Od ponad tygodnia Polska żyje tzw. aferą podsłuchową. Tygodnik "Wprost" regularnie publikuje fragmenty nagrań nielegalnie podsłuchiwanych posłów i ministrów, którzy w swoich rozmowach w dość lekki i momentami wulgarny sposób dyskutują o sprawach ważnych dla kraju. Pod największym obstrzałem jest oczywiście Donald Tusk. Przypomnijmy: Afera podsłuchowa nabiera rozpędu. Olejnik zmiażdżyła Tuska na konferencji

Reklama

Dziś o godzinie 15 przed Sejmem swoje wystąpienie rozpoczął właśnie premier. Wszystko za sprawą wniosku o informację od rządu w sprawie afery podsłuchowej, którą złożył Sojusz Lewicy Demokratycznej. Tusk rozpoczął je od przeprosin za treść ujawnionych rozmów. Złożył też wniosek o wotum zaufania dla rządu.

Przepraszam za bulwersujące, momentami skandaliczne zachowanie osób, jakie zostały nagrane w czasie nielegalnego podsłuchiwania urzędników państwowych, w tym ministrów. Zaznaczam, że dotyczy to języka, którym się posługiwano. Mam nadzieję, że się wstydzą swoich słów. Mają obowiązek wytłumaczenia się z tego przed opinią publiczną - rozpoczął zdecydowanie.

Swoje wystąpienie Tusk zakończył wnioskiem o jak najszybsze wotum zaufania dla rządu. Pośpiech tłumaczył wyjazdem do Brukseli, gdzie chce mieć pewność, że jego rząd wciąż ma większość.

Są tylko dwa sposoby, aby zmienić władzę w demokratycznym państwie: to są wybory, a pomiędzy wyborami to jest większość parlamentarna pochodząca z wyborów. Ja od jutra w Brukseli muszę mieć pewność, że mam mandat do rządzenia i koalicję większościową. Dlatego kończę to wystąpienie wnioskiem o wotum zaufania dla rządu z prośbą o jak najszybsze przegłosowanie tego wniosku - wyjaśniał.

Wniosek ten nie spotkał się z przychylnymi reakcjami ze strony opozycji. Śledzicie ostatnie wydarzenia w polskiej polityce?

Zobacz: Kasia Tusk została okradziona! Sprawę bada prokurator

Zobacz także

Reklama

Przygotowania rodziny Tusków do ślubu Kasi:

Reklama
Reklama
Reklama