Gwiazda "Tańca z gwiazdami" miała poważną kolizję! "Na 90% mój samochód pójdzie do kasacji"
Gwiazda "Tańca z gwiazdami" miała poważną kolizję! "Na 90% mój samochód pójdzie do kasacji"
Ola Kot jest jedną z gwiazd nowej edycji „Tańca z gwiazdami”. Prezenterka Eska TV po powrocie z wieczornego treningu do kolejnego odcinka tanecznego show miała wypadek. Gwiazda zdecydowała się całą sytuację relacjonować w mediach społecznościowych. Zobaczcie, co się stało!
Ola Kot miała poważną kolizję drogową!
Przed każdym kolejnym odcinkiem „Tańca z gwiazdami” wszyscy uczestnicy poświęcają mnóstwo czasu na treningi. Ostatnio Ola Kot ćwiczyła z Tomaszem Barańskim do późnych godzin, ale po treningu zamiast wrócić do domu – była uczestnikiem kolizji drogowej. Sytuacja okazała się na tyle poważna, że samochód Oli Kot najprawdopodobniej pójdzie do kasacji. Na szczęście prezenterce nic się nie stało! Całe wydarzenie streściła na Instastories:
Właśnie czekam na policję. Na szczęście Wiktorek bardzo szybko przyjechał mnie wesprzeć. Miałam mały wypadek samochodowy – nie z mojej winy. Pan, który prowadził przewóz osób postanowił nie udzielić mi pierwszeństwa przejazdu. Nic mi się nie stało. Teraz się z tego śmieję, ale przez 15 minut beczałam, bo pierwszy raz w życiu miałam do czynienia w wybuchem poduszek powietrznych. - wyznała Ola Kot na Instagramie.
Ola Kot przyznała, że ta sytuacja naprawdę ją wystraszyła i szczegółowo opisała swoje zachowanie podczas kolizji:
Bardzo się przestraszyłam, bo wybuchły obie poduszki, siwo się zrobiło w samochodzie. Na szczęście w ostatnim ułamku sekundy wiedziałam, że nie uda mi się wyminąć kierowcy Ubera i go uderzę, więc zaparłam się rękami o kierownicę i poduszka mi wybuchnęła w twarz, ale nie uderzyłam głową – powiedziała Ola Kot w relacji na swoim Instastories.
Gwiazda postanowiła poskarżyć się, że wyjaśnianie tej sytuacji trwało aż 5h. Policja przyjechała dopiero po godzinie, a z racji tego, że kierujący drugim samochodem nie miał przy sobie dokumentów, dopiero ok. 4 nad ranem Ola Kot mogła wrócić do domu.
Najważniejsze, że kolizja skończyła się jedynie uszkodzeniem auta, a Oli Kot nic się nie stało!