Reklama

To pierwszy wywiad Sylwii Grzeszczak po urodzeniu córki Bogny. Gwiazda w magazynie "Party" przerwała długie milczenie i opowiedziała nam, jak sobie radzi jako młoda mama.

Reklama

Jak tylko mogę, natychmiast po koncercie wracam do domu. Nie zostaję w hotelu, jeśli mam dzień przerwy w występach. Zdecydowanie wolę ten czas spędzić w domu ze swoją córą. Czasem zabieram Bognę ze sobą na jakiś koncert, ale to nie jest reguła. Ona przecież ma jeszcze tatę, którego kocha. Dlatego kiedy mnie nie ma w domu, to Marcin się nią opiekuje. A kiedy on jedzie na swój koncert, to ja zostaję na posterunku - mówi dla "Party".

Spytaliśmy wokalistkę, czy nie kusiło ją, żeby wcześniej wrócić do koncertowania?

Na pierwszym miejscu zawsze będzie dla mnie moja rodzina, dlatego zniknęłam na pół roku. Potrzebowałam tej przerwy, bo chciałam się zastanowić nad pewnymi rzeczami. Nie wyobrażam sobie, że od razu po urodzeniu dziecka wyruszam w trasę. Chciałam mieć spokój, by móc nacieszyć się tym stanem i budować więź z dzieckiem - mówi "Party".

Kiedyś Sylwia Grzeszczak opowiadała, że nie lubiła wracać po koncercie do domu. Jej mieszkanie było zakurzone, nie miała nawet kwiatów, bo zwyczajnie by uschły. Ona wraz ze swoim mężem rzadko bywała w domu.

Tak było! Ale wtedy starałam się na to nie narzekać, bo jednak miałam dużo szczęścia – mogłam zajmować się muzyką, którą przecież kocham! Teraz, kiedy po koncercie wracam do domu, nawet jak jestem bardzo zmęczona setkami przemierzonych kilometrów, to czuję szczęście, bo czeka na mnie mąż i dziecko. Kiedyś zdarzało się, że wracałam do pustych ścian, i to było dla mnie trudniejsze - opowiada w magazynie "Party".

Sylwia Grzeszczak uwielbia spędzać czas z Bogną, kiedy może oderwać się od pracy.

EastNews

Reklama

Sylwia z mężem.

Reklama
Reklama
Reklama