„Rozumiem, że moja rola jako kobiety sprowadzała się do darmowego materaca” Pietrusińska podsumowuje związek z Kaliszem
Jakim ojcem jest polityk?
Po tym jak Inga Pietrusińska, mama pierwszego syna Ryszarda Kalisza, opisała, że czuje się oszukana przez polityka i nie chciała się zgodzić, aby Kalisz spotykał się z prawie dwuletnim synem poza domem, tzw. KaliszGate nadal trwa.
Sąd przychylił się do wniosku Ryszarda Kalisza o zabezpieczenie kontaktów z półtorarocznym synkiem Ignacym, a Pietrusińska wyżaliła się tabloidom, jak wyglądało jej życie z politykiem. Opisała, że po narodzinach syna nie miała wsparcia od Kalisza, a ten wypominał jej, że jest... gruba.
Zamiast wsparcia słyszałam uwagi o tym, jaka jestem gruba. I pomyśleć, że to mówił człowiek, który na obiad zjadał osiem mielonych kotletów. Dzieckiem zajmowałam się sama. I w dzień, i w nocy. Nie było żadnej pomocy z jego strony.
Na odpowiedz polityka, że to kłamstwa i że zabezpieczył finansowo i dziecko i jego matkę, Pietrusińska opowiedziała, jak wygląda troska Kalisza.
Jest takim esemesowym tatą. Do tej pory przychodził do Ignasia wtedy, kiedy to jemu pasowało. Raz na kilka tygodni. Mówi, że kupił synowi wszystkie niezbędne sprzęty? Że mi dał samochód bym mogła wozić synka? Zgadza się, ale część z tych sprzętów już z naszego domu pozabierał. Kto wie, może teraz zabierze mi też samochód?
Co na to Kalisz? Stwierdził, że Inga Pietrusińska była tylko koleżanką, która chciała złapać go na dziecko.
Nigdy nie byliśmy parą. Była moją koleżanką, którą zresztą bardzo lubiłem. Chciała mnie złapać na dziecko. Doszło do zbliżenia. Nie planowałem tego dziecka. Uznałem syna, chociaż mogłem mieć wątpliwości – opisał swój związek Ingą Pietrusińską Ryszard.
Dziś w Super Expressie Pani Inga jest bardzo zdziwiona, że skoro była tylko koleżanką, to czemu nocował u niej w domu, chodzili razem na imprezy rodzinne, spali w jednym łóżku. Inga Pietrusińska na pewno nie traktowała Ryszarda Kalisza jako kolegę.
Jego wypowiedź pokazuje, jak przedmiotowo traktuje kobiety. Złapać na dziecko to można niedojrzałego nastolatka, a nie pięćdziesięciokilkuletniego mężczyznę. A może jeszcze powie, że mała drobna dziewczynka związała go, zmusiła do seksu, bo on biedny nie wiedział, skąd się biorą dzieci? Rozumiem, że moja rola jako kobiety sprowadzała się do darmowego materaca, który miał umilać mu samotne wieczory – komentuje. Teraz rozumiem, dlaczego nalegał na zbadanie genetyczne zdrowia płodu. Jedynym celem miało być sprawdzenie ojcostwa, oczywiście za moimi plecami.
Na zarzuty, że podobno interesuje ją majątek Kalisza odpowiada:
Nigdy nie interesował mnie majątek pana Kalisza. Jestem osobą niezależną finansowo, mam dobrą pracę. Robienie ze mnie panienki, która poleciała na kasę jest niedorzeczne. Przestrzegam kobiety przed takimi mężczyznami jak on.
Zobacz na Polki.pl: Gardias i Kalisz o macierzyństwie: Jesteś moim ideałem