Reklama

Ivan Komarenko kilka lat temu należał do grona najpopularniejszych artystów w Polsce. Za sprawą przeboju "Jej czarne oczy" dorobił sobie status gwiazdy. Jak to z gwiazdami bywa, natychmiast zainteresowali się nim dziennikarze tabloidów, którzy zaproponowali obszerną relację na swoich łamach. Jedną z głośniejszych było pokazanie pupy na balkonie.

Reklama

Po latach Ivan przyznał, że to była... "ustawka" wymyślona przez "Super Express". Jej szczegóły Komarenko opisał na swojej oficjalnej stronie internetowej ivankomarenko.pl.

- W 2006 roku skontaktowali się ze mną dziennikarze Superekspressu. Bardzo im zależało na jakiejś sensacji. (Pracodawca groził zwolnieniem?) Wykombinowali tanią intrygę. Wychodzę na balkon owinięty tylko w ręcznik. Ręcznik przypadkiem spada na ziemię. Oni „cykają” fotkę z moimi gołymi czterema literami. Taka dziennikarska ustawka. Oczywiście zapewniali mnie solennie o dochowaniu dyskrecji.

Najpopularniejszy w Polsce Rosjanin zapewnił, że nie był zwolennikiem tego pomysłu, ale... wywarto na nim presję:

- Nie chciałem się zgodzić. Moją pasją jest śpiewanie, a nie wywoływanie tanich sensacji. Ale dziennikarze sprytni są… Poszli do kilku osób z mojego otoczenia. Zaczęło się wywieranie presji… A rok 2006 to był właściwie początek mojej kariery. No więc w końcu się zgodziłem. Moje cztery litery ozdobiły pierwszą stronę Super Expressu.

Dlaczego po latach Ivan Komarenko przyznał się do "ustawki"? Powodem jest nowy singiel i teledysk "Pupa w Chałupach" dedykowany sprytnym dziennikarzom. Posłuchajcie. Czy Ivan jest jeszcze w formie?

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama