O trudnych rozstaniach i samotnym macierzyństwie. Anna Wendzikowska w bardzo szczerym wywiadzie!
Anna Wendzikowska w wywiadzie dla Flesza.
Gdy w maju poinformowała fanów o rozpadzie swojego kolejnego związku, wielu zaskoczyła jej szczerość. Kiedy potem pokazała, że samotna mama dwójki małych dzieci może być szczęśliwa i uśmiechnięta, niektórzy zaczęli się zastanawiać, czy na pewno jest autentyczna.
– Nie pokazuję gorszych chwil, ale też je miewam. Wolę dawać ludziom pozytywną energię – mówi Anna Wendzikowska (38), mama 5-letniej Kornelii i niespełna 2-letniej Antoniny, dziennikarka, która od lat prowadzi wywiady z gwiazdami dla „Dzień dobry TVN” i ma swój program w TVN Fabuła. Czego nauczyły ją rozstania? Jak wychowuje córki? I który aktor zainspirował ją do zmian?
Wróciłaś niedawno z wakacji z córeczkami. Udało ci się odpocząć? Na Instagramie zażartowałaś, że przydałby ci się jeszcze jeden urlop.
Wakacje z dziećmi to mnóstwo radości, ale faktycznie nie ma miejsca na odpoczynek (śmiech). Nie mam chwili, żeby usiąść na kwadrans z kubkiem kawy, zatopić się we własnych myślach, spojrzeć w horyzont i naładować baterie.
Teoretycznie możesz to zrobić, kiedy Kornelia i Antosia śpią.
Teoretycznie tak, ale w praktyce to nie działa. Jedna śpi dłużej, ale druga wstaje skoro świt. Kiedy młodsza córka ma drzemkę, starsza domaga się atencji. Wieczorem starsza idzie spać, a młodsza szaleje! Czasem usypiam z nimi.
Bardzo często podróżujesz z córkami. Wyobrażam sobie, że w trasie masz pełne ręce roboty.
Staram się tak wcelować, żeby usnęły, a jak się nie uda, robię częste przystanki. Z Kornelką potrafię przegadać całą drogę. Bawimy się w gdybanie. Pyta mnie np.: „A co by było, gdybyśmy przemalowały nasz domek na domek Barbie?”.
Kornelce nie można odmówić wyczucia stylu. Na zdjęciach, które wrzucasz na Instagram, zawsze ma na sobie tiulowe sukienki…
Prawie nigdy nie zgadza się na założenie spodni. Nie ma mowy! Kupuję jej sukienki o dwa rozmiary większe – muszą być długie i koniecznie się kręcić – tak jak u jej ukochanej Elsy z „Krainy lodu” (śmiech). Młodsza zaczyna robić to samo. Obie stają przed lustrem, przebierają się, przymierzają okulary.
Dołączasz do nich? Jesteś w ogóle mamą, która lubi się bawić?
Lubię bawić się kreatywnie, często kupujemy krepinę, papiery, naklejki, wymyślamy przeróżne historie. Codziennie dużo czytamy, odpalamy muzykę, śpiewamy – Kornelka oczywiście piosenki Elsy! Gramy na instrumentach, bawimy się w przebieranki, dziewczynki zakładają diademy, biegają z różdżkami, śpiewają do mikrofonu. Dom wariatów! (śmiech)
Na jakie kobiety chcesz wychować swoje córki? Czego je uczysz?
Otwartości, tolerancji, szacunku do granic. Pokazuję, że w jakimś zakresie mogą same podejmować decyzje. Niektórym się wydaje, że jak dziecko jest małe, to mało rozumie. Ja myślę inaczej. Ostatnio np. tłumaczyłam Kornelce, że trzeba siebie samą kochać. Może to dla dziecka zbyt poważny temat, ale na pewno na swój sposób coś z niego zrozumiała.
Za chwilę kończysz 39 lat. Czy masz jakieś postanowienia do zrealizowania przed czterdziestką?
Nie jestem człowiekiem, który robi postanowienia, nawet w Nowy Rok. Plany i cele realizuję na bieżąco. Mam za to jedno marzenie: odhaczyć sto krajów na mojej podróżniczej liście. Ale pandemia mi to chyba uniemożliwi.
Ile krajów masz już na tej liście?
W tej chwili 82. Myślę, czy nie wyskoczyć do Irlandii jeszcze latem – to jedyny kraj w Europie, którego nie odwiedziłam. Marzą mi się też Peru, Azerbejdżan…
Imponująca liczba! Czy twoje córki też lubią podróżować?
Tak, bardzo! Kornelka co jakiś czas mi mówi: „Mamo, już dawno nigdzie nie leciałyśmy” (śmiech).
Latanie z dziećmi to spore wyzwanie nawet dla dwójki rodziców. Ty z córkami podróżujesz sama. Nie czujesz lęku?
Nie pozwalam lękom kwitnąć w mojej głowie. Myślę krok do przodu, koncentruję się na zadaniu, które mam w danej chwili wykonać: teraz muszę się spakować, teraz jedziemy na lotnisko. To moja złota zasada w wielu życiowych sytuacjach. Bardzo pomogła mi opanować stres choćby w pracy. Ja w ogóle dobrze sobie radzę z zarządzaniem lękiem.
A jak radzisz sobie ze złośliwymi komentarzami? Na Instagramie dostaje ci się za wszystko – że zeszczuplałaś za bardzo, że „męczysz” dzieci podróżami… Boli cię to?
Dlaczego miałaby mnie boleć opinia obcej mi osoby? Sama nigdy nie napisałabym negatywnego komentarza komukolwiek, bo nie ma we mnie takich emocji. Krytyczny komentarz więcej mówi o krytykującym niż o krytykowanym.
Bycie osobą publiczną sprawia, że komentowane jest też twoje życie prywatne, a pod koniec maja nagrałaś filmik, w którym opowiedziałaś o rozstaniu z tatą Antosi.
Może zabrzmi to absurdalnie, ale zrobiłam to, aby ochronić prywatność. Często słyszę zarzuty, że na Instagramie pokazuję wyidealizowane życie. Ono takie nie jest. Nie lubię mówić publicznie o problemach, wzbudzać współczucia, nie pokazuję gorszych chwil, ale też je miewam. Wolę jednak dawać ludziom pozytywną energię. Nagranie tego filmu było trudne, bo musiałam odsłonić więcej, niżbym chciała, i powiedzieć o czymś, co mi nie wyszło. Z drugiej strony czułam, że jeśli tego nie zrobię, sytuacja będzie poza moją kontrolą i zacznie żyć swoim życiem. A ja chciałam zachować własną narrację. To właśnie było moje zarządzanie lękiem. Sytuacja bardzo mnie stresowała, zastanawiałam się, kiedy rozstanie wyjdzie na jaw. Jest taka zasada, która mówi, że jeśli się czegoś boisz, zmierz się z tym. I tak postąpiłam. Weszłam w ten lęk. On się zmaterializował, a potem rozpuścił. Od razu poczułam się lepiej.
Pozwalasz sobie na trudne emocje przy dziewczynkach? Na łzy?
Staram się być przy nich prawdziwa, ale pamiętam, że muszę być ich wsparciem. Całe życie bałam się pająków i zawsze mogłam w środku nocy zawołać mamę, żeby je przegoniła z mojego pokoju. Teraz sama jestem mamą i już nie mogę się ich bać (śmiech). To bardzo dyscyplinujące uczucie. Uczę moje córki, że mają prawo do wszystkich emocji, do smutku, do złości…
Samotne macierzyństwo doczekało się wielu krzywdzących stereotypów. Trochę je odczarowujesz.
Nie mam poczucia misji, nie chcę niczego odczarowywać. Zostałam nauczona, żeby żyć tak, jak chcę, i nie przejmować się opiniami. Rozstanie było cenną lekcją życia w pojedynkę, bycia samowystarczalną – i emocjonalnie, i logistycznie czy finansowo.
Jesteś samodzielną kobietą? Są takie rzeczy, role, zadania, które kulturowo przypisane są w domu mężczyznom.
Staram się być, ale jeśli nie umiem czegoś zrobić, proszę o pomoc mojego tatę, który mieszka niedaleko, albo Janka, tatę Tosi. No i oczywiście pomaga mi niania. Jestem zadaniowa, gdy mam coś do zrobienia, robię to. Nie zastanawiam się, czy to łatwe, czy trudne, czy sprawiedliwe, że muszę to robić sama. Nie żyję w poczuciu krzywdy. Wiem, że miejsce, w którym się znajduję, to wynik mojego działania. Co oznacza też, że mogę się znaleźć w każdym miejscu, i to daje nieprawdopodobną siłę.
Wspomniałaś o tacie Antosi. Czy on uczestniczy w jej wychowaniu?
Oczywiście! Tak samo jak tata Kornelki. Stworzyliśmy sobie nasz patchworkowy układ i każdy się w nim odnajduje.
No właśnie, cztery lata temu rozstałaś się z tatą Kornelki. Które rozstanie zniosłaś gorzej?
Zdecydowanie to pierwsze. Od tamtego czasu wykonałam nad sobą dużo pracy i teraz wiem, że to nie sukcesy nas czegokolwiek w życiu uczą, ale porażki. Musiałam się zmierzyć z wieloma trudnymi tematami, nauczyć stawiać granice i przede wszystkim pokochać siebie. Dziś wiem, że ta relacja ze sobą jest najważniejsza. Jeśli ona jest niepoukładana, nic się w życiu nie ułoży. To jak budowanie zamków na piasku. Dużo balansu daje mi też uprawianie jogi, zaczęłam regularnie medytować. Wiele lat temu Hugh Jackmana – jedną z najbardziej pozytywnych gwiazd, z jakimi miałam okazję robić wywiad – spytałam, jaka jest tajemnica jego szczęścia. Powiedział, że codziennie medytuje. Już wiem, co miał na myśli. W medytacji jest coś nieprawdopodobnie uspokajającego.
Jak znajdujesz czas na medytację przy dwójce małych dzieci?
Medytuję wieczorem, kiedy dzieci już śpią. Ktoś kiedyś powiedział: jeśli masz czas, medytuj pół godziny dziennie, jeśli jesteś zajęty, medytuj dwie godziny. I coś w tym jest (śmiech).
Wiem, że piszesz książkę o szeroko pojętym rozwoju osobistym. Zdradzisz nam, co w niej będzie?
Trzysta najbardziej inspirujących myśli z wywiadów, które zrobiłam. Nie wiem, czy będzie to książka, czy e-book. Pomysł podrzuciła mi Klaudia Pingot z kanału SpecBabka na YouTubie, która doda od siebie komentarz psychologiczny. Zaczęłam od Jane Fondy i Anthony’ego Hopkinsa. Robię teraz dużo ciekawych rzeczy. Niedawno ruszył sklep internetowy polskiego brandu modowego Loriini, którego jestem właścicielką.
A chciałabyś niedługo znowu się zakochać?
Oczywiście! Przez dużą część życia większość energii inwestowałam w rozwój zawodowy– szukałam wyzwań, chciałam się sprawdzać, piąć wyżej. Całą energię wkładałam w pracę, a nie w związki. Zamiast oddać w czyjeś ręce swoje szczęście, wolałam sama sobie to poczucie szczęścia wypracować. Dopiero dzieci mi pokazały, na czym polega prawdziwe poczucie satysfakcji, prawdziwa miłość i prawdziwa radość z bycia tu i teraz. Bo może poza śmiechem, śpiewaniem i ganianiem z różdżką nie ma nic więcej? Ważne jest tylko tu i teraz.