W końcu wszystko zaczęło się układać w życiu Borysa Szyca. Dwa miesiące temu na świecie pojawił się Henio. Aktor wreszcie mógł się czuć naprawdę szczęśliwy. Ale właśnie wtedy TVP wyemitowała film „Nic się nie stało”. Reżyser Sylwester Latkowski pokazał w nim zdjęcia gwiazd (m.in. Borysa Szyca, Kuby Wojewódzkiego i Blanki Lipińskiej), które odwiedzały trójmiejskie kluby Zatoka Sztuki i Dream Club – miało tam dochodzić do przestępstw na nieletnich dziewczynach. Choć autor filmu nie zaprezentował dowodów, w debacie po emisji filmu sugerował, że celebryci mogli wiedzieć, co rzekomo działo się w klubach.

Reklama

Szyc o swoje dobre imię postanowił walczyć w sądzie, sprawę oddał w ręce krakowskiego adwokata, mecenasa Szymona Firka.

Składamy dwa pozwy, oba dotyczą szeroko pojętego naruszenia dóbr osobistych Borysa Szyca. Pierwszy z nich składamy przeciwko autorowi filmu Sylwestrowi Latkowskiemu, a drugi przeciwko Telewizji Polskiej – mówi menedżerka aktora Marta Barańska.

Sam Borys w oświadczeniu napisał m.in.: „Jestem ojcem nastoletniej Sonii, ojczymem dwóch dorastających dziewczynek, niedawno urodził mi się synek. Gdyby ktoś próbował ich skrzywdzić, nie wahałbym się bronić ich każdym sposobem. Każdym”. Ujawnił też, że jego rodzinę zalała fala hejtu i gróźb. „Ludzie wypisują ohydne rzeczy, nie mając żadnego dowodu oprócz Pana słów”, zwrócił się do Latkowskiego. I dodał, że w Zatoce Sztuki, owszem, bywał przed laty, ale, jak zauważył, przecież to o niczym nie świadczy.

„Jadłem tam posiłki, piłem w czasach, kiedy jeszcze korzystałem z alkoholu, czyli robiłem to, co wszyscy inni”, napisał na Facebooku.

East News

Więcej w nowym "Fleszu".

Reklama

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama