Reklama

Efekty pracy Martyny Wojciechowskiej, które możemy oglądać na antenie telewizji TVN w programie "Kobieta na krańcu świata", sprawiają wrażenie darmowych wakacji w egzotycznych i nieodkrytych miejscach w towarzystwie kamer. Tymczasem podróżniczka często prowokuje los zmagając się z trudnymi wyzwaniami, które mogą nawet zagrażać jej życiu. Przypomnijmy, że ma za sobą kilka drastycznych momentów:

Reklama

"Zaraziła się chorobą tropikalną od orangutanów"
Polscy lekarze nie umieją wyleczyć tropikalnej choroby Wojciechowskiej
Samolot z Wojciechowską lądował awaryjnie w Hong Kongu

Po tych (i pewnie innych nie upublicznionych w mediach) przejściach, Wojciechowska musiała dojść do wniosku, że "lepiej dmuchać na zimne" i zdecydowała się spisać testament w razie pechowego wyjazdu. O swoim postanowieniu Martyna opowiedziała na łamach gazety "Na Żywo".

- Ja mam spisany testament, uporządkowane wszystkie sprawy, chociażby dlatego, że codziennie rano wsiadam za kółko. Ale nigdy nie zakładam, że na wyprawie coś może mi się stać. Większość wypadków spowodowana jest błędem ludzkim, brawurą, przecenianiem swoich umiejętności. Staram się dobrze przygotować do wyjazdów, tak, by te zagrożenia zminimalizować i bezpiecznie wrócić do dziecka.

Reklama

Gratulujemy Martynie mądrej i rozważnej decyzji. Przy okazji, zobaczcie zdjęcia z ostatnich wycieczek Martyny Wojciechowskiej:

Reklama
Reklama
Reklama