Małgorzata Socha aktualnie jest jedną z największych gwiazd show-biznesu. Gra w popularnych serialach, występuje na deskach teatru i do tego podpisuje lukratywne kontrakty reklamowe. Aktorka jednak ciężko musiała zapracować na swój sukces. Zobacz: Socha inspiruje Polki. Młode matki naśladują jej styl

Reklama

Jakiś czas temu gwiazda udzieliła szczerego wywiadu Agacie Młynarskiej, który został opublikowany w serwisie internetowym dziennikarki. Małgorzata wspomina w nim m.in. trudne początki po skończeniu szkoły aktorskiej.

- Kiedy skończyłam szkołę aktorską, nie wybrał mnie żaden z dyrektorów teatrów. Przeszłam się po teatrach warszawskich i okazało się, że wszystkie koleżanki ubiegły mnie i są już zatrudnione. Musiałam trochę poczekać, żeby otrzymać angaż w Ateneum. Gustaw Holoubek zaprosił mnie na rozmowę i podobno później powiedział: „Albo ona jest tak stuknięta, albo jest tak szalona, albo – tak zdolna”. Bardzo mnie to rozbawiło. Ale był czas, że nie pracowałam, brakowało mi na życie.

Socha na początku swojej kariery dostała rolę w popularnej telenoweli "Złotopolscy" jedna jej honorarium nie wystarczało na przetrwanie w Warszawie. Dlatego zaradna gwiazda znalazła dodatkową pracę jako agent nieruchomości.

- Znalazłam ogłoszenie, że szukają agentów nieruchomości. Poszłam na rozmowę. Miałam za sobą jakieś filmowe epizody, grałam w „Złotopolskich”. Dziewczyna, która prowadziła spotkanie, nie była pewna, czy za chwilę nie wyskoczy spod stołu Szymon Majewski i nie powie: „Mamy cię!”. Uspokoiłam ją, że tak się nie stanie. Że przyszłam tu w swojej sprawie, bez ukrytej kamery. Po prostu chcę pracować i zarabiać. Po godzinie zadzwonili, że mnie przyjmują - wspomina aktorka w rozmowie z serwisem Onaonaona.com. Szybko się w niej odnalazłam. Miałam poczucie, że dopiero teraz zaczynam żyć jak „prawdziwy” człowiek. Codziennie rano musiałam się stawić w pracy. Wykonywałam mnóstwo telefonów, pozyskując inwestycje dla agencji, szukając nieruchomości do sprzedaży. Czy z sukcesem? Sprzedałam jedno mieszkanie i jedno wynajęłam. Półtora miesiąca później dostałam propozycję zagrania w serialu i zrezygnowałam z pracy w agencji nieruchomości. Ale nie żałuję tego doświadczenia, to nie była strata czasu - dodaje.

Tą rolą była postać Violetty Kubasińskiej z "BrzydUli", która przyniosła Sosze olbrzymią popularność i rozpoznawalność. Potem już wszystko samo się potoczyło i dziś aktorka ma taki komfort, że spokojnie może przebierać w pomiędzy projektami, w które chce się angażować.

Zobacz także
Reklama

Małgorzata Socha z córeczką na spacerze:

Reklama
Reklama
Reklama