Koniec panowania Rinke Rooyensa
Przez 10 lat programy jego królowały w ramówkach wszystkich stacji i biły rekordy oglądalności. Dziś został mu tylko jeden program. Czy geniuszowi skończyły się pomysły?
Rok temu o tej porze Rinke Rooyens (43) nie wiedział, w co ma ręce włożyć. Uchodzący w branży telewizyjnej za niezwykle utalentowanego, przebojowego i pomysłowego producenta, miał na głowie aż cztery widowiska: „Kocham Cię, Polsko!”, „The Voice of Poland”, „Top Model. Zostań Modelką”, „HD w 3D”. Był niekwestionowanym liderem. Pracował po kilkanaście godzin dziennie. Na planie krzyczał, machał rękami, a potem stawiał wszystkim szampana. Błyszczał.
Uwierzył, że jest Bogiem
– mówi „Party” osoba pracująca z Rooyensem.
I dodaje, że założona przez niego w 2003 roku firma Rochstar szybko rozkwitła, ciągle potrzebowała nowych rąk do pracy. Ale do czasu. – Za dużo zrobiło się tej pracy i ludzi. On przestał to kontrolować. A w takiej sytuacji łatwo o błędy – wyjaśnia współpracownik Holendra.
Na pierwsze potknięcie nie trzeba było długo czekać. Koszarowy dowcip i brak spójnej koncepcji nowego niby-hitu Szymona Majewskiego „HD w 3D” sprawił, że słupki oglądalności poleciały w dół. „Szymon się skończył!”, ogłosiły gazety. Program spadł z anteny, a w zamian Rooyens zaproponował TVN kolejny, jeszcze mniej udany: „Woli i Tysio na pokładzie”.
Brak scenariusza
„Jak tak doświadczony producent mógł upaść tak nisko, by nas raczyć wypróżnieniem hipopotama?”, pytali widzowie i ludzie z branży medialnej. Zwłaszcza ci ostatni byli w szoku, bo do tej pory Rinke był gwarantem jakości. Szefowie stacji go cenili, bo uważali, że jako obcokrajowiec wniósł do naszej telewizji niespotykaną wcześniej estetykę i rozmach. Mówili, że wszystko, czego dotknie, zamienia w złoto. Jego programy miały ogromną oglądalność, co przekładało się na wpływy z reklam.
Dlaczego więc ta rozpędzona maszyna zaczęła zawodzić?
– Scenariusze „HD w 3D” pisane były na kolanie, czasem już na planie, w „Wolim i Tysiu…” z kolei po kilkanaście razy powtarzano ujęcia, bo nikt nie wiedział, o czym w istocie jest ten program – relacjonuje „Party” osoba, która parę tygodni temu straciła pracę w Rochstarze. Z firmy odeszło wtedy kilkadziesiąt osób. Powód zwolnień był prosty: brak zleceń. TVN zawiesiła produkcję trzeciej edycji „Top Model…”, a TVP zrezygnowała z „The Voice…”. Rochstarowi nie udało się podpisać żadnej nowej umowy, został im tylko jeden program „Kocham Cię, Polsko!”. A to, jak na mocnego gracza na rynku, jakim przez lata był Rooyens, jest podejrzane. Czyżby był pierwszym producentem, którego dotknął kryzys?
Co ja tutaj robię?
– Sytuacja na rynku jest trudna, wiele programów i seriali nie weszło do nowej ramówki – przyznaje Krystyna Kulesza, PR menedżer Rochstara. Ale od razu dodaje: – Cały czas prowadzimy negocjacje ze stacjami na temat nowych programów – zapewnia. Ale mimo uspokajania mediów dla wszystkich stało się jasne, że epoka Rinke Rooyensa się kończy. Powodów może być kilka.
Zawsze mówiło się, że Rooyens jest „dobry, ale drogi” i że dziś, gdy stacje liczą każdy grosz, powinien spuścić trochę z tonu. Podobno TVP wycofała się z drugiej edycji „The Voice…” dlatego, że nie mogła pozwolić sobie na tak wyśrubowany kosztorys, jaki przedstawił Rochstar. – Spektakularne i kosztowne widowiska, jakie lubi Rooyens, odchodzą do lamusa. Stacji telewizyjnych już na to nie stać, zmieniają się też oczekiwania widzów, estetyka – ocenia osoba z branży. Jej zdaniem problemy Rooyensa wynikają z tego, że dziś nie ma on już na siebie pomysłu. Dotychczas zajmował się przenoszeniem na polski grunt zagranicznych formatów, a te też się już kończą. – Nie docenił Polaków, nie do końca też rozumie, co nam w głowie siedzi. Często mówił wprost, że to dziwny kraj i nie da się tu normalnie pracować – zdradza nam jego były współpracownik.
Gdy Rinke Rooyens pod koniec lat 90. pojawił się w Polsce, był symbolem świata, do którego wciąż aspirowaliśmy. Dzięki związkowi z Kayah jeszcze zdobył plusy. Ale czasy się zmieniły, wyrosło nowe pokolenie widzów wychowanych na zachodnich telewizjach i Internecie. Czym Rinke Rooyens może ich zaskoczyć?