Reklama

Ewa Farna nie może narzekać na brak propozycji zawodowych. Dotychczas wszelkie udziały w programach talent-show odrzucała kosztem niezależności artystycznej i chęci bycia niezaszufladkowaną z konkretnym tytułem. Z czasem wyrobiła jednak swoją "markę" do tego stopnia, że jej udział w programie dodaje prestiżu i wzbudza duże emocje. Świadczyć o tym może chociażby zakończona tydzień temu 3. edycja "Bitwy na głosy", w której Farna doszła do wielkiego finału pokonując m.in. Julę i Beatę Kozidrak (zobacz).

Reklama

Teraz przed Ewą kolejne wyzwanie. Tym razem w Czechach, ale w bezpieczniejszej roli, bo jurorki. Ewa pochwaliła się "Faktowi", że dostała propozycję oceniania uczestników w programie "Idol", który w Polsce zakończył się już 7 lat temu. W naszym kraju wylansował takie nazwiska jak Monika Brodka, Ania Dąbrowska czy Alicja Janosz.

- Po nowym roku zaczynam pracę w bardzo dużym projekcie w Czechach, w którym będę jurorką. To Idol, a dokładnie nazywa się Superstar. Zasiądę tam, bo długo byłam w Polsce i chcę się odwdzięczyć i pozdrowić teraz czeskich fanów. - powiedziała Ewa w rozmowie z Onet.pl.

Ładny gest ze strony Ewy i szacunek względem fanów. Pytanie tylko, co ze studiami? W końcu od października Ewa studiuje zaocznie w Warszawie, co w przypadku udziału w "Bitwie na głosy" dało się pogodzić. Gorzej z ciągłymi dojazdami z Pragi, zwłaszcza, że czeski "Idol" będzie emitowany właśnie w weekendy. Sprawdzą się jej słowa o "wyrzuceniu ze studiów"?

Zobacz: Wyrzucą Farną ze studiów?

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama