Jarosław Kulczycki jest doskonale znany jako prezenter „Wiadomości”, współpracował też z Superstacją i Nowa TV. W 2015 roku Jarosław Kulczycki przeżył ogromną tragedię. Dokładnie 13 września podczas pobytu na wakacjach otrzymał straszną wiadomość – o śmierci syna. 19-letni Filip zmarł nagle podczas pobytu na siłowni.

Reklama

Na tym nie koniec pasma złych wiadomości. Kilka miesięcy po śmierci dziecka dziennikarz został zwolniony z TVP. Teraz, pięć lat od tych tragicznych wydarzeń, Jarosław Kulczycki zdecydował się opowiedzieć w wywiadzie dla „Dzień Dobry TVN” o dramacie związanym ze śmiercią dziecka.

Jarosław Kulczycki o przyczynach śmierci syna

Dziennikarz po raz pierwszy, w rozmowie z Katarzyną Olubińską-Godlewską, tak otwarcie opowiedział o przyczynach śmierci 19-letniego Filipa. Chłopak, który na co dzień był aktywną osobą zmarł na siłowni, a przyczyną była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Syn Jarosława Kulczyckiego po ćwiczeniach, kiedy wstał z ławki źle się poczuł i instruktorzy szybko zaczęli reanimację. Na miejscu błyskawicznie pojawiła się też karetka, ale mimo długiej reanimacji 19-latka nie udało się uratować. Dziennikarz i jego była partnerka poprosili o dodatkową ekspertyzę, z której dowiedzieli się, że to powikłania po grypie mogły doprowadzić do śmierci nastolatka.

W dodatkowych badaniach wyszło, że w mięśniu serca Filipa były struktury, które są charakterystyczne dla przewlekłego stanu zapalnego. Najprawdopodobniej on w sezonie grypowym przeszedł grypę, a my nie wiedzieliśmy, że ten wirus drąży mięsień jego serca i powoli go niszczy. W momencie kiedy Filip położył się na ławeczce, żeby wycisnąć sztangę, to najpierw osłabł, a potem gwałtownie się podniósł i to spowodowało, że jego serce zatrzymało się - powiedział w rozmowie w „Dzień Dobry TVN”.

Dziennikarz opowiedział też, w jakich okolicznościach dowiedział się, że jego syn nie żyje. Był wtedy na wakacjach razem z rodziną. Wcześniej dzwonił do nastolatka, ale ten nie odebrał, co jak wiadomo czasem się zdarza. Potem jednak Jarosław Kulczycki odebrał telefon z tragiczną informacją:

Jechałem autem, gdy zadzwonił partner mamy Filipa i powiedział, że Filip umarł. A ja powiedziałem: "Co ty mówisz? To niemożliwe". Zadzwoniłem do niego, gdy szykowaliśmy się, żeby wyjść na spacer nad morze i on nie odebrał. Wiem, że wtedy już chyba nie żył.

Jarosław Kulczycki szczerze wyznał, że nie był w stanie jechać dalej samochodem. Wysiadł, krzyczał, kładł się na ziemi, a kiedy trochę ochłonął poszedł nad morze i tam żegnał się z synem:

Zobacz także

Kiedy trochę, powiedzmy ochłonąłem, najpierw położyłem się na ziemi po prostu, ale wstałem i powiedziałem: muszę iść nad morze, sam. No i poszedłem tam. Była pusta zupełnie plaża. Niskie, ciężkie chmury. Dość ciepło. Uklęknąłem na piasku i zacząłem się z nim żegnać po prostu

Jarosław Kulczycki opowiedział, jak radzi sobie ze śmiercią syna

Dziennikarz w wywiadzie dla "Dzień dobry TVN" wyznał szczerze, że miał kilka powodów, dla których zdecydował się publicznie poruszyć temat śmierci syna. Dodał, że cały czas pamięta o Filipie i gronie najbliższej rodziny rozmawiają o nastolatku.

W gronie rodzinnym rozmawiamy o nim, bo staramy się, żeby on był (...) Zdecydowałem się, że publicznie o tym opowiem z kilku powodów. Po pierwsze, żeby powiedzieć wszystkim tym, którzy stracą kogoś bliskiego lub stracili, że może czas nie leczy ran, ponieważ ta rana pozostaje, ale można z nią żyć. Człowiek chodzi do pracy, bierze dzieci na ręce, bawi się z nimi, śmieje się ze znajomymi i można żyć, z tą wielką czarną dziurą w sercu się żyje. Mimo że ona tam jest

Zobacz także: Jarosław Kulczycki o śmierci syna dowiedział się będąc na wakacjach. Od tej tragedii za chwilę minie 5 lat...

Jarosław Kulczycki z partnerką.

East News

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama