Reklama

Gwiazdy ostatnio coraz częściej publicznie manifestują swoją niechęć wobec naszego kraju. Ostatnio Natasza Urbańska żaliła się, że jest niedoceniana w Polsce. Przypomnijmy: "Nazywają moje sukcesy porażkami". Teraz wtóruje jej Robert Kozyra, który narzeka na urzędników i biurokrację.

Reklama

Juror "Mam talent" odkąd padł ofiarą stalkingu nie czuje się bezpiecznie, a na pomoc ze strony służb bezpieczeństwa liczyć nie może. Teraz powoli odzyskuje równowagę i wszystko zaczyna wracać do normy, ale rozgoryczenie pozostało:

- Politycy chwalą się, że dzięki nim mamy prawo o stalkingu, ale w praktyce nic się nie zmieniło. Czuję się zagrożony, więc idę na policję, ale po kilku tygodniach okazuje się, że i tak muszę radzić sobie sam - powiedział showman w wywiadzie dla „Grazii”.

Odkąd Kozyra skończył pracę w Radiu Zet i, jak sam powiedział, został „emerytem” ma zdecydowanie więcej czasu na przemyślenia. A głównie dotyczą one ustroju politycznego naszego państwa:

- Zastanawiam się czasem, w jakim kraju żyję. Jadę do centrum i trzy razy sprawdzam, jak zaparkowałem auto, bo jeśli będzie wystawało poza linie, to straż miejska da mi mandat. Mam wrażenie, że do karania rwą się wszyscy, ale pomóc nam urzędnicy nie chcą. Hipokryzja do kwadratu. Każdy kto dorwie się do władzy, wcześniej czy później myśli, że ludziom wciśnie się wszystko.

Reklama

Zawsze Robert może wrócić do ukochanego Rzymu, tak jak kilka miesięcy temu. Przypomnijmy: "Robert wciąż widzi twarze tych, z którymi przyszło mu się kłócić"

Reklama
Reklama
Reklama