Reklama

W ostatnim czasie bardzo głośno było wokół projektu "Poland, Why Not?", który miał na celu promowanie polskich artystów w Stanach Zjednoczonych. Szkockiemu producentowi, Brianowi Allanowi, udało namówić się do współpracy m.in. Patricię Kazadi, Mietka Szcześniaka i Nataszę Urbańską. Efekt końcowy w większości przypadków był słaby i lepiej go przemilczeć. Jednak nie ma co ukrywać, że najgorzej wyszła na tym Urbańska.

Reklama

Jej teledysk „All the Wrong Places” skrytykowany został chyba przez wszystkich, którzy go obejrzeli. Samą produkcją zażenowana jest też artystka oraz jej partner Janusz Józefowicz. Tym bardziej, że mieli duże oczekiwania wobec klipu. Natasza wykreowała swój własny pomysł i włożyła sporo pracy w całe przedsięwzięcie:

- Miał być zachód słońca, sceny w wodzie, tancerze. Nie było. Reżyser nie miał żadnego pomysłu, powiedział: To tutaj się przejdziesz, a tu powyginasz. I tyle. Chciałam uciec, ale popatrzyłam na ekipę gotową do pracy i pomyślałam, że tak nie wolno, że może uda się jeszcze coś obronić. Nie udało się – wyznała w wywiadzie dla magazynu „Viva!”

Choć o feralnym projekcie większość już nie pamięta, Natasza z żalem przyznaje, że czuje się oszukana i wciąż jest zażenowana tą sytuacją:

- To była dla mnie wielka przykrość i rozczarowanie. Wysłałam reżyserowi całą serię zdjęć z moimi pomysłami. Żadne z nich do niego nie dotarło. Zostałam okłamana przez producentów. I oszukana. Nie zobaczyłam ani złotówki, wręcz dołożyłam do tego projektu.

Ponadto pamiętamy także film z klubu w Los Angeles, w którym promowała teledysk. Fragmenty jego wyciekły do Internetu, przez co dodatkowo artystka została narażona na kpiny ze strony producenta. To doświadczenie nauczyło ją, że nie należy ślepo ufać każdemu, i przyznaje, że zabrakło jej intuicji.

Pointą będzie kluczowe zdanie, które padło podczas wywiadu:

- Trzeba zaliczyć taki dół, żeby móc zacząć się wspinać na nowo.

Zobacz: Natasza narzeka na Polskę i Polaków

Reklama

Natasza na polskich salonach:

Reklama
Reklama
Reklama