Popisowe świąteczne danie Kożuchowskiej? Wymarzony prezent Karolaka? Zobaczcie, jak święta spędzą serialowi Boscy!
Popisowe świąteczne danie Kożuchowskiej? Wymarzony prezent Karolaka? Zobaczcie, jak święta spędzą serialowi Boscy!
1 z 5
Poznali się 7 lat temu na planie pierwszego sezonu „Rodzinki.pl” i od tego czasu są najlepszymi przyjaciółmi. Nam serialowe małżeństwo Boskich, Małgorzata Kożuchowska (46) i Tomasz Karolak (46), opowiada o tym, jak spędza Boże Narodzenie i czym różni się ono od tego, jakie pamiętają z dzieciństwa... Zobaczcie!
2 z 5
Jaki był najpiękniejszy prezent, który dostaliście od Świętego Mikołaja?
Tomasz: To były pomarańcze w stanie wojennym. Pamiętam, że zapakowano je w szarą torbę. Niby nic wielkiego, ale w tamtych czasach to było naprawdę coś!
Małgorzata: Dyplomatycznie powiem, że tych ulubionych, najpiękniejszych było wiele. Przyznam też, że nie tylko z okazji świąt najbardziej lubię prezenty niepraktyczne, czyli coś, co mi się podoba, ale nie jest niezbędne. Mój mąż ma świetnego nosa, jeśli chodzi o odgadywanie takich marzeń. Zawsze przygotuje mi coś wyjątkowego. Całą rodziną uwielbiamy wspólnie spędzane wieczory, więc na mojej liście prezentów są rodzinne gry planszowe, klocki i płyty. Wśród tych bardziej osobistych, prym wiodą kosmetyki. Mocno pomaga mi w tym AVON, bo w jego katalogu każdy znajdzie coś dla siebie. Ja, po raz pierwszy w życiu, mam „swój własny za pach” Viva La Vita. Prezent od razu jest bardzie osobisty.
Pamiętacie prezent, który was rozczarował?
M: Jako mała dziewczynka zrobiłam tacie własnoręcznie notes ozdobiony muszelkami. Niestety jakiś czas później znalazłam go w szufladzie jego biurka. Byłam rozczarowana, że tata nie zabiera go do pracy... Mama wytłumaczyła mi, że tylko dlatego, żeby go nie zniszczyć i mieć na dłużej. Trochę mnie to uspokoiło, choć może nie do końca, skoro wspomnienie nadal jest żywe. (śmiech)
3 z 5
Ulubiony moment świąt...?
M: Jestem przywiązana do polskich wigilii i tradycji świątecznych. Mamy się czym pochwalić! Moja siostra mieszka w Paryżu i jej mąż Francuz zawsze podkreśla, że nasze święta są wyjątkowe, pełne uroku. Gdy myślę o najpiękniejszych, takich moich ukochanych momentach to z pewnością jest to kolacja wigilijna, dzielenie się opłatkiem, ubieranie cho inki i wspólna wyprawa na pasterkę o północy.
Spędziliście kiedyś święta poza Polską?
T: Oczywiście, że tak, ale nie bez rodziny i kolacji wigilijnej. Święta, spędzane u nas, zawsze natomiast kojarzyć mi się będą z zapachem naturalnej choinki. Tylko po Święcie Trzech Króli, kiedy opadają igły, nie ma jej kto wynieść...
M: Miejsce, w którym spędzamy Boże Narodzenie nie jest najważniejsze. Tym bardziej, że już od lat nie jest to wyłącznie dom moich rodziców. W ubiegłym roku całą rodziną po jechaliśmy w polskie góry i to był prawdziwie rodzinny, piękny czas.
4 z 5
Jakie wigilijne potrawy szczególnie kochacie i kto je dla was przyrządza?
T: U mnie od zawsze prawdziwym hitem są pierogi z kapustą i grzybami, które przygotowuje mój ojciec. Sam zbiera grzyby! Przyznam szczerze, że nie włączam się zbyt aktywnie w świąteczne gotowanie. Za to chętnie uczestniczę w dyskusji, dotyczącej sposobu przygotowywania zupy grzybowej i barszczu z uszkami.
M: Lubię te dania, które pamiętam z czasów dzieciństwa. Moja mama pochodzi ze Śląska, więc na naszym wigilijnym stole zawsze było sporo charakterystycznych dla tego regionu przysmaków, w tym makówki. Zawsze jest też karp i kapusta z grzybami. W naszym domu kontynuujemy tradycje, choć pojawia się też sporo potraw z domu mojego męża, do których przywiązana jest jego rodzina.
5 z 5
Małgosiu, czy możesz nam zdradzić, czym są wspomniane „makówki”?
M: Masa z maku, mleka, miodu, masła i bakalii, którą przekłada się kilka warstw bardzo cieniutko pokrojonej pszennej bułki. To nasz tradycyjny świąteczny deser, który stał się moją specjalnością.
Co myślicie o tradycji „rózgi” pod choinką?
T: Nigdy nie zdarzyło mi się znaleźć pod choinką rózgi, ale rodzice często mnie zapewniali, że ją dostanę. Szczególnie kiedy miałem złe oceny. Na szczęście wychodziłem z tego obronną ręką. Co kochacie robić ze swoimi dziećmi w święta?
T: Odpakowywać prezenty. Staram się wsłuchiwać w ich potrzeby i marzenia, więc kiedy dostają upragnioną rzecz, to cieszę się z nimi. Gorzej z zapakowaniem upominków. Kolorowe torebki, papiery, wstążki, kokardki to zdecydowanie nie jest moja mocna strona, więc najczęściej wybieram prezenty z opcją pakowania w sklepie. Na szczęście kosmetyki, zamówione w AVON, otrzymam pięknie za pakowane, więc i w tym roku nie będę musiał popisywać się moją „kreatywnością”.
M: Najciekawsze jest wspólne przeżywanie z dziećmi świąt. Patrzenie na ten czas trochę ich oczami. Wspaniale jest patrzeć, jak cieszą się z choinki, jak wypatrują pierwszej gwiazdki, jak uczestniczą w przygotowaniach.
Jakie będą święta państwa Boskich?
M: Boskie! (śmiech) Rodzinne, szalone i jak to w ich przypadku nieprzewidywalne.
T: Zaskakujące za sprawą przyjaciół, którzy pojawią się przy wigilijnym stole...
Jakie są wasze najbliższe plany zawodowe?
T: Za chwilę premiera spektaklu familijnego „Byk Ferdynand” w Teatrze Imka. To dla mnie ogromny sprawdzian, bo nie tylko jestem reżyserem bajki, ale również napisałem do niej scenariusz.
M: Wracam wkrótce na plan „Drugiej szansy”, bo pracujemy już nad kolejnym sezonem. Przede mną też premiera amerykańskiego fil mu „Music, Love & War” w reżyserii Marthy Coolidge. Mam nadzieję wrócić też niedługo do Teatru Narodowego”.
Znajdziecie czas na zimowy wypoczynek?
T: Tradycyjne spędzę ferie z dzieciakami. To będzie bardzo aktywny wypoczynek!
M: Niedawno wróciłam z dłuższego urlopu. Było leniwie, rodzinnie i słonecznie. Teraz czas na pracę na planie i przygotowania do świąt. Mimo że jestem zmarźluchem i uwielbiam letnie miesiące, nawet spędzany w mieście grudzień to zdecydowanie mój ulubiony czas w roku. A same święta zaczynają się dosyć wcześnie. Symbolicznym ich początkiem jest dla mnie co roku charytatywna gala fundacji Mam Marzenie, której działania wspieram od wielu lat.