Nie żyje gwiazdor świata kina. Wszyscy znamy go z kultowej ekranizacji Stephena Kinga
Jak donoszą zagraniczne media, we wtorek, 10 grudnia zmarł Michael Cole. Amerykański aktor zyskał rozpoznawalność dzięki rolom w takich produkcjach jak „Szpital miejski”, „The Mod Squad” czy też odcinkowej adaptacji powieści Stephena Kinga „To”. Artysta odszedł w wieku 84 lat. Osoby z jego bliskiego otoczenia przekazały, że pożegnał się „w spokoju”.
Smutne doniesienia na temat Michaela Cole’a potwierdziła reprezentująca aktora agentka. Amerykański gwiazdor telewizyjny i filmowy zmarł 10 grudnia. Przedstawiciele artysty nie ujawnili oficjalnej przyczyny śmierci. W komunikacie prasowym podkreślono jednak, że 84-latek odszedł „w spokoju i otoczony przez najbliższych”. Artysta cieszył się dużą popularnością pod koniec lat 60. dzięki roli w kultowym serialu „The Mod Squad”. Tam razem z Clarence’em Williamsem III oraz Peggy Lipton tworzył słynne trio aktorskie. Jego przyjaciele z branży zmarli w 2021 oraz 2017 roku. Wcześniej znalazł się w obsadzie słynnej produkcji „Szpital miejski”. Łącznie zagrał w kilkunastu tytułach.
Michael Cole nie żyje. Zagrał w adaptacji „To” Stephena Kinga
Jedna z najgłośniejszych produkcji, w jakiej zagrał Michael Cole, to pierwsza adaptacja powieści „To” Stephena Kinga. W serialu z 1990 roku Tommy’ego Lee Wallace’a wcielił się w postać Henry’ego Bowersa. Główną rolę zagrał Tim Curry. Amerykański aktor już od lat nie był aktywny zawodowo. Po raz ostatni na planie zdjęciowym pojawił się podczas kręcenia filmu „Śmiertelne przewinienie” Armanda Mastroianniego, który miał premierę w 2008 roku.
Do mediów trafiło oświadczenie przygotowane przez Rachel Harris – przedstawicielkę Michaela Cole’a. Agentka podkreśliła w komunikacie, że 84-latek był nie tylko aktorem, ale także – a może przede wszystkim – ciepłym i hojnym człowiekiem, który zawsze umiał poprawić nastroje bliskich.
Poza karierą Michael Cole zostanie zapamiętany ze względu na swój ciepły i hojny charakter. Znany wśród przyjaciół i rodziny ze swojego dowcipu, uroku i bezgranicznego współczucia, wnosił radość do każdego pokoju, do którego wchodził. W głębi serca był gawędziarzem i potrafił sprawiać, że otaczający go ludzie czuli się wyjątkowo, często racząc ich anegdotami ze swoich hollywoodzkich dni lub dzieląc się mądrością ze swojej niezwykłej podróży
Chociaż jego strata będzie głęboko odczuwalna, jego wkład w sztukę i niezmienna życzliwość sprawiają, że pamięć o Cole’u będzie wciąż żywa
Michael Cole zadebiutował w 1963 roku. Później zagrał m.in. w takich produkcjach jak „The Mod Squad”, „Wieczór w Bizancjum”, „Miłość w górach”, „To”, „Doborowa kampania”, „Mr. Brooks” czy „Śmiertelne przewinienie”. Gościnie pojawiał się w „Ostrym dyżurze”, „Siódmym niebie”, „Diagnozie morderstwo”, „Vega$”, „Wonder Woman”, „Statku miłości” oraz „Police Story”. Oprócz tego widzowie mogli zobaczyć go też w dokumencie o następcy brytyjskiego tronu „Prince William: Duty Calls”.
Niestety nie jest to jedyna smutna wiadomość, jaka dotarła do nas w ostatnim czasie. W pierwszym tygodniu grudnia również polscy widzowie musieli pożegnać się z legendarnym aktorem. Kilka dni temu zmarł Stanisław Tym, znany z ról w kultowych filmach jak „Miś” oraz „Rejs”.
Zobacz także: 20-letnia piosenkarka zmarła po serii masaży. Nikt nie mógł tego przewidzieć