Donald Tusk pokazał niezwykłe ślubne zdjęcia. Wiedzieliście, że do ślubu mogło nie dojść przez... szpilki?!
Donald Tusk pokazał niezwykłe ślubne zdjęcia. Wiedzieliście, że do ślubu mogło nie dojść przez... szpilki?!
Donald Tusk obchodzi jutro (czwartek) rocznicę ślubu. Dokładnie 26 listopada 1978 przyszły polski premier i przewodniczący Rady Europejskiej stanął na ślubnym kobiercu z Małgorzatą Sochacką. Z okazji zbliżającej się rocznicy Tusk opublikował na Instagramie wspomnienie tego dnia. Pokazał też niezwykłe zdjęcia.
To był deszczowy dzień 1978 roku. Ślub odbył się w Gdańsku, a wesele w Gdyni, żeby nikt nie czuł się gorszy. Mieliśmy po 21 lat, byliśmy studentami bez grosza przy duszy, bez mieszkania, ale za to z marzeniami, z których dwa najważniejsze, czyli Michał i Kasia, spełniły się już po kilku latach. Od tego czasu świat wokół nas zmienił się kompletnie, minęły - mogłoby się zdawać - całe epoki, a ja mam wciąż wrażenie, że to było wczoraj - napisał były premier.
Zobaczcie zdjęcia, które dołączył do posta.
Państwo Tuskowie byli wówczas zaledwie 21-latkami. Z ich ślubem wiąże się niezwykła historia. Wiecie, że ślub mógł się nie odbyć?
Zobacz także: Kasia Tusk pokazała twarz córki. "Ale podobna do mamy"
Ślub Tusków mógł się nie odbyć przez... szpilki
Jak się okazuje, do ślubu mogło w ogóle nie dojść. Wspominała o tym sama Małgorzata Tusk w książce „Między nami”. A wszystko przez… piękne szpilki, które kupiła.
Mieliśmy oboje po dwadzieścia jeden lat i zachowywaliśmy się stosownie do wieku - pisała Małgorzata Tusk.
Najpierw wpadkę zaliczył sam Donald, który miał przyjechać do Gdyni z pierścionkiem zaręczynowym. Przyszła żona czekała na niego z rodzicami. Godziny mijały, a jego nie było. Już myślała, że go nie wpuści, gdy jednak zadzwonił dzwonek, drzwi otworzył tata pani Małgorzaty.
Okazało się, że Donek zasnął w kolejce elektrycznej i obudzili go dopiero kolejarze, gdzieś na bocznym torze przed Wejherowem. Wstawał wtedy codziennie do pracy w stoczni o czwartej rano, a ponieważ zarobił w ten sposób na obrączki i opłaty ślubne, więc mu w końcu tę wpadkę wybaczyłam - wspominała.
Druga wpadka była zasługą pani Małgorzaty. Jechała do urzędu stanu cywilnego zgłosić ślub i opłacić koszty. Pieniądze dał jej Donald. Pracował na nie ciężko przy sprzątaniu statków. Pech chciał, że po drodze zatrzymała się przy sklepie obuwniczym.
Zobaczyłam tam przepiękne szpilki: jasnoszare, na wysokim obcasie, tak zwanym słupku, w stylu Chanel, czyli czubek buta, obcas i pięta były z szarej skorki, a cała reszta z pięknego, grubo tkanego płótna. Wydawały mi się tak rewelacyjne, że kupiłam je bez wahania za pieniądze, które dostałam od Donka. Uważałam, że świat rzeczywisty, czyli nasz ślub, jest tak stały, tak oczywisty, że nie ucieknie. A buty owszem, uciekną - pisała po latach.
Gdy opowiedziała o tym przyszłemu mężowi, ten był w szoku. Choć próbowała tłumaczyć, że nic się nie stało, on wziął to bardzo do siebie. Odwrócił się na pięcie i sobie poszedł. I choć krzyczała i prosiła, nie chciał się zatrzymać.
W swojej książce cytuje taką wymianę zdań:
- Ale z ciebie dupek! - krzyknęłam wściekła, kiedy go dogoniłam.
Stanął wtedy, spojrzał na mnie i powiedział:
- Nigdy się z tobą nie ożenię.
- Właśnie, że się ożenisz.
Przeszło mu dopiero po dłuższym czasie. A piękne buty jeszcze długo wypominał swojej żonie. Sam ślub odbył się 26 listopada 1978 roku. Co ciekawe, wtedy zdecydowali się tylko na ślub cywilny. Uroczystość kościelna odbyła się wiele lat później.
Drugi ślub Donalda i Małgorzaty Tusk
Na ślub kościelny zdecydowali się dopiero w 2005 roku, gdy Tusk startował w kampanii prezydenckiej. Jak sam wspomina w książce „Szczerze”, namówiły go do tego partyjne koleżanki - Zyta Gilowska i Hanna Gronkiewicz-Waltz. „Jesteś chrześcijaninem, możesz zostać prezydentem, załatw to jak najszybciej” - namawiały go i w końcu uległ.
Sama uroczystość była dyskretna, a ślubu udzielił im arcybiskup Tadeusz Gocłowski.
Donald i Małgorzata Tusk z córką Kasią: