Udział w „Agencie” miał udowodnić, że Peja nie jest już największym chuliganem wśród raperów! Udało się? Czy żałuje? Zobaczcie
Udział w „Agencie” miał udowodnić, że Peja nie jest już największym chuliganem wśród raperów! Udało się? Czy żałuje? Zobaczcie
1 z 4
Ryszard „Peja” Andrzejewski uchodził za największego chuligana spośród raperów. Wziął udział w programie „Agent – Gwiazdy”, żeby udowodnić wszystkim, że… już nim nie jest. Zawsze uchodził za bezkompromisowego rapera, który gardzi komercją. Nic więc dziwnego, że udział w show „Agent – Gwiazdy” był dla części jego fanów szokiem. Niektórzy pisali, że „sprzedał się TVN-owi” i pogrzebał ideały, które głosił od 20 lat. Kpili, że będzie mógł się zaprzyjaźnić z Kingą Rusin, której kiedyś dociął w swojej piosence. Na scenie hiphopowej też zawrzało. Ostro skrytykowali go m.in. Tede i Donatan.
„To moja odpowiedź na Wasze pytania, czemu wolę robić kawałki z Marylą Rodowicz. Ponieważ… (…) wykonawcy popowi rzadziej udają i częściej są sobą!”, pisał ten drugi.
Czy dziś Peja żałuje swojej decyzji?
Nie mam ku temu powodów. Chciałem pokazać się z innej strony i wyjść z medialnej szufladki „bad boya” – wyjaśnia „Fleszowi” Ryszard.
Nie ukrywa, że zła reputacja zaczęła mu ciążyć, bo przez nią stracił zaufanie partnerów biznesowych.
– Chciałem udowodnić sobie, że nadaję się do eksperymentu socjologicznego, jakim jest program, a innym, że jestem lepszy, niż się o mnie mówi. Chciałem, żeby ludzie dostrzegli we mnie fajnego człowieka i uznali, że Rychu Peja to zaje***ty gość, z którym można pojechać na koniec świata. I w dodatku z nim wytrzymać – dodaje.
Czy mu się to udało? Zajrzyj na kolejne strony galerii i przeczytaj story z magazynu „Flesz”!
Zobacz także: Peja właśnie został po raz drugi ojcem! Znamy płeć i imię dziecka
2 z 4
Wychował się na poznańskich Jeżycach. Pijaństwo, rozboje, kradzieże – to była w jego otoczeniu codzienność. Momentem, w którym jego życie legło w gruzach, była śmierć mamy. Miał 12 lat, a przed sobą bolesny kurs szybkiego dojrzewania. Bo ojciec, zupełnie załamany, wpadł w alkoholizm.
– Patrzyłem, jak stacza się na dno. Kiedy wychodził, nigdy nie miałem pewności, czy wróci. Zostawiał mnie bez pieniędzy i bez jedzenia. Musiałem sam o siebie zadbać – wspomina Peja.
Przed chuligaństwem długo ratował go sport. Zamiast wystawać z kolegami w bramach, Ryszard chodził na treningi judo. Jako zawodnik Olimpii Poznań zdobywał medale m.in. w mistrzostwach Polski młodzików. Ale jego sensem życia stał się rap. W 1993 roku Peja założył kultowy dziś zespół Slums Attack. Jego kasety, a potem płyty rozchodziły się w rekordowym tempie, przynosząc pieniądze i popularność, na którą raper nie był przygotowany.
– Wszedłem w to całym sobą. Zawsze byłem bezwstydny i stąd mój wizerunek. Jeśli piłem, to na umór, jak brałem, to koks, a kobiety zmieniałem jak rękawiczki. Reprezentowałem prawdę w każdym nurcie, żyjąc nawet w totalnym chaosie – mówi Ryszard.
3 z 4
Przez używki, bójki i skandale dorobił się opinii największego chuligana na polskiej scenie hiphopowej. Przylgnęła do niego łatka awanturującego się bandziora, który nie panuje nad emocjami.
– Alkohol był moim pancerzem, bo innych zachowań oprócz kompulsywnych nie znałem – wspomina Peja.
Dziewięć lat temu zaczął w swoim życiu nowy rozdział: poszedł na odwyk.
– Zmarnowałem 20 lat na picie. Teraz naprawiam swój połamany życiorys. Wybudowałem dom, założyłem rodzinę. Zwolniłem tempo, by swój czas poświęcić dzieciom. I nie mam problemu z tym, że jestem rasowym ojcem, który pierze, karmi, sprząta i zmienia pieluchy. Wszystkiego nauczyłem się jako kilkuletni dzieciak. Rasowym raperem też nadal jestem, ale wyłącznie na scenie – mówi Peja.
Zapewnia, że od blisko 10 lat jest innym człowiekiem. I to chyba nie deklaracja na wyrost…
4 z 4
Koleżeński, szczery, uczciwy – uczestnicy „Agenta” nie mogą się Andrzejewskiego nachwalić.
Dla mnie znajomość z tym „strasznym raperem” to wielka lekcja życia. Cenię go za to, że jest superciepłym, pomocnym i uczynnym facetem o dobrym sercu – mówi Anna Skura, blogerka.
Jan Kuroń uważa, że Ryszard jest człowiekiem o wielkiej klasie, kulturze i inteligencji. A Julka Wróblewska dodaje:
„Jest przecudowny! Można mu zaufać, nikomu nie pozwolę powiedzieć na niego złego słowa”.
Widzowie też są zgodni: Peja to ich ulubiony uczestnik show. Jak raper to wykorzysta? Na razie myśli o wydaniu biografii, która będzie podsumowaniem 25-lecia pracy na scenie. Ale nie wyklucza kolejnych projektów w show-biznesie.
„Agent” otworzył mi wiele drzwi, ale to ja zdecyduję, który próg przekroczę. W umowie z produkcją mam zapis, że na podobny program, np. kręcony w Azji, muszę jeszcze chwilę zaczekać – śmieje się Peja.
Czy to oznacza, że Rysiek wybierze się w podróż – tym razem za jednego dolara? ;)