Ostatnie słowa 15-letniej Wiktorii z escape roomu! Zdołała zadzwonić do taty...
Wstrząsające szczegóły tragedii
Od kilku dni oczy całej Polski zwrócone są na Koszalin. W piątek podczas zabawy urodzinowej w escape roomie, w wyniku zatrucia się tlenkiem węgla, zginęło tam pięć nastolatek. Próbowały wydostać się z pomieszczenia, ale w około 7 metrowym pokoiku nie było wyjścia ewakuacyjnego... Jak informuje "Super Express", jedna z uczennic ostatnimi siłami wykonała telefon do taty, gdzie poprosiła go o ratunek. Tych słów nie da się zapomnieć...
Tragedia w Koszalinie
To miała być super impreza urodzinowa. 4 stycznia Amelia, Gosia, Karolina i Wiktoria udały się do escape roomu w Koszalinie, by świętować urodziny Julki. Nastolatki w ciągu godziny miały rozwiązać zagadki, aby wydostać się z pokoju "Mrok". Tego typu atrakcje są częste wśród dzieci, które pragną sprawdzić swoje umiejętności detektywistyczne.
Niestety, w pomieszczeniu obok doszło do pożaru, który odciął im drogę ucieczki. Do niewielkiego pokoiku zaczął wdzierać się gryzący dym. Dziewczyny zaczęły krzyczeć, próbując wydostać się z pomieszczenia. Udało im się wezwać straż pożarną, która na miejscu pojawiła się już po kilku minutach. Nim dym objął cały pokój, 15-letnia Wiktoria zadzwoniła do taty prosząc go o pomoc.
Zobacz także
Wybuchł pożar, nie możemy się wydostać, tatusiu ratuj! - błagała tatę o pomoc.
Niestety, na ratunek było już niestety za późno... Choć strażacy na miejsce dotarli błyskawicznie i w mgnieniu oka dostała się do pomieszczenia, wynieśli z niego pięć ciał...
Kim były ofiary?
Amelia, Gosia, Karolina, Wiktoria i Julia były przyjaciółkami. Nigdy nie miały żadnych problemów. Dziewczynki chodziły do tej samej III klasy w koszalińskim Gimnazjum nr 9, aktualnie wchodzącego w skład Szkoły Podstawowej nr 18 w Koszalinie.
Znałem je, Wiktoria fajnie śpiewała, chodziła na zajęcia do Pałacu Młodzieży, a Julka była w poczcie sztandarowym naszej szkoły. Wszystkie świetnie się uczyły – w rozmowie z Super Expressem mówi 14-letni Kacper.
To dla nas masakra, nie wiem, jak będziemy z tym żyli. Przecież ja znałam te dziewczyny. Chodziliśmy na takie urodziny, bo to było modne... – dodaje inna dziewczyna.
Od piątku cały Koszalin pogrążony jest w żałobie. W pożarze ranny został Radosław D., pracownik escape roomu. 25-latek próbował uratować nastolatki, ale ogień odciął mu drogę. Z ogromnymi ranami od poparzenia został przetransportowany do szpitala, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Radosław D. dzierżawił lokal, nie był gospodarzem budynku.
Jak informuje Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie właściciel budynku, a także kobieta, która zarejestrowała działalność zostali już przesłuchani. 28-letni Miłosz S. wnuk wyżej wymienionej kobiety, który zaprojektował pokój zagadek usłyszał zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa pożaru i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu osób. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Zobacz: Prokuratura Okręgowa w Koszalinie: "Odbyły się już sekcje zwłok zmarłych". Nowe informacje!
Pięć nastolatek zmarło w Koszalinie
W Escape Roomie wybuchł pożar