Pożegnanie
Świat według Ryszarda Kapuścińskiego.
O upadku dyktatury w Iranie
„Szacha zgubiła jego próżność. Uważał się za ojca narodu, tymczasem naród wystąpił przeciw niemu. Szach bardzo to przeżywał, czuł się dotknięty. Chciał za wszelką cenę (niestety, również za cenę krwi) przywrócić dawny, latami hołubiony obraz szczęśliwego ludu, który bije pokłony wdzięczności swojemu dobroczyńcy. Ale zapomniał, że żyjemy w czasach, kiedy narody domagają się praw, a nie łaski.”
„Szachinszach”, 1982
O cesarzu Etiopii
„Każdy chciał się koniecznie pokazać, bo miał nadzieję, że będzie zauważony przez cesarza. Nie, nie marzyło się nawet jakieś specjalne zauważenie: czcigodny pan zauważył, podchodzi i wszczyna rozmowę. Nie, nie aż takie, powiem otwarcie – pragnęło się bodaj minimalnego zauważenia, po prostu najmniejszego, najzupełniej byle jakiego, wręcz podrzędnego, zdawkowego, nie nakładającego na cesarza żadnych zobowiązań, przelotnego jak ułamek sekundy, a jednak takiego, aby potem odczuło się wstrząs wewnętrzny i opanowała nas triumfalna myśl: zostałem zauważony! Jakiej to potem dodawało siły! Jakie stwarzało nieograniczone możliwości! Bo załóżmy, oko dostojnego pana prześliznęło się po twarzy, tylko prześliznęło! Właściwie można by powiedzieć, że nic nie było, ale z drugiej strony — jakże nie było, kiedy się prześliznęło! Czujemy zaraz, jak temperatura twarzy podnosi się, krew idzie do głowy, a serce uderza mocniej.”
„Cesarz”, 1978
O gruzińskim biesiadowaniu
„Kto trafił do Gruzji, musi spłacić daninę tutejszym obyczajom. Kto tu trafi, będzie wprowadzony w rytuał biesiady, która dla Gruzina jest smakiem życia. Gruzin ucztuje przy każdej okazji. Jego pociąg do biesiady nie wynika z próżniactwa czy beztroski. Mało widziałem narodów równie pracowitych jak oni. Mało chłopów tak dbających o swoje pola, o każdy krzew winnicy. Gruzin lubi, żeby jego dzień pracy i trosk został zamknięty pogodnym akcentem. Żeby jakiś uroczysty moment nadał temu dniu wartość przeżycia i utrwalił go w pamięci. Żaden dzień nie powtórzy się dwa razy i dlatego każdy z osobna trzeba czcić jak święto, jak wydarzenie. I Gruzin oddaje się temu obrzędowi całym sobą. Oczyszcza się, odnajduje swoją pełnię. Biesiada nie ma nic wspólnego z wyżerą, z ochlajem, z bibą. Tu się nie przychodzi, żeby mieć przerwę w życiorysie, żeby się ugotować. Gruzin gardzi pijaństwem, nie znosi picia na ilość. Stół jest tylko pretekstem, smakowitym i winem zakrapianym, ale właśnie pretekstem. Okazją, żeby uczcić życie.”
„Kirgiz schodzi z konia”, 1968
O miejscu świętym
„Pytam go o baraki, które widziałem po drodze. A, to stare łagry, objaśnia. Ale widziałem światła w oknach! Tak, mówi, bo tam mieszkają ludzie. Łagry zamknęli w tym sensie, że nie ma wyroków, nie ma strażników, nie ma znęcania się. Dużo dawnych łagierników wyjechało. Ale część została – nie mają gdzie wyjechać, nie mają rodzin, znajomych. A tu jest i dach nad głową, i praca, i koledzy. Workuta jest ich jedynym miejscem na ziemi.
Przyjechałem do Workuty, żeby zobaczyć strajk, ale przyjechałem też, żeby odbyć pielgrzymkę. Bo Workuta jest miejscem męczeństwa, jest miejscem świętym. W łagrach Workuty zginęły setki tysięcy ludzi. Ilu dokładnie? Tego nikt nie policzy. Pierwszych łagierników przywieziono tu w 1932 roku, ostatnich zwolniono w 1959. Najwięcej ludzi zginęło przy budowie linii kolejowej, którą dziś wywozi się stąd węgiel do Archangielska, Murmańska i Petersburga. To przy tej budowie jeden z oficerów NKWD powiedział: Zabraknie podkładów? Nie szkodzi! Wy posłużycie jako podkłady!”
„Imperium”, 1993
O dzieciństwie w Afryce
„Wojsko (...) to chłopcy wzięci z ulicy prosto na front. (...) Nie dali nam czasu na nic, mamy świeże wojsko, które musi dorosnąć do wojny. Mnie jest szkoda tych chłopców, bo oni powinni dorastać do czytania i pisania, do budowania miast i leczenia ludzi. Muszą dorosnąć do tego, żeby po naszej stronie było coraz mniej ślepej strzelaniny, a po tamtej stronie – coraz więcej śmierci.”
„Jeszcze dzień życia”, 1976
O harmonii
„I wreszcie odkrycie najważniejsze – ludzie. Tutejsi, miejscowi. Jakże pasują do tego krajobrazu, światła, zapachu. Jak tworzą jedność. Jak człowiek i krajobraz są nierozerwalną, uzupełniającą się, harmonijną wspólnotą, tożsamością. Jak każda rasa jest osadzona w swoim pejzażu, w swoim klimacie. My kształtujemy nasz krajobraz, a on formuje rysy naszych twarzy.”
„Heban”, 1998