Reklama

Od kilku dni polskie media żyją przede wszystkim sprawą Buddy oraz tragicznej śmierci wokalisty Liama Payne'a. Niestety, przygnębiających doniesień pojawiło się jeszcze więcej, bowiem Martyna Wojciechowska zdecydowała się opowiedzieć o przykrej stracie. Wszystko rozegrało się na jej oczach. "Chciałam wierzyć, że to wszystko się nie dzieje" - wyznała.

Reklama

Poruszyło mnie wyznanie Martyny Wojciechowskiej

Choć w mediach działa od dawna, największą popularność zyskała za sprawą programu "Kobieta na krańcu świata", który od 2009 roku możemy oglądać na antenie TVN. Martyna Wojciechowska dała się poznać jako kobieta odważna, ciekawa innych kultur i przede wszystkim - o wielkim sercu. Mimo iż o jej życiu osobistym wiadomo niewiele, internauci szanują jej prywatność i pozwalają jej dzielić się ważniejszymi momentami na własnych zasadach.

Tym razem na instagramowym profilu podróżniczki pojawił się druzgocący wpis, który porusza do łez. W czasie, gdy cały świat żyje tragiczną śmiercią Liama Payne'a, w życiu Martyny wybiła przykra rocznica. Dokładnie 20 lat temu przeżyła wypadek, z którego ona sama cudem wyszła cało. Wówczas jednak straciła swojego oddanego przyjaciela - Rafała Łukasiewicza. Zdarzenie miało miejsce na Islandii, gdzie Martyna wraz z ekipą kręciła kolejny odcinek programu "Misja Martyna". W rocznicę śmierci tragedii podróżniczka wróciła pamięcią do tego dnia.

Była noc z 17 na 18 października 2004 roku. Realizowaliśmy odcinek programu ''Misja Martyna'' na Islandii, było późno, padało, kierowca wpadł w poślizg, dachowaliśmy. RAFAŁ ŁUKASZEWICZ, mój przyjaciel, operator kamery, kochający mąż, tata dwójki wspaniałych bliźniaków, wtedy zaledwie trzyletnich, umierał na moich oczach, a ja chciałam wierzyć, że to wszystko się nie dzieje. Rafał nie przeżył. Drugi operator WITEK SZCZEPAN był w stanie ciężkim. Ja miałam złamany kręgosłup i na wiele miesięcy zostałam unieruchomiona, a lekarze powtarzali mi, że już nigdy nie wrócę do pełnej sprawności, do swojego życia sprzed wypadku

Całe zdarzenie odcisnęło bolesne piętno na Martynie Wojciechowskiej. Jak wspomniała, długo nie mogła pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Podróżniczka zdradziła, że po tragicznym wypadku obiecała sobie jedną rzecz, której trzyma się do dziś.

Przepłakałam wtedy wiele nocy, dni przechodziły w tygodnie. Dlaczego On a nie ja? - pytałam. Nie chciałam się budzić, wtedy wolałabym zniknąć. Dlaczego ocalałam? Po co? - powtarzałam. I właśnie w tym najgorszym momencie obiecałam sobie, że spłacę swój dług, bo bycie ocalałą to wielkie zobowiązanie wobec świata. Że przeżyję to moje życie podwójnie - za mnie i za Rafała. Że choć spróbuję nadać sens swojemu istnieniu i będę pomagała innym

Dalej Martyna Wojciechowska zwróciła się wprost do swojego przyjaciela. Opowiedziała, jak dziś wygląda życie jej oraz najbliższych Rafała. Podkreśliła z trudem, że mimo upływu lat, wciąż jest w niej wiele emocji, a ból i tęsknota wcale nie ustąpiły.

Reklama

Zobacz także: Najpierw Liam Payne, teraz ona. Nie żyje wielka gwiazda

Reklama
Reklama
Reklama