Reklama

Przez ponad 35 lat była gwiazdą telewizji, podziwianą przez miliony widzów. Ostatnie lata Irena Dziedzic spędziła, walcząc z oskarżeniami o to, że donosiła na kolegów do SB, i zmagając się z samotnością i biedą.

Reklama

Samotna starość Ireny Dziedzic

Irena Dziedzic ostatnie lata swojego życia spędziła w samotności. Nie miała przyjaciół, męża ani dzieci. Dalecy kuzyni, których poinformowano o jej śmierci, nie chcieli zająć się pochówkiem. Nie podjął się tego także Bogdan G., mężczyzna, z którym Dziedzic kilka lat temu zawarła umowę dotyczącą sprzedaży swojego domu na Saskiej Kępie. Dziennikarka, która miała tylko 900 złotych emerytury, postanowiła podpisać umowę na odwróconą hipotekę – przepisała mężczyźnie swój dom, a on za to wypłacał jej co miesiąc 4,5 tys. złotych.

„Miała wypłacaną pewną kwotę i dzięki temu było ją stać, żeby opłacić opiekuna, który się nią zajmował. Niestety, w umowie nie uwzględniono, że pan, któremu przepisuje mieszkanie, zapłaci za pogrzeb. Powiedzmy, że zrobili to »przyjaciele«”, zdradziła w rozmowie z Wirtualną Polską zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, która była znajomą dziennikarki.

W tej samej rozmowie siostra ujawniła też kilka informacji na temat okoliczności śmierci Dziedzic.

„Wbrew plotkom, które się pojawiły, pani Irena zmarła w szpitalu, a nie samotnie w domu. Zawiózł ją tam opiekun, który dobrze wypełniał swoje obowiązki”, zaznaczyła zakonnica.

Zaprzeczyła tym samym pogłoskom, jakoby ktoś przyczynił się do śmierci dziennikarki. Jej słowa potwierdził rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie, która już 6 listopada wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci legendarnej prezenterki.

„W trakcie tego postępowania przeprowadzono sekcję zwłok pokrzywdzonej, nie wskazuje ona, aby do jej śmierci przyczyniły się osoby trzecie”, powiedział w rozmowie z jednym z portali prokurator Marcin Saduś.

Ale śledczy zajęli się nie tylko tym wątkiem. Cały czas badają też kwestie dotyczące majątku pozostawionego przez dziennikarkę. Śledztwo w tej sprawie wszczęto po zawiadomieniu, które złożył Bogdan G. Okazało się, że zgłosił się ktoś, kto twierdził, że Dziedzic była jego kuzynką i że ma prawo do spadku po niej.

„Po śmierci pani Ireny zgłosiła się osoba, podająca się za krewnego. Ktoś po prostu chciał się podszyć pod członka rodziny, licząc, że uda mu się coś wskórać. Wtedy właśnie do sprawy wkroczyła prokuratura i zaczęła badać wszystkie niejasności”, ujawniła w cytowanej już rozmowie z Wirtualną Polską znajoma Dziedzic.

Burzliwe życie Ireny Dziedzic

To, że jesień swojego życia Irena Dziedzic spędziła w samotności i biedzie, przed którą kilka lat temu uratowała się dzięki odwróconej hipotece na dom, jest o tyle zaskakujące, że przez dekady była największą gwiazdą polskiej telewizji. Dobrze zarabiała, jej program „Tele-Echo” przez 25 lat gromadził przed telewizorami miliony widzów, a ona sama była uwielbiana przez Polaków. Doskonale wiedziała, że podoba się mężczyznom, i skwapliwie z tego korzystała. Jedna z plotek na jej temat głosiła, że w młodości miała romans z premierem Józefem Cyrankiewiczem, który miał być w niej szaleńczo zakochany. Ona sama tego nie komentowała, on po wielu latach zaprzeczył, że się w niej kochał. Wszystko wskazuje na to, że nic ich nie łączyło, a plotkę wymyślono jako wytłumaczenie tego, że jeśli młoda, nikomu nieznana dziewczyna w ekspresowym tempie robi karierę w telewizji, to musi za tym stać romans z kimś wpływowym. Na początku lat 50. Dziedzic nie w głowie były jednak romanse. Była wówczas świeżo po ślubie z Januszem Bałdanem, mechanikiem samochodowym, którego poznała podczas naprawy swojego auta. Szybko jednak okazało się, że związek dwojga młodych ludzi z dwóch różnych światów nie był dobrym pomysłem.

Małżeństwo rozpadło się po kilku latach, także dlatego, że Irenie wpadł w oko młody spiker telewizyjny Jan Suzin. Odeszła od męża i nie czekając na to, aż sąd orzeknie rozwód, zamieszkała z prezenterem. Planowała wziąć z nim ślub, ale zanim stało się to możliwe, Suzin zakochał się w innej kobiecie i porzucił Dziedzic. Ta zemściła się na nim. Zabrała samochód, na który wspólnie wzięli kredyt, i go sprzedała. Suzin nie dostał ani grosza z tej transakcji, a dalej musiał spłacać raty.

Złamane serce Dziedzic wyleczyła, wiążąc się z innym sławnym mężczyzną, aktorem Ignacym Gogolewskim. Ten dla prezenterki zostawił żonę Katarzynę Łaniewką i małą córeczkę Agnieszkę.

„Mąż odszedł w 1962 roku. Wyprowadził się cztery piętra niżej. Mieszkała tam wielka gwiazda telewizji. Starsza ode mnie o osiem lat”, powiedziała wiele lat później w rozmowie z portalem Teleshow.pl porzucona aktorka.

Reklama

Związek Dziedzic z Gogolewskim przetrwał tylko dwa lata. Gdy w 1964 roku dziennikarka wróciła z kilkutygodniowej podróży do Stanów Zjednoczonych, zastała puste mieszkanie, bo aktor się od niej wyprowadził. Od tego czasu miała jeszcze wiele związków, ale żaden nie trwał długo. Długo za to trwała jej kariera. Z Telewizji Polskiej Dziedzic odeszła w 1991 roku, ale pracowała jeszcze w radiu. Na emeryturę przeszła w 2006 roku i to właśnie wtedy zaczął się jej dramat.

Reklama
Reklama
Reklama