"Pomodliliśmy się przy jego łóżku i tak go pożegnaliśmy" Ostatnie chwile Pawła Adamowicza
"Pomodliliśmy się przy jego łóżku i tak go pożegnaliśmy" Ostatnie chwile Pawła Adamowicza
Od czasu finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy cała Polska pogrążona jest w żałobie. Tuż przed Światełkiem do Nieba na scenę w Gdańsku wtargnął nożownik, który zabił prezydenta miasta Pawła Adamowicza. Jego serce przestało pracować już po kilku minutach. Jednak ratownicy nie poddali się i przewieźli prezydenta do szpitala, gdzie przez długie godziny walczyli o jego życie. Co dokładnie wydarzyło się za murami placówki?
Ostatnie chwile Pawła Adamowicza
Prezydent Paweł Adamowicz od lat wspierał WOŚP. Tuż przed zamachem polityk pochwalił się zdjęciem w sieci, na którym pokazał, że w tym roku do puszki zebrał ponad 5 tysięcy złotych. Chwilę później prezydent został kilkukrotnie ugodzony nożem. Ratownicy przewieźli Adamowicza do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Jak donosi "Super Express", już po godzinie od tragedii na miejscu pojawili się m.in. wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (71 l.), prezydent Sopotu Jacek Karnowski i Piotr Adamowicz (58 l.), brat prezydenta.
Płacze, modlitwy, przeżywania, ciągłe telefony. Ludzie do końca nie wiedzieli, co jest - powiedział w TVN24 Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Do prezydenta Pawła Adamowicza przyjechał również abp Sławoj Leszek Głódź. Metropolita gdański wykonał ponowne namaszczenie na prezydencie. Nie wyobrażał sobie, aby nie pożegnać się ze swoim przyjacielem.
Byłem na OIOM-ie, czekałem na wieści od lekarzy. Odczuwałem potrzebę bliskości, tym bardziej, że prezydent też odwiedził mnie w szpitalu, gdy byłem chory. Znaliśmy się od lat. Liczyliśmy jeszcze na cud, ale Pan Bóg nas nie wysłuchał, były inne plany – wyznał dziennikowi Głódź.
Metropolita gdański w rozmowie z tabloidem dodał, aby pamiętać, że lekarze zrobili wszystko, aby ratować Pawła Adamowicza.
Pamiętajmy, że stracił świadomość w momencie zamachu. Serce już praktycznie nie pracowało. Został namaszczony i rozgrzeszony. Pobłogosławiłem go, pomodliliśmy się przy jego łóżku i tak go pożegnaliśmy – zakończył.
Paweł Adamowicz zmarł niespełna dobę po ataku, 14 stycznia. Prezydent miał 53 lata. Pozostawił żonę i dwie córki.
Zobacz też: "Ciągle jesteśmy rodziną" Poruszający wpis Magdaleny Adamowicz na Facebooku
Paweł Adamowicz z rodziną
Prezydent Gdańska został zamordowany podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy