„Boogeyman" - adaptacja bestsellerowej powieści mistrza grozy, Stephena Kinga, w kinach od 2 czerwca!
"Boogeyman” jako film fabularny porwie wszystkich spragnionych wielkich emocji!
20th Century Studios przedstawia film pt. „Boogeyman", będący adaptacją bestsellerowej powieści mistrza grozy, Stephena Kinga.
„Boogeyman" w kinach od 2 czerwca!
Licealistka Sadie Harper i jej młodsza siostra Sawyer przeżywają niedawną śmierć matki. Jednak nie otrzymują zbyt wiele wsparcia od swojego ojca, terapeuty Willa, który woli w samotności zmagać się z własnym bólem. Pewnego dnia w ich domu pojawia się tajemniczy, desperacko szukający pomocy pacjent. Od tego momentu, pogrążoną
w żałobie rodzinę zaczyna nękać przerażająca nadprzyrodzona istota żerująca na cierpieniu swoich ofiar.
Film „Boogeyman" wyreżyserował Rob Savage („Host") na podstawie scenariusza Scotta Becka & Bryana Woodsa („Ciche miejsce"), Marka Heymana („Czarny łabędź") i koncepcji Scotta Becka i Bryana Woodsa, osnutej na motywach opowiadania Stephena Kinga. W filmie występują: Sophie Thatcher („Yellowjackets"), Chris Messina („Ptaki nocy"), Vivien Lyra Blair („Obi-Wan Kenobi”), Marin Ireland („The Umbrella Academy"), Madison Hu („Bizaardvark"), LisaGay Hamilton („Vice") i David Dastmalchian („Diuna"). Producentami są Shawn Levy („Stranger Things"), Dan Levine („Arrival") i Dan Cohen („The Adam Project"), natomiast John H. Starke („Sicario"), Emily Morris („Rosaline"), Scott Beck, Bryan Woods, Ryan Cunningham, Adam Kolbrenner („The Tomorrow War") i Robin Meisinger są producentami wykonawczymi.
Poszerzenie świata słynnego opowiadania Stephena Kinga
Uniwersalna legenda o Boogeymanie wzbudzająca strach zarówno u dzieci, jak i dorosłych, liczy wiele set lat. Ale „Boogeyman” jako film fabularny zrodził się w impresjonistycznych młodych umysłach rozkoszujących się horrorami Stephena Kinga. Wszyscy, od pisarzy i szefów działów kreatywnych po producentów i reżysera, mówią o wielkim wpływie, jaki opowiadanie Kinga miało na nich w okresie dorastania.
„Boogeyman” został po raz pierwszy opublikowany w Cavalier Magazine w 1973 roku. Następnie znalazło się w zbiorze opowiadań Kinga pt. „Nocna zmiana” opublikowanym pięć lat później. Jego interpretacja stworzenia ukrywającego się w szafie stała się szablonem dla dalszego rozwoju gatunku.
- Należałem do dzieciaków uwielbiających się straszyć nawzajem. Moi rodzice mieli na półce egzemplarz Nocnej zmiany, który przeczytałem w zdecydowanie zbyt młodym wieku. Boogeyman był jedną z najbardziej wpływowych, traumatycznych lektur w moim życiu. Przez to opowiadanie bałem się szaf, i to nie przez kilka dni czy tygodni po jego przeczytaniu, ale przez całe lata - przyznaje producent Dan Levine.
Producent Shawn Levy dodaje:
- Uwielbiamy realizować wszelkiego rodzaju opowieści, a najbardziej te, które łączą w sobie jakąś wielką ideę z czymś, z czym można się identyfikować, które mają ludzki wymiar. A to opowiadanie autorstwa samego mistrza jest niezwykle bogate, zarówno pod względem fabularnym, jak i tematycznym. To nas pociągnęło.
Reżyser Rob Savage, odpowiedzialny za realizację m.in. nagradzanych krótkometrażówek „Salt”
i „Dawn of the Deaf” oraz przełomowego filmu pełnometrażowego czasów lockdownu pt. „Host”, pamięta z dzieciństwa lekturę powieści Kinga i bezsenne noce.
- Jego opowiadania zawsze wbijały mi się w mózg. Najstraszniejsze historie Kinga opierają się na podstępnym pomyśle, wkradającym się człowiekowi do głowy w nocy. Boogeyman jest jednym z nich. Nawiązuje ona do egzystencjalnego strachu, że nawet osoba mająca ci pomóc, może się odwrócić przeciwko tobie. Ten przyczajony blisko niedookreślony mrok znalazł we mnie oddźwięk.
- Wszyscy znamy opowiadania Kinga, ale to jedno, Boogeyman, utkwiło w nas na długie lata - mówi scenarzysta Scott Beck, który wraz ze swoim przyjacielem z dzieciństwa i partnerem literackim, Bryanem Woodsem, wpadł na pomysł scenariusza i współtworzył jego wstępną wersję.
Duet ten, odpowiedzialny również za „Ciche miejsce", początkowo miał problem z głównym wątkiem fabuły. Jak zrobić pełnometrażowy film o dwóch osobach siedzących i rozmawiających w pokoju? Wciąż ich to prześladowało, wciąż do tego wracali. W końcu stwierdzili, że być może Lester Billings nie musi być głównym bohaterem, a opowiadanie Kinga może być sceną w ramach większej narracji, trampoliną do innej historii o większej skali.
- Kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że niekoniecznie musimy skupiać się na Lesterze, to pomyśleliśmy, a co by było gdyby historia opowiadana przez niego lekarzowi zaczęła się materializować w życiu tego lekarza, gdyby zaczął on dostrzegać, że te same dziwne rzeczy, które działy się z Lesterem, teraz zaczynają się dziać z jego córkami - mówi Woods.
Dodaje Beck:
- Od tego wszystko się zaczyna, od tego piętna odciśniętego na tym domu i życiu tej rodziny. Kiedy już rozgryźliśmy, co będzie punktem wyjścia, było trochę łatwiej.
Beck i Woods stworzyli plan pisania historii i jej pierwsze szkice, ale zanim „Boogeyman” dostał zielone światło, zajęli się realizacją filmu „65”, który również reżyserowali. Do dalszej pracy nad scenariuszem zatrudniono więc Marka Heymana („Czarny łabędź”). W ścisłej współpracy z Savage'em rozbudował fabułę i stworzył dodatkowe postacie.
- Kiedy scenariusz trafił do mnie, był on na etapie, gdy Scott i Bryan wymyślili okoliczności, które opowiadanie przekształciły w film. Ja chciałem wejść w temat głębiej, zaczynając od psychologicznego uzasadnienia sytuacji, przed jakimi stają postacie, a w ostatecznym rozrachunku również tego, co strach reprezentuje oprócz przerażającego potwora. Budowanie tej mitologicznej i nadprzyrodzonej istoty doprowadziło do tego, że potwór stał się ucieleśnieniem żałoby, złem pomnażającym ból z niej płynący. Może przeżreć cały dom i zniszczyć całe życie. Spodobała mi się ta metafora - mówi Heyman.
Według Cohena „Oryginał był ośmiostronicowym opowiadaniem rozgrywającym się w całości
w gabinecie terapeuty, który na końcu okazuje się Boogeymanem. Tymczasem Mark wymyślił unikalny punkt widzenia bardzo otwierający tę historię.”
Heyman był przyzwyczajony do bliskiej współpracy z reżyserami podczas pisania, natomiast Savage chciał uwzględnić w fabule wiele odnośników. Do ulubionych filmów gatunkowych reżysera należą między innymi „Nie oglądaj się teraz”, „The Innocents”, „Ring”, „Nawiedzony dom” i „Martwe zło 2”.
- Myślę, że nie można robić horrorów nie kochając tego gatunku i nie rozumiejąc jego psychologii i języka. Rob należy do najbardziej obeznanych z tym gatunkiem ludzi, jakich poznałam” - mówi producentka wykonawcza Emily Morris. „Pochłonął każdy istniejący horror, podczas przygotowań oglądał je non-stop w biurze. Dzięki temu po prostu wie, kiedy dać widzom to, czego chcą, a kiedy ich zaskoczyć. To niezwykła umiejętność - mówi.
Kluczowe znaczenie dla twórców miało to, żeby fabuła była dobrze osadzona w ludzkim doświadczeniu i prawdziwości horroru rozgrywającego się w znanym nam świecie. Na to nakładają się elementy nadprzyrodzone jeszcze bardziej zaostrzające przeżycia bohaterów. W ten sposób stworzono szczegółowy zarys scenariusza, a Heyman ponownie zabrał się do jego dopracowywania.
Kluczową zmianą w narracji było zbudowanie postaci Sadie Harper jako głównej bohaterki. Wcześniej to Will Harper stał w centrum opowieści, ale Savage chciał eksplorować nadprzyrodzony charakter Boogeymana jako pasożyta żerującego na dysfunkcji zrodzonej z głęboko przeżywanej żałoby. Przez to Sadie stała się bardziej atrakcyjna.
- Sadie była najciekawszą postacią, ponieważ była uwięziona między światem dzieciństwa a dorosłości, a Boogeyman istnieje w obu tych sferach - jako dziecięcy strach i rodzicielski sceptycyzm. Sadie jest w samym środku, jest pośrednikiem między tymi dwoma światami - wyjaśnia Savage.
Sadie jest sfrustrowana tym, że jako dorosła nie jest traktowana poważnie, ale wciąż jedną nogą tkwi w dzieciństwie. Jest otwarta na to, co mówi Sawyer o Boogeymanie, ale jest też rozdarta między racjonalizowaniem go a wiarą w słowa młodszej siostry. W związku z tym w postaci Sadie kryło się więcej możliwości dramatycznych.
- Udało nam się wydobyć z opowiadania koncepcję rodzica tracącego dziecko i przerzucić ją na punkt widzenia sióstr, które doświadczają utraty rodzica. Ich ojciec jest terapeutą, który słyszy o Boogeymanie i to jest punkt wyjścia do dalszych zdarzeń - wyjaśnia Cohen.
Nadrzędnym celem było stworzenie wielowarstwowego horroru na fundamencie rzeczywistego, przerażającego wydarzenia, z którym można się utożsamić - w tym przypadku śmierci matki. Następnie nałożono na to elementy nadprzyrodzone - czyli Boogeymana. W ten sposób komplikacje związane z żałobą i brakiem komunikacji wynikające z wydarzenia początkowego wyzwalają to, co nadprzyrodzone. Następnie potwór karmi się żałobą i rośnie w siłę przez powiększającą się przepaść między Sadie i Sawyer a ich ojcem, Willem.
Niestety, zawód terapeuty Willa staje się coraz większą przeszkodą, ponieważ zmaga się on ze swoim brakiem umiejętności przepracowania rodzinnej żałoby z dziećmi. Im bardziej podziały między nimi zaogniają się, tym potężniejszy staje się Boogeyman, a jedynym sposobem na pokonanie go będzie ich siła jako rodziny.
- Jeśli aktorzy nie nawiążą ze sobą porozumienia, to film nie uda się. W dobrym horrorze, jeśli pozbędziemy się wszystkich efektów specjalnych, to historia musi obronić się sama jako przekonujący dramat. To właśnie jest sednem ‘Boogeymana': rodzina z problemami, z którymi możemy się utożsamić zmuszona do uporania się z żałobą, w wyniku niezwykłych zdarzeń - mówi Levine.
Savage dodaje:
- Punktem wyjścia wielu wspaniałych horrorów jest żałoba, ale Boogeyman w naszej historii reprezentuje to, o czym się nie mówi. Członkowie rodziny mieszkają pod jednym dachem, jednak funkcjonują jako odrębne jednostki. Trawią swój własny żal w samotności, nie rozmawiają ze sobą, nie uaktualniają swoich doświadczeń, przez co tworzy się to coś, co rośnie i karmi się chaosem otaczającym każde z nich. Jedynie dzieląc się ze sobą uczuciami będą w stanie to przezwyciężyć. W ogóle uważam, że to jedyny sposób na przezwyciężenie żałoby.
Dla Savage'a ostatecznym punktem odniesienia w dziedzinie niepokojącego załamania się komunikacji w rodzinie i żałoby było arcydzieło Roberta Redforda „Zwyczajni ludzie” z 1980 r. Nie ma praktycznie żadnego innego filmu we współczesnym kinie tak doskonale oddającego rozdzierający serce rozpad amerykańskiej rodziny. Brak zdolności do rozmowy o żałobie prowadzi do tak głębokich podziałów, że oglądanie staje się bolesne, a jednak pokazane są one z taką prawdziwością, że nie sposób odwrócić wzroku.
- Sceny w 'Zwyczajnych ludziach' nigdy nie są jednowymiarowe. Uwielbiam ten film za wielowarstwowość i niuanse kryjące się w każdej kwestii i geście. Opowiada on o braku komunikacji między trzema osobami. Oglądanie go jest doświadczeniem druzgocącym. Jak walnięcie obuchem w głowę - mówi Savage.
Levine stwierdza:
Dopuszczając do zaogniania się problemów w ukryciu Will doprowadza do tego, że rozdzierają jego rodzinę. Gdybyśmy usunęli Boogeymana, a tylko wykonali naszą pracę w zakresie scenariusza, kreacji aktorskich, reżyserii, to wyszedłby dramat. Wyszliby 'Zwyczajni ludzie. Widzowie nie są pewni, czy to historia o potworach, czy alegoria konfrontacji z żałobą, ale na tym właśnie polega piękno dzieł Stephena Kinga. Z pozoru są to opowiadania popularne, eskapistyczne i fantastyczne, ale zawsze są zakotwiczone w wątkach ludzkich. A my chcieliśmy zrobić dokładnie taki film.
Cohen dodaje:
- Harperowie zmuszeni są do zmian, aby mogli przetrwać. Gdyby Boogeyman nigdy się nie pojawił, ta rodzina mogłaby się całkowicie rozpłynąć. Ale ponieważ nadciągnął, muszą współpracować i zająć się bieżącymi wydarzeniami.
Zgadza się Levine:
- Gdyby Boogeyman nie przyszedł. Ta rodzina byłaby w gorszej sytuacji.
Boogeyman
Ujawnienie wyglądu Boogeymana to proces trwający przez całą historię. Polegał on na balansowaniu między dwuznacznością a podstępem w celu zbudowania napięcia z zaskakującym momentem kulminacyjnym. Dla Graffa ważne było nie tylko zrozumienie, gdzie w danym ujęciu czy scenie znajduje się stwór, jak porusza się w kadrze. Najważniejsze dla niego było poznanie go, jego pochodzenia i motywacji.
- Boogeyman to starożytna, drapieżna istota istniejąca od zarania dziejów. Przyciąga ją ból i żeruje na strachu. Dosłownie widzi strach. Tym się karmi Boogeyman. Znajduje ludzi w niebezpieczeństwie i podsyca ich strach aż do momentu, gdy jest gotowy zebrać jego owoce i zadać ostateczny cios- wyjaśnia Graff.
Producent Shawn Levy dodaje:
- Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia bał się potwora w szafie, a w tym filmie on naprawdę tam siedzi. Ale nasz obraz stawia również znak zapytania i wskazuje możliwość, że potwór reprezentuje coś więcej, coś bardziej ludzkiego, czyli żałobę i potworny ból toczący tę rodzinę w wyniku przeżytej straty.
Według Graffa, Boogeyman ma wychudzony, humanoidalny kształt odzwierciedlający naszą ciemniejszą stronę.
- Najstraszniejszy w tym stworzeniu jest brak miłości i współczucia. To nie jest wściekły potwór, on jest pozbawiony emocji. Motywuje go wyłącznie głód. W swojej istocie jest nieskończenie zimny - kontynuuje Graff.
- Nie ma to jak wspólnie przeżyć strach. Ten film najlepiej ogląda się mogąc zakryć oczy, a następnie odwrócić się do sąsiada i dzielić z nim to doświadczenie - mówi producentka wykonawcza Emily Morris.
„Boogeyman" w kinach od 2 czerwca 2023 roku!
Zobacz ZWIASTUN!