Dominika Gwit szczerze o wadze i obsesji... "Puściły wszystkie hamulce i rzuciłam się na jedzenie"
Dominika Gwit szczerze o wadze i obsesji... "Puściły wszystkie hamulce i rzuciłam się na jedzenie"
1 z 8
Dominika Gwit jest dziś szczęśliwa i nie ma obsesji na punkcie swojego wyglądu. Ale nie zawsze tak było... Kilka lat temu postanowiła radykalnie się odchudzić. Dzięki diecie i ostrym treningom zrzuciła 50 kilogramów, jednak jak się później okazało o mało nie przepłaciła tego zdrowiem. A szczupła figura nie sprawiła, że Dominika Gwit poczuła się szczęśliwa - wręcz przeciwnie. Gwiazda postanowiła porzucić diety i wróciła do wyglądu sprzed metamorfozy.
Jak wspomina swoją walkę z nadwagą? Przypominamy Wam wywiad Dominiki Gwit dla magazynu "Party". Aktorka w szczerej rozmowie z Wiktorem Krajewskim zdradziła, jak zmieniło się jej życie.
Party: Dominikę Gwit poznałem w chwili, gdy kończyła dietę, dzięki której schudła 50 kilogramów. Ale niedługo później dopadł ją efekt jo-jo i szybko przytyła - dokładnie połowę tego, co zrzuciła przez rok. Na początku wywiadu pytam ją, czy tęskni za sylwetką z okresu szczytowej formy.
Dominika Gwit: To nie była żadna szczytowa forma. Wyglądałam bardzo źle, wory pod oczami, skóra i kości. Otarłam się o anoreksję. Wszyscy prosili mnie, żebym przestała chudnąć. Rodzina i znajomi sugerowali, że powinnam pójść do psychologa, ale ja na szczęście poradziłam sobie z problemem sama. Dopiero gdy przytyłam pierwsze 10 kilo, wyglądałam zdrowo – odpowiada szczerze Dominika, która o swoich zmaganiach z nadwagą pisze w książce „Moja droga do nowego życia”.
Dalszą część rozmowy z Dominiką Gwit znajdziecie w naszej galerii!
Zobacz także: Dominika Gwit o diecie i mężczyźnie swojego życia: „Jedyną sferą mojego życia, jaką niszczyła otyłość, była seksualność”
2 z 8
W swojej książce szczerze przyznajesz się do czegoś, co dla wielu osób jest wstydliwą porażką...
– Piszę w niej: „Tak, mam efekt jo-jo”. Ale szybko dodaję: „I co z tego?!”. Wygląd nie warunkuje mojego
szczęścia. Pracę nad książką zaczęłam w marcu zeszłego roku. Byłam wtedy bardzo chuda. A potem, gdy skończyłam dietę, zaczęłam tyć. Zupełnie nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Moje myślenie o życiu, a zwłaszcza o sobie samej, całkowicie się zmieniło. Doszłam do wielu ważnych wniosków, okupiłam to nieprzespanymi nocami, płaczem i zastanawianiem się nad samą sobą. Wszystko to opisałam w książce.
3 z 8
Miałaś obsesję na punkcie swojej wagi?
Był taki moment, kiedy liczyło się dla mnie tylko to, czy jestem już wystarczająco chuda. Po prostu wpadłam w błędne koło i nie potrafiłam się zatrzymać. Jak przypomnę sobie tamte wywiady na temat diety... Ale to już przeszłość. Kiedy skończyłam pisać książkę, to poczułam, że dojrzałam i dowiedziałam się wielu rzeczy o sobie, wróciłam do dawnej siebie. Znów stałam się Dominiką, która ma pasje, ambicję i chce czegoś od życia, a nie tylko przeżywa traumę, kiedy okazuje się, że za mało schudła. Zrozumiałam, że nie liczy się wygląd, ale to, żeby być zadowoloną z samej siebie. No i zdrową.
4 z 8
Lepiej być grubszym, ale szczęśliwym, niż obsesyjnie pilnować szczupłej sylwetki?
Najważniejsze jest, żeby siebie akceptować, czuć się ze sobą dobrze. Wygląd wcale nie ma wpływu na nasze życie i nie zależy od niego nic. Nie zapomnę, kiedy poszłam na imprezę ze znajomymi, a było to w tym okresie, kiedy byłam bardzo chuda. Chciałam poczuć się wspaniale w tańcu, ale w ogóle nie czułam
się kobieca. Nie umiałam skoordynować ruchów w tańcu. Nie mówię nikomu: „Masz być gruby” czy „Masz być chudy”.
5 z 8
Mówisz, że wygląd nic nie znaczy. Ale w show- biznesie trzeba być pięknym i szczupłym...
Świat show-biznesu czy mediów teoretycznie opiera się na tym, jak wyglądamy. W praktyce jest jednak całkiem inaczej. Ja podziwiam kobiety, które potrafią solidnie pracować nad swoim ciałem, pod warunkiem że to lubią i są z tym szczęśliwe. Ciało powinno być narzędziem do spełnienia marzeń, a nie obsesją.
6 z 8
A nie szkoda ci tego wysiłku, który włożyłaś w to, żeby schudnąć?
Dzisiaj już nie. Była to dla mnie bardzo ważna lekcja i cieszę się, że ją dostałam. Przez cały okres diety pracowałam, spotykałam się ze znajomymi, ale w głowie miałam tylko jedno – odchudzanie. Wszystko od tego uzależniałam. Byłam niewolnikiem samej siebie, rytm dnia wyznaczały mi pudełka z jedzeniem. A tak żyć nie można. Ja dopiero dziś czuję, że naprawdę żyję. Oczywiście, nadal muszę uważać, żeby otyłość nie zagrażała mojemu zdrowiu, ale jestem w najlepszym momencie życia. Zawsze żyłam w cieniu otyłości i wydawało mi się, że jestem gorsza od wszystkich. Myślałam, że gdy schudnę, moje życie stanie się lepsze. Czekałam na to, a nic takiego się nie stało. Byłam chuda, a odchudzanie przerodziło się w obsesję. Już nigdy nie pozwolę na to, żeby moja waga panowała nad moim życiem. Jem zdrowo, trenuję, ale na słabości
też sobie pozwalam. Nie jestem szczupła, ale jestem szczęśliwa.
7 z 8
A jak objawiała się ta obsesja odchudzania?
Ważyłam się kilka razy dziennie. Miałam rozpiskę na lodówce, co i kiedy powinnam jeść. W knajpie trzy razy pytałam kelnera, czy jest pewien, że w herbacie nie ma cukru, ale i tak mu nie wierzyłam, więc prosiłam, żeby znajomi sprawdzili. Szłam na rekord. Chciałam udowodnić sobie, że w trakcie diety nie zjem niczego więcej nawet o gram. Potem zdjęłam rozpiskę i zaczęłam jeszcze mniej jeść, a jeszcze więcej ćwiczyć. Nie ufałam sobie i zniewoliłam sama siebie. Aż pewnego razu puściły wszystkie hamulce i rzuciłam się na jedzenie.
8 z 8
I pojawiło się poczucie porażki?
Najpierw tak. Ale później zobaczyłam, że gdy nie muszę liczyć kalorii, to czuję się wolna. Minęło kilka miesięcy i stało się to, czego bardzo się bałam – sporo przytyłam. Ale wtedy poczułam w sobie spokój, a obsesja gdzieś zniknęła. Teraz moje życie wygląda lepiej. Najważniejsze jest zdrowie fizyczne i psychiczne.
A jak myśl o odchudzaniu wróci?
Na pewno wróci nie raz. Jednak zupełnie inaczej teraz już to postrzegam. Bez paniki i presji. Na razie mam dość. Jednak wagi trzeba pilnować, żeby utrzymać zdrowie.
Z Dominiką Gwit rozmawiał dla magazynu "Party" Wiktor Krajewski