Urbańska wzięła kredyt by projektować dla "kobiet z prowincji"
Opłaciło się zaciągnąć dług w banku?
W show-biznesie cały czas nie milkną echa po pierwszym pokazie mody Nataszy Urbańskiej i jej marki Muses. Styliści i projektanci ostro skrytykowali sukienki, jakie proponuje gwiazda potencjalnym klientkom. Na łamach "Show" w obronie projektów stanął Janusz Józefowicz, który wspiera swoją żonę w nowych zawodowych wyzwaniach, przy okazji zdradził jaki jest docelowy target charakterystycznych kreacji. Przypomnijmy: "Projektuje dla kobiet z prowincji"
Jak się okazało rozkręcenie modowego biznesu kosztowało Urbańską nie tylko sporo pracy. W miesięczniku "Glamour" Natasza wyznała, że aby jej marka Musese mogła wystartować, musiała wziąć pożyczkę z banku.
- Wzięłam kredyt, żeby rozkręcić markę. Wiem, że to odważny ruch, ale wierzę w Muses - powiedziała gwiazda. Czy chcę, żeby moje ciuchy były pokazywane w Vogue'u? Po prostu chcemy żeby kobiety pokochały Muses - dodaje.
Czy marka Nataszy Urbańskiej oraz jej przyjaciółki Agnieszki Komornickiej odniesie sukces i zacznie na siebie zarabiać, okaże się wkrótce. Ubrania z metką Muses nie należą do najtańszych, wahają się w cenie od 1 000 do 1 500 złotych. Może dziewczyny znajdą swoją niszę, ale w publikację w "Vogue" raczej wątpimy.
Zobacz: Gwiazdy bawiące się w projektantów mody
Tak wyglądają sukienki marki Muses. Ładne?: