To w restauracji Sowy wybuchła afera podsłuchowa. Teraz miażdży go Amaro
Zaskakujące słowa gwiazdora Polsatu
Od kilku tygodni cała Polska żyje tzw. "aferą podsłuchową". Tygodnik "Wprost" zamieścił szokujące nagrania rozmów polskich polityków, którzy w warszawskiej restauracji Roberta Sowy dyskutowali na tematy nie do końca zgodne z obowiązująca w Polsce polityką. Dużo mówiło się też o tym, że w aferę mogą być zamieszane także gwiazdy, odwiedzające restaurację. Niektóre z nich skomentowały całą sytuację i wytłumaczyły się z pobytu w tym miejscu. Przypomnijmy: Afera podsłuchowa: Doda, Rozenek, Książkiewicz i inni komentują sprawę
Poza politykami, którzy zostali nagrani, na całej sprawie sporo stracił właściciel wspomnianej restauracji. Media nie pozostawiają na nim suchej nitki spekulując, że musiał on wiedzieć o podsłuchach w swojej knajpie - zwłaszcza, że były one ukryte w VIP roomie, czyli miejscu dostępnym tylko dla wybranych gości.
Sprawę skomentował także konkurent Sowy, Wojciech Modest Amaro. W wywiadzie dla "Wprost" właściciel jedynej restauracji w Polsce, która może poszczycić się gwiazdą Michelina, w lekceważący sposób wypowiedział się na temat lokalu Sowy, jak również jego samego.
Robert Sowa firmuje tę restaurację swoim nazwiskiem. Wiedział, kim są jego goście, bo to dla nich zrobił VIP room z oddzielnym wejściem. Wiedział, że musieli rozmawiać o poważnych sprawach. Nie wiem, czy wiedział, że są nagrywani. To, że najważniejsi politycy w państwie spotykali się w restauracji, moim zdaniem nie najwyższych lotów, w saloniku VIP-owskim, który zbyt elegancko nie wygląda, też świadczy o naszych rządzących. - czytamy.
Juror programów "Top Chef" i "Piekielna kuchnia" dodał jednak, że nigdy nie był w lokalu Roberta Sowy. Zarzucił mu jednak kopiowanie pomysłów, bo jak sam przyznaje - zamieszany w aferę restaurator wielokrotnie bywał u niego.
Widziałem tylko zdjęcia. Z Robertem nie łączą nas specjalne więzi. Nie skorzystałem z zaproszenia i nie byłem na otwarciu jego restauracji. Przed otwarciem "Sowa i Przyjaciele" Robert Sowa bywał w "Atelier" dość regularnie i nie krył, że zżyna, kopiuje, notuje. Nie mam z tym problemu. Nie wiem, jak to się skończyło na talerzach w "Sowa i Przyjaciele" - dodał.
Spodziewaliście się takiej krytyki?
Zobacz: Modest Amaro zdradził ile kosztowała kolacja dla Baracka Obamy
Gwiazdy komentują "aferę podsłuchową":