów artysty z uzależnieniami, a mimo to pozwolił mu pozostać samemu w hotelu, gdzie doszło do tragedii.
W dniu poprzedzającym śmierć Payne zamówił cztery butelek whisky oraz kokainę, które miały zostać dostarczone do jego pokoju w hotelu CasaSur Palermo. Z dokumentacji wynika, że 16 października z samego rana artysta zamówił kolejne pięć butelek whisky, a około 7 rano 16 października, już pijany Payne wysłał SMS-a do Noresa, że "zamierza przelecieć dzi***". Dwie godziny później muzyk ponownie skontaktował się ze znajomym, prosząc o "6 gramów" – prawdopodobnie mając na myśli kokainę.
Rogelio "Roger" Nores przybył rano do hotelu, gdzie zjadł z muzykiem śniadanie, a później wspólnie pili whisky. Następnie Payne wrócił do swojego zdemolowanego pokoju hotelowego i gorączkowo szukał "proszku". Jak donosi "Page Six" o 11:30 w hotelu rzekomo pojawiły się dwie prostytutki, choć nie jest jasne, kto je wezwał. Kobiety zeznały policji, że odbyły stosunek z Payne'em, zanim poprosił je o więcej kokainy. Artysta miał odnowić zapłaty kobietom za ich usługi i wpadł we wściekłość, gdy te poprosiły go o pieniądze. W rezultacie trzykrotnie uderzył pięścią w telewizor w swoim pokoju.
Według doniesień serwisu TMZ, o godzinie 14:00 piosenkarz rzekomo poprosił pracownika hotelu o „jeszcze 7 gramów na dziś”. O 15:45 w hotelu miał zjawić się Nores i uregulować płatność z prostytutkami, a 15 minut później personel hotelu zobaczył Payne'a „widocznie pijanego” z rozszerzonymi źrenicami.
Rogelio "Roger" Nores opuścił hotel o 16:04, krótko przed tym, jak sprzątaczka usłyszała, jak Payne niszczy pokój. Pracownik hotelu próbował dodzwonić się do przyjaciela Payne'a, ale nie odebrał on telefonu. O 16:25 biznesmen wysłał wiadomość tekstową do Payne'a: „Jak się masz?”, ale pozostała bez odpowiedzi.
Prokuratorzy podkreślają, że Roger Nores mógł zapobiec tragedii, gdyby nie opuścił Payne'a w kluczowym momencie. Wiedza o jego uzależnieniach i niestabilnym stanie psychicznym nie skłoniła Noresa do interwencji. Wiadomości tekstowe wymieniane między nimi wskazują, że Nores był świadomy zażywania przez Payne'a narkotyków oraz obecności prostytutek w hotelu. Rodzi to pytania o odpowiedzialność Noresa w tej tragicznej sprawie.
Zobacz także: Liam Payne chciał uciec przez balkon po zamknięciu przez obsługę hotelu? Te zdjęcia wywołały u mnie gęsią skórkę