Zaledwie cztery lata temu Budka Suflera pożegnała Romualda Lipkę. To niestety był początek smutnych wieści, ponieważ cztery miesiące temu odszedł Jerzy Bogdanowicz, który przez lata był menadżerem zespołu. Kolektyw muzyczny właśnie przekazał wiadomość o kolejnej stracie. Artyści wydali oświadczenie, w którym poinformowali o śmierci Leszka Świerszcza.

Reklama

Budka Suflera żegna Leszka Świerszcza. Poruszający wpis

Nie żyje Leszek Świerszcz – te smutne wieści przekazała w mediach społecznościowych Budka Suflera. Artysta przebywał w Polsce już od trzech lat. Do ojczyzny wrócił ze względu na problemy zdrowotne. Jego kariera muzyczna trwała przez kilkadziesiąt lat, podczas których Świerszcz dzielił się pomysłami i pozytywną energią.

Leszek Świerszcz nie żyje. Płakać się chce od tak częstych pożegnań… Gdzieś w marcu 2019 roku pisałem o bohaterach drugiego planu. Patrzę w milczeniu na ten tekst i oprócz tych zdań z przed pięciu lat dopisać mogę tylko jedno. Dziękuję ci ja, dziękuje ci każdy z nas, dziękują ci wszystkie polskie kapele, soliści, solistki…
- czytamy w oświadczeniu na Facebooku.

W dalszej części komunikatu Budka Suflera podzieliła się poruszającymi wspomnieniami o zmarłym, który wyróżniał się świetną pamięcią.

Sukcesom gwiazd estrady na całym świecie towarzyszą działania ludzi, o których istnieniu szeroka publiczność zwykle nie wie, bo i skąd… Schowani w mroku swoich działań, wykonują cichutko swoją pracę. Nie zazdroszczą, nie wymawiają, nie krytykują. Robią swoje. Solidnie i profesjonalnie. Potrafią szczerze cieszyć się z sukcesu artysty z którym właśnie współpracują. Leszek Świerszcz to postać niezwykle ważna dla polskiej branży muzycznej. Ten muzyk, trębacz, klawiszowiec, a przede wszystkim przedsiębiorca, menedżer, promotor, od wielu dekad zamieszkały w okręgu Nowego Jorku znany jest chyba każdemu naszemu muzykowi. Jego kluby, a zwłaszcza „Cricket” dawały pracę i chleb zarówno gwiazdom, jak i maluczkim. Były dla nas wszystkich domem i schronieniem przez ostatnie prawie pięćdziesiąt lat. Pisząc te kilka zdań nie próbuję narysować życiorysu Leszka. Nie mam aż takiej wiedzy. Świerszczyk to postać skomplikowana, wyrazista, kontrowersyjna, nie jednoznaczna, wręcz pomnikowa. A przede wszystkim przyjazna. Pamiętam jak skrupulatnie zapamiętywał zwyczaje i preferencje swoich gości. Jak miał przylecieć Czesio Niemen, to wiadomo, że musiały być ruskie pierogi, bo Czesław je uwielbiał, a poza tym był jaroszem. Jak miała grać młoda kapela, to zajmował się nimi jak wychowawca w przedszkolu. Świetnie wiedział, kto uwielbia Amaretto, a komu broń Boże dać piwko przed koncertem. Kto lubi robić zakupy na Manhattanie, a kto te sprawy ma gdzieś… W sklepach muzycznych wystarczyło się powołać na Lesia i od razu robiło się taniej… Miodzio. Nam samym Świerszcz dotąd truł o koncercie w Carnegie Hall, aż uwierzyliśmy, że to jest możliwe. Bez niego tego koncertu by nie było. Leszek otworzył oczy na świat wielu artystom, i to nie tylko młodym. Może ktoś kiedyś napisze o nim książkę, albo scenariusz filmowy, bo to co robił, to było jak kolejna scena z filmu o przygodach Indiany Johnsa. Do mnie miewał czasem cudowne pytania… Tomasz, czym się różni rottweiler od perkusisty… ? No czym Lesiu… Bo rottweiler w końcu odpuszcza. Ha ha ha…
- czytamy.

Leszek Świerszcz był założycielem legendarnego Cricet Clubu w Stanach Zjednoczonych. W obiekcie występowało mnóstwo polskich artystów. Był dobrze znany wśród przedstawicieli naszej sceny muzycznej. Wiele zawdzięcza mu także Budka Suflera. Jak na razie nie podano informacji na temat daty oraz miejsca pogrzebu mężczyzny.

Przypominamy, że w marcu także zmarła Alicja Pawlicka. Aktorka była żoną legendarnego prezentera Telewizji Polskiej. Gdy zachorował, przerwała karierę sceniczną.

Zobacz także
Reklama

Zobacz także: Mama ciężarnej gwiazdy TVN zginęła w wypadku: "Muszę myśleć o sobie i o dziecku"

Reklama
Reklama
Reklama