W kinach najnowszy film Clinta Eastwooda, ale my polecamy... południowokoreańskie arcydzieło!
W kinach najnowszy film Clinta Eastwooda, ale my polecamy... południowokoreańskie arcydzieło!
1 z 5
Zapraszam do przeglądu wybranych premier filmowych weekendu. O wszystkich przeczytacie w każdy czwartek na MOIM BLOGU. A zaczynamy od:
Lament Gok-seong
To zdecydowanie najciekawsza propozycja weekendu, choć zdaję sobie sprawę, że "Lament" nie jest filmem dla wszystkich. Głównie dlatego, że wymaga trochę zrozumienia innej kultury, której przedstawiciele według naszych standardów mogą zachowywać się ciut dziwnie. I rzeczywiście tak się tu momentami zachowują. Pomimo to "Lament" jest bez wątpienia najlepszym południowokoreańskim filmem ostatnich dwóch lat, który po mistrzowsku buduje napięcie w sprawie rozpoczętej brutalnym morderstwem. "Lament" nie podaje na tacy wszystkich odpowiedzi, ale ich odkrywanie na własną rękę jest równie przyjemne jak seans filmu Hong-jina Na.
W małym rybackim miasteczku gdzieś na południowokoreańskiej prowincji zostaje popełnione brutalne morderstwo. Sprawą zajmuje się miejscowy policjant, dla którego to pierwsze przestępstwo takiego kalibru. Wkrótce na miejscu zbrodni pojawia się lokalny szaman... Moja recenzja filmu TUTAJ.
Werdykt: Klimatyczny thriller
Zwiastun:
2 z 5
Sully
15 stycznia 2009 roku w Nowym Jorku, na rzece Hudson, awaryjnie lądował samolot ze 150 pasażerami na pokładzie. Jego pilot Chesley "Sully" Sullenberger podjął decyzję o takim manewrze tuż po tym, gdy po starcie pilotowany przez niego samolot zderzył się ze stadem gęsi powodując uszkodzenie dwóch silników samolotu. Film "Sully" opowiada o późniejszym śledztwie w tej sprawie.
Mimo 86 lat na karku, Clint Eastwood ani myśli o emeryturze. "Sully" to kolejny z wyreżyserowanych przez niego filmów, a w tytułową rolę wcielił się Tom Hanks. Już te dwa nazwiska gwarantują porządną robotę i choć wydaje się, że "Sully" będzie raczej kolejnym filmem biograficznym niż miałby zrewolucjonizować ten gatunek, to i tak warto zobaczyć tę napisaną przez życie historię. Najlepiej w IMAX-ie, bo będzie na co popatrzeć (choć może nie na sali sądowej).
Werdykt: Porządny biopic
Zwiastun:
3 z 5
Underworld: Wojny krwi Underworld: Blood Wars
To już piąta część serii opowiadającej o wojnie wilkołaków (lub jak kto woli Lykanów) i wampirów, która nie jest "Zmierzchem". Cztery dotychczasowe filmy dostarczyły wystarczająco dużo danych, żeby do tej pory już wiedzieć czy "Underworld" wchodzi lub nie. Mnie nie bardzo, ale w filmie nie brakuje efektownych scen które mogą zadowolić miłośników gatunku sensacyjnego horroru. Tak czy siak, bez znajomości poprzednich części, raczej nie ma się co za "Underworld: Wojny krwi" zabierać.
Główna bohaterka sagi Selene (Kate Beckinsale) podpadła zarówno Lykanom jak i wampirom, które teraz zgodnie ją atakują. Z niewielką ilością sojuszników Selene będzie musiała poradzić sobie z problemem i doprowadzić do zakończenia odwiecznej wojny między dwoma rywalizującymi ze sobą klanami.
Werdykt: Wampirzo-wilkołakowa rozpierducha
Zwiastun:
4 z 5
Lion. Droga do domu Lion
Kilka dni temu na polskim rynku księgarskim ukazała się autobiograficzna książka autorstwa Saroo Brierleya pod tym samym tytułem, której "Lion. Droga do domu" jest ekranizacją. Po zakończonym seansie będzie więc można bliżej poznać tę wzruszającą prawdziwą historię, którą opowiada. A głosy docierające ze strony tych, którzy film już widzieli – są zachęcające. Podkreśla się prostotę opowiadanej historii, która sama w sobie jest wystarczająco wzruszająca i nie potrzeba jej żadnego wspomagania.
Bohaterem "Lion. Droga do domu" jest Saroo (Dev Patel), pochodząca z Indii sierota, którą przed laty adoptowała australijska rodzina. Dorosły już Saroo postanawia odnaleźć swoją prawdziwą rodzinę. Bardzo mgliste wspomnienia dzieciństwa nie dają zbyt wielu podpowiedzi, ale Saroo się nie poddaje i za pomocą Google Earth rozpoczyna swoje poszukiwania.
Werdykt: Wzruszająca historia
Zwiastun:
5 z 5
Kubo i dwie struny Kubo and the Two Strings
Kolejny ciekawy film animowany, na który warto wybrać się ze swoimi dziećmi, choć chyba lepiej tymi ciut starszymi. Nieco mądrzejszy od standardowych animacji, a na dodatek ciekawie i nieszablonowo "zanimowany" (animacja poklatkowa). Co zaskakujące – wcale nie powstał w studio należącym do Walta Disneya, a w Laice odpowiedzialnej za takie filmy jak "ParaNorman" czy "Koralina i tajemnicze drzwi".
"Kubo" opowiada o chłopcu mieszkającym na końcu świata. Wkrótce wyruszy w pełną przygód podróż (zadziwiająco często bohaterowie filmów animowanych wyruszają w pełną przygód podróż :) ), by odnaleźć magiczną zbroję należącą niegdyś do jego ojca samuraja.
Werdykt: Animacja, którą warto zobaczyć
Zwiastun: