Reklama

Mam wrażenie, że w moim życiu dzieje się jedna rewolucja za drugą. I do wszystkich sama doprowadzam (śmiech). Chyba nie umiem żyć w spokoju”, powiedziała niedawno w wywiadzie dla portalu Plejada Halina Mlynkova ( 43 ). W ostatnich miesiącach zmieniła swoje życie: tuż po wybuchu pandemii przeprowadziła się z Pragi do Polski. Teraz nie zamierza wracać, przeciwnie – chce przypomnieć o sobie polskim fanom. Na festiwalu w Opolu ma zaplanowane aż trzy występy! Ale przy Halinie nie ma jej męża, czeskiego producenta Leszka Wronki – gwiazda mieszka w swoim dawnym mieszkaniu na warszawskim Mokotowie tylko z 16-letnim synem Piotrem.

Reklama

Czy to oznacza, że Mlynkova i Wronka się rozstali?

„Nie będę komentować życia prywatnego, to nigdy nie wychodziło mi na dobre. Wierzę, że jeśli ktoś jest mi życzliwy, to nadal będzie za mnie trzymał kciuki, a nienawistników… tych już nie zmienię”, powiedziała „Fleszowi” piosenkarka.

Święto zakochanych

Jeszcze niedawno wierzyła, że razem z mężem pokona każdą przeszkodę. Nie miało dla niej znaczenia, że Leszek jest starszy od niej o 17 lat i że ma troje dzieci z poprzednich związków. On też wydawał się zauroczony polską gwiazdą.

„Halina weszła na próbę do Bitwy na głosy. Wtedy już wiedziałem, że to nie skończy się na jednym spotkaniu. Czułem, że będziemy razem”, wspominał.

Pobrali się w walentynki 2015 roku. Ich ślub był prawdziwym wydarzeniem towarzyskim, bo zaprosili do Pragi kilkuset gości, a panna młoda wystąpiła aż w trzech sukniach ślubnych. Potem Mlynkova z synem przeprowadziła się do Pragi. Dziś na swoich kontach na Instagramie Halina i Leszek nie mają już ani jednego wspólnego zdjęcia. Producent chętnie natomiast zamieszcza fotki ze swoimi synami.

Show, nie biznes

Halina twierdzi, że mieszkanie w Czechach na dobre wyszło przede wszystkim jej synowi Piotrkowi (jego tatą jest pierwszy mąż artystki, Łukasz Nowicki). Chłopiec zyskał w Pradze anonimowość, którą nie mógł się cieszyć w Warszawie, mając tak popularnych rodziców.

„Wyciszył się i mógł odpocząć od medialności. Tam nikogo to nie interesuje. Jest po prostu zwykłym uczniem”, opowiadała Mlynkova Plejadzie.

Piotr, który w tym roku skończył podstawówkę, marzy o studiowaniu reżyserii lub montażu.

– Okazało się, że w Warszawie jest liceum filmowe, które przygotowuje do takich studiów, i syn zdecydował, że chce się tu uczyć – mówi nam Halina.

To był dodatkowy argument, żeby wrócić do Polski. Gwiazda przyznaje, że ma tu bogate życie towarzyskie i wielu znajomych, z którymi spotyka się wieczorami, chodzi do kina i teatru.

– Sporo też koncertuję, ostatnio w Opolu, reaktywuję swój kanał na YouTubie, nagrałam singiel, pracuję nad nową płytą, tym razem z całkowicie polską ekipą. Z niczym się nie spieszę, ale faktycznie sporo się teraz u mnie dzieje – wylicza podekscytowana.

Wygląda na to, że artystka bardzo tęskniła za muzyką. Przez ostatnie lata z niej nie zrezygnowała, bo występowała trochę w Polsce i Czechach, ale był moment, kiedy poświęciła się całkiem innym sprawom. Pomagała np. swojemu mężowi Leszkowi w prowadzeniu butiku z ubraniami w Pradze. Dziś Mlynkova twierdzi jednak, że to nie była taka zła decyzja.

„To doświadczenie udowodniło mi, że zawsze sobie poradzę i mogę robić w życiu wszystko. Wcześniej nie miałam nic wspólnego ze światem biznesu, musiałam więc nauczyć się wielu rzeczy”, tłumaczyła.

Po kilku latach spędzonych w Pradze zrozumiała jednak, że jej serce jest w Polsce i że kocha Warszawę. Czy to znaczy, że w ogóle nie myśli już o wyjeździe do Czech, gdzie mieszka Wronka? Niedługo powinniśmy poznać odpowiedzi na pytania o jej plany i emocje.

„Właśnie nagrywam płytę. Kiedy się ukaże, dowiecie się państwo więcej o tym, co dzieje się u mnie w kwestii uczuć”, zapewniła w rozmowie z „Fleszem” Halina.

Reklama

Czekamy więc na płytę!

ONS.pl
Reklama
Reklama
Reklama