Reklama

Kiedyś urocza i rezolutna dziewczynka i gwiazdą, którą podziwiała cała Ameryka. Jako 6-latka Alana Thompson, utrzymywała całą swoją rodzinę. Jak dziś wygląda "Honey Boo Boo"?

Reklama

"Nienawidzę telewizji! I tych chwil, kiedy podchodzą do mnie fani”, wrzasnęła sześcioletnia Alana Thompson. Małą gwiazdę reality show „Here comes Honey Boo Boo” do tego wybuchu wściekłości doprowadził Drew Pinsky, lekarz, który w swoim programie zapytał ją, czy… lubi występować przed kamerami. Sprawę próbowała załagodzić mama dziewczynki, June Shannon, która zawsze towarzyszyła córeczce w trakcie wywiadów i hamowała jej wybuchy agresji. Tym razem jej się to nie udało i cała Ameryka zobaczyła, że słynna Honey Boo Boo (to przydomek artystyczny małej Alany) jest na skraju wyczerpania.

Honey Boo Boo: Jestem diwą!

Alana stała się ulubienicą milionów Amerykanów na początku 2012 roku. Wystąpiła wtedy w emitowanym na kanale TLC programie „Toddlers & Tiaras”, który przedstawiał kulisy życia uczestniczek konkursów piękności dla dzieci. Choć nie zdobyła żadnego tytułu małej miss, to zdecydowanie wyróżniała spośród innych dziewczynek. Była wygadana, przebojowa, bardzo pewna siebie.

„Jeśli inne dzieci myślą, że mnie pokonają, to są w wielkim błędzie” czy „Jestem prawdziwą supergwiazdą”, mówiła odważnie wprost do kamery.

W przekonaniu o tym, że jest najlepsza i najpiękniejsza, Alanę utwierdzała jej mama. To właśnie ona wpadła na pomysł, by zgłosić śliczną dziewczynkę o blond włosach do konkursu dla małych miss. Jej determinacja w dążeniu do tego, by córka zrobiła karierę, szybko stała się przedmiotem drwin. Mama Alany dorobiła się też miana „królowej kuponów”, bo korzystając z drukowanych w gazetach bonów rabatowych, potrafiła zrobić warte kilkaset dolarów zakupy, nie wydając przy tym ani centa.

Sama June uważała to za coś naturalnego.

„Muszę oszczędzać. Konkursy piękności to ogromna inwestycja. Pracujemy bardzo ciężko i wkładamy w nie każdy grosz. Musimy więc traktować je serio”, tłumaczyła.

East News

Zarobić na dziecku!

W rodzinie Thompsonów nigdy się nie przelewało. Często brakowało nawet na rachunki za prąd czy podręczniki do szkoły. Ich farma w miasteczku McIntyre w stanie Georgia wyglądała tak, jakby właściciele dawno ją opuścili, a dom, nieremontowany od lat, zamieniał się w ruderę. Ale nie mogło być inaczej, bo ani June, ani jej mąż Mike nie mieli pracy, a wychowywali cztery córki. Skąd więc brali pieniądze na piękne stroje, fryzjerów i makijażystów – wszystko, co potrzebne do tego, żeby mała Alana mogła startować w konkursach piękności?

Odpowiedź jest zaskakująca. June od lat nielegalnie przechwytywała cudze przekazy pieniężne, z których finansowała wszystkie „podstawowe potrzeby” swojej córki. Nigdy nie zdradziła, jak się jej to udawało, ale trafiła za to za kratki. Gdy po kilku tygodniach opuściła areszt, miała mocne postanowienie, że w końcu musi zacząć zarabiać na Alanie. W realizacji tego planu pomogła niespodziewana oferta stacji TLC, która zaproponowała Thompsonom udział w reality show o ich rodzinie, a jego gospodynią miała być właśnie ich sześcioletnia córka.

„Wielu ludzi kocha Alanę i zastanawia się, jak wygląda życie naszej rodziny między konkursami. Postanowiliśmy więc pokazać im, jacy jesteśmy prywatnie”, stwierdziła June.

Show „Here comes Honey Boo Boo” szybko stał się popularny w całych Stanach, każdy odcinek oglądało nawet trzy miliony widzów. Ale program od początku wzbudzał też kontrowersje. Magazyn „The Hollywood Reporter” nazwał go „przerażającym” i zarzucił stacji TLC, że eksploatuje całą rodzinę do granic możliwości.

„Na pewno i mama, i Honey Boo Boo czują to gdzieś podskórnie w swoich tłustych ciałkach”, napisano w gazecie.

Zdaniem magazynu „Forbes” rodzina Thompsonów „została pokazana niczym małpy iskające siebie nawzajem”, a magazyn „The A.V. Club” nazwał program „horrorem, który tylko udaje show”. Najbardziej krytykowano jednak matkę sześcioletniej gwiazdy.

ONS.pl

Czarny scenariusz

Prawdziwy skandal wybuchł, gdy wyszło na jaw, że June kazała swojej córce przed konkursami piękności pić tajemniczy „go-go juice”. Ten napój, który miał sprawić, że Alana będzie w świetnej formie przez całą imprezę, był jak mieszanina napoju energetycznego i izotonicznego. Jedna butelka „go-go juice” zawierała tyle kofeiny, ile znajduje się w dwóch filiżankach mocnej kawy!

Gdy po ujawnieniu składu napoju jeden z dziennikarzy zapytał June, czy nie sądzi, że takim postępowaniem krzywdzi swoje dziecko, ta odparła: „Krzywdziłabym ją, gdybym dawała jej alkohol. A mogłabym”.

Po tej aferze do dyskusji na temat Alany włączyli się psychologowie. Najbardziej radykalni orzekli, że dziewczynka choruje na ADHD. Inni, bardziej ostrożni, ograniczali się do stwierdzenia, że sześciolatka powinna spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu, uprawiać sport, a nie siedzieć w domu pod ostrzałem kamer.

Co na to June? Na pytanie magazynu „In Touch”, czy dla dobra córki mogłaby zrezygnować z jej kariery, odpowiedziała, że tak. „Najwyżej wrócimy do naszego dawnego życia”, skwitowała. Ale nikt jej nie wierzy. „Cała ta sytuacja zakończy się dramatem Alany. Przy tak toksycznej matce nie da się tego uniknąć”, wyznał prasie znajomy Thompsonów. I dodał: „Czekamy, aż to do nich dotrze. Oby tylko nie było wtedy za późno, bo przecież Alana dźwiga ciężar, któremu niejeden dorosły nie dałby rady”.

Dziś Alana ma już niemal 15 lat. Nie mieszka z matką, bo ta została aresztowana za narkotyki. Dziewczyną opiekuje się stasza siostra przyrodnia, 20-letnia Lauryn "Pumpkin" Shannon.

Reklama

A jak dziś wygląda mała miss? Nie zmieniła się aż tak bardzo.

East News
East News
Reklama
Reklama
Reklama