Ewa Bem w szczerym wyznaniu po stracie męża: "To ja miałam oddać życie". Jej słowa łamią serce
Ewa Bem po raz pierwszy tak szczerze opowiedziała o stracie męża, Ryszarda Sibilskiego, który zmarł 17 stycznia 2025 roku. W poruszającym wywiadzie artystka podzieliła się swoimi emocjami i bólem, który towarzyszy jej po odejściu ukochanego. Jej szczere słowa poruszyły wszystkich obecnych w studiu, a po jej wyznaniu zapadła głęboka cisza. Jej słowa łamią serce.

Mimo wielkich sukcesów zawodowych życie Ewy Bem było pełne bolesnych strat. Najpierw pożegnała ukochaną córkę, a w styczniu musiała zmierzyć się z kolejną tragedią - śmiercią męża, Ryszarda "Dżindżiego" Sibilskiego. Przeżyli razem ponad 40 lat, a jego odejście pozostawiło pustkę, której nic nie jest w stanie wypełnić. By nie pogrążyć się w żałobie, artystka postanowiła pozostać aktywna zawodowo i zgodziła się na wizytę w "Halo tu Polsat".
Poruszające wyznanie Ewy Bem w "Halo tu Polsat"
Ewa Bem w "Halo tu Polsat" otworzyła się na temat swojej ogromnej straty. Artystka, która przez 40 lat była związana z Ryszardem Sibilskim, wyznała, że jego śmierć zmieniła jej życie na zawsze. W szczerym wywiadzie przyznała, że to ona miała stanąć w obliczu śmiertelnego zagrożenia, jednak los zdecydował inaczej.
Opuścił mnie tak strasznie, znienacka, bez uprzedzenia. Nie omówiliśmy tysiąca spraw (...) Przez ostatnie półtora roku tak bardzo walczył o moje życie. I to jest coś, czego córka nie powiedziała, a zresztą może i słusznie. Że to się pogmatwało w sposób brzydki, nieładny. Ja miałam oddać swoje życie, a stało się zupełnie inaczej.
Podczas programu "Halo tu Polsat" połączyła się także ich córka, Gabriela Sibilska, która wspomniała ojca jako człowieka niezniszczalnego, pełnego energii i zawsze gotowego do pomocy.
Wydawało się, że jest plan leczenia i że przed nami jeszcze parę lat. On był gotowy zrobić wszystko, co mu było zalecane, ale nie zdążył nawet, by dożyć tego leczenia
Córka Ewy Bem podkreśliła, jak bardzo odczuwa brak ojca w swoim życiu.
Nawet, teraz kiedy jest bardzo niedobrze, muszę czerpać z tych pokładów, które we mnie zostawił. Był po prostu tatą. Będzie mi brakować, już mi brakuje tego jego zainteresowania światem (...). Planowaliśmy wakacje w Omanie, które już się nie odbędą
Pseudonim "Dżindzi". Niezwykła historia miłości
Historia miłości Ewy Bem i Ryszarda Sibilskiego była pełna wyjątkowych momentów, ale jednym z najbardziej symbolicznych stało się przezwisko "Dżindzi", które na stałe przylgnęło do jej męża. Wzruszająca opowieść o tym, skąd wzięło się to imię, jest dowodem na to, jak silna i wyjątkowa była ich relacja. Ewa Bem wspomina, że wszystko zaczęło się na początku ich znajomości, gdy Sibilski wrócił z ośmiomiesięcznej podróży po Afryce.
Miał wtedy na rękach mnóstwo rzemyków, bransoletek, pamiątek z podróży. Moja córeczka, wtedy dwuletnia Pamela, była nimi zachwycona i ciągle o nie pytała
Ryszard cierpliwie tłumaczył dziewczynce, że to "grigri"- afrykańskie talizmany przynoszące szczęście. Jednak Pamela nie potrafiła wymówić tego słowa i zaczęła mówić "Dżindzi".
Pomyślałam, że skoro tak łatwo jej to przyszło, nie będę jej kazała mówić 'tata' ani 'Ryszard' – to byłoby głupie. I tak powstało 'Dżindzi'
Z czasem pseudonim stał się częścią ich życia.
Nawet w pracy niektórzy zaczęli tak na niego mówić. A on? Zawsze się uśmiechał i przyjmował to z radością
Zobacz także:
- Tak wygląda pogrzeb Ryszarda Sibilskiego. Tłum gwiazd żegna ukochanego męża Ewy Bem
- Ewa Bem zabrała głos po pogrzebie męża. Pisze o smutku, ale też "miłości i podziwie"
