Karl Lagerfeld: Ostatni z wielkich projektantów
Był geniuszem, który odmienił modę. Dokonania Karla Lagerfelda cenią miliony ludzi, ale jego życie to tajemnica, którą znało kilka osób. On zaś dbał o to, by świat wierzył w legendę, którą sam stworzył.
"Byłeś wspaniałym mentorem i przyjacielem. Chciałeś się nieustannie uczyć. Dowiadywać, czytać, oglądać. A ja chcę się uczyć Ciebie. Ciebie nikt nie zastąpi. Byłeś, jesteś i będziesz legendą. Ludzkim fenomenem”. Tak o zmarłym 19 lutego Karlu Lagerfeldzie napisała Joanna Przetakiewicz. Właścicielka La Manii, która przyjaźniła się z projektantem, podkreśliła też, że to dzięki niemu odważyła się stworzyć własną markę. „Powtarzałeś zawsze, że trzeba sięgać po swoje marzenia i je realizować. Tak właśnie zrobiłam. Bo we mnie wierzyłeś. Byłeś z tych ludzi, którzy się dzielili – sercem”. Podobnie na wieść o śmierci kreatora, który przez ostatnie 35 lat kierował domem mody Chanel, zareagowały gwiazdy z całego świata. Wszyscy podkreślali, że wraz ze śmiercią Lagerfelda świat traci geniusza, dzięki któremu moda jest dziedziną sztuki.
Droga ku sławie
W przeciwieństwie do innych wielkich projektantów Lagerfeld jako dziecko nie zamierzał zajmować się modą. Nie szył, tak jak mały Gianni Versace, ubrań dla lalek, nie projektował, jak kilkuletni Yves Saint Laurent, strojów dla swojej mamy. W dzieciństwie Karl uwielbiał czytać książki i rysować, a marzył o tym, by być pisarzem albo rysownikiem. Zainteresowaniu modą nie sprzyjała także rodzina. Ojciec, o którym Lagerfeld niewiele opowiadał, prowadził interesy na całym świecie, rzadko bywał w domu. A matka nie należała do osób, które wspierają dziecko. „Ciągle opowiadała mi jakieś straszne historie. »Musimy pójść do krawca, by uszył zasłony na twoje dziurki w nosie, są takie wielkie«. Czy takie rzeczy mówi się własnemu dziecku? Uwielbiałem tyrolskie kapelusze, a ona mówiła mi: »Wyglądasz w tym jak stara lesbijka!«”, wspominał projektant w wywiadzie dla „Elle”. Opowiadał też, że jego rodzice często zostawiali go u kuzynów na wsi pod Hamburgiem, a spędzony tam czas był jednym z najmilszych wspomnień z dzieciństwa, bo czuł się tam absolutnie wolny.
Innych szczegółów na temat pierwszych lat swego życia Karl nigdy nie zdradził. Co więcej, przez lata utrzymywał, że urodził się w roku 1938 i dopiero pięć lat temu wyznał, że jest o pięć lat starszy. Jak twierdził, sam prawdziwą datę poznał dopiero po śmierci swojej mamy, gdy zaczął przeglądać pozostawione przez nią dokumenty. Ale trudno w to uwierzyć, bo legend na temat swojego dzieciństwa Lagerfeld tworzył mnóstwo. Raz mówił, że jego ojciec był Szwedem, innym razem – że Niemcem. Raz twierdził, że tata handlował skondensowanym mlekiem, kiedy indziej – że był właścicielem mleczarni. Nigdy też nie wyjaśnił, dlaczego gdy w 1947 roku wyemigrował z Niemiec, by zamieszkać na stałe we Francji, pojechała z nim tylko mama.
Karl znaczy bóg
To, że stał się sławny, Lagerfeld zawdzięcza swojej krytycznej matce. Gdy był nastolatkiem, nie miał sprecyzowanych planów na przyszłość, ale ona go w tym wyręczyła. „W Niemczech nie było dla mnie nic do roboty. Pewnie mógłbym zostać nauczycielem rysunku, ale matka się złościła: »Nie po to byłam w ciąży przez dziewięć miesięcy, żebyś został nauczycielem, o nie, dziękuję! Jedź do Paryża i zrób karierę«”, wspominał w jednym z wywiadów. W Paryżu 14-letni Karl trafił do prestiżowego Lycée Montaigne, a potem zaczął szukać pracy w branży mody. Udało mu się to jednak dopiero w 1955 roku, gdy dzięki wygranej w konkursie dla młodych projektantów dostał się na staż do domu mody Pierre’a Balmaina. Tam szybko rozwinął skrzydła i po kilku latach dostawał już zlecenia od najznakomitszych marek.
Mimo to Lagerfeld czuł się niedoceniony i niespełniony, dlatego w 1964 roku rzucił pracę i wyjechał do Włoch, by studiować historię sztuki. Ale świat mody szybko się o niego upomniał. Po roku marka Fendi zatrudniła go jako głównego konsultanta, a potem dom mody Chloé zaproponował mu stworzenie wielkiej kolekcji. Biało-czarna linia Deco przeszła do historii, a samemu Karlowi zapewniła awans do grona najważniejszych kreatorów mody. Ale prawdziwą karierę zaczął robić w 1983 roku, gdy został dyrektorem kreatywnym stojącego na skraju bankructwa domu mody Chanel. Dzięki odważnym pomysłom i fenomenalnym projektom nie tylko postawił tę firmę na nogi, ale i uczynił z niej świetnie zarabiające imperium.
Praca dla Fendi i Chanel dawała mu mnóstwo satysfakcji. Pozwalała też kreować własną legendę i wizerunek, którego znakiem rozpoznawczym stały się spięte w kucyk włosy, ciemne okulary, rękawiczki bez palców i czarno-białe stroje. Ale już w życiu prywatnym projektanta nie było różowo. Zakochany był tylko raz, gdy jako 19-latek poznał Jacques’a de Baschera. Byli parą przez kilkanaście lat, ale nie był to łatwy związek, bo partner Karla nieustannie wdawał się w romanse. Zmarł na AIDS w 1989 roku w wieku 38 lat,a Lagerfeld, choć nie byli już wtedy razem, opiekował się nim do końca. Potem przeżywał różne fascynacje, ale nigdy już się nie zakochał. Choć miał setki przyjaciół, najbardziej lubił być sam. „Największym luksusem jest samotność”, mawiał.