Reklama

Media obiegła informacja o śmierci Pawła Sanakiewicza. Aktor zmarł w piątek 9 września w wieku 68 lat. Za niespełna miesiąc świętowałby kolejne urodziny. Nie zdążył. Informację o jego odejściu przekazano ze strony Teatru Bagatela. Zmarłego artystę żegnają koledzy i bliscy.

Reklama

Paweł Sanakiewicz nie żyje

Paweł Sanakiewicz urodził się w Krakowie w 1954. Był absolwentem krakowskiej PWST, która ukończył w 1978 roku. Zadebiutował na scenie jako Albin w "Ślubach panieńskich" w Teatrze Bagatela, w którym pracował do 1980 roku. W kolejnych latach można go było oglądać na innych scenach: Teatru im. Słowackiego w Krakowie (1980-88), Teatru im. Osterwy w Lublinie (1990-2004) oraz Teatru im. Żeromskiego w Kielcach (2006-2010). W 2010 roku wrócił do ekipy Teatru Bagatela. Współpracował też z krakowskimi scenami prywatnymi: Teatrem Nowym "Proxima" i Teatrem Barakah.

- Wiadomość, która do nas dotarła dziś rano przepełniła nas bólem i olbrzymim żalem. Odszedł wybitny, mądry, pełen charyzmy i uroku Aktor i Człowiek. (...) Nigdy nie odpuszczał. Nie chodził na artystyczne skróty. Bezkompromisowy jako aktor. Dżentelmen i mentor. Mistrz ubarwiający nasze życie teatralnymi anegdotami, był pełnym pasji i przywiązania do najbliższych, niezwykłym przyjacielem, kolegą, aktorem. Sanak! Bez Ciebie będzie pusto w Teatrze - czytamy w poście opublikowanym przez Teatr Bagatela.

Zobacz także: Nie żyje twórca filmów Marvela i serii "Harry Potter". Jamie Christopher miał 52 lata

Paweł Sanakiewicz był doskonale znany również najmłodszym, a to dlatego że był kultowym aktorem dubbingującym. To on był głosem Sulleya w polskiej wersji "Potwory i spółka". Użyczał też swojego głosu w takich filmach dla dzieci, jak "Iniemamocni", "Auta", "Ben 10" czy "Krowy na wypasie". Pojawiał się także w telewizyjnych produkcjach. Miał na koncie występy m.in. w "Mieście skarbów" (policjant w Wiśniczu), "Mroku" (naczelnik więzienia) czy "Pierwszej miłości" (ojciec gangstera Roberta Adlera). Po raz ostatni na kinowym ekranie oglądaliśmy go w 2017 roku w filmie Małgorzaty Szumowskiej "Twarz", w którym wcielił się w rolę księdza. Był odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, który przyznano mu 12 grudnia 2019 roku. Miesiąc temu świętował swoje 45-lecie pracy w zawodzie.

- Sądzę, że teatr, film, jak i sztuka w ogóle wciąż starają się mówić: "Człowieku, opamiętaj się", tyle że człowiek opamiętać się nie chce. I to się chyba nigdy nie zmieni. Co nie zwalnia sztuki od obowiązku, by wciąż o tym mówiła. Ale boję się wielkich słów w odniesieniu do teatru. On jest moim zawodem, moim wyborem z lat młodości. Wciąż lubię grać, próbować, kłócić się na próbach z kolegami - o świat, o człowieka, by próbować ich przekonać do własnej wizji. Wielką przyjemnością jest samo granie, kiedy człowiek staje przed ludźmi goły - nieważne, jaki miałby kostium - i ma ich przekonać do siebie. Ma sprawić, by mu uwierzyli - mówił Paweł Sanakiewicz kilka lat temu w rozmowie z "Dziennikiem Polskim".

Reklama

Dla rodziny i przyjaciół jego śmierć to niewyobrażalna strata. Składamy najszczersze kondolencje.

Beata Zawrzel/REPORTER/East News
Reklama
Reklama
Reklama