Reklama

Polska Marilyn Monroe, uwodzicielka, bogini sceny, ale również: pierwsza skandalistka PRL-u, nieobliczalna, wulgarna, nielicząca się z nikim. Trudno uwierzyć, że te wszystkie opinie dotyczą jednej osoby, a właśnie tak było w przypadku Kaliny Jędrusik.

Reklama

Na pewno była kobietą nietuzinkową, obok której nie dało się przejść obojętnie. To także obdarzona ogromnym talentem aktorka i piosenkarka, który przyćmiła… jej własna rozbuchana zmysłowość. Jędrusik wiele dzięki niej zyskała, ale równie dużo straciła, bo życie aktorki było poprzecinane wieloma dramatami, co można zobaczyć m.in. w poświęconym gwieździe filmie „Bo we mnie jest seks” w reżyserii Katarzyny Klimkiewicz, który właśnie trafił do kin. W postać Kaliny wciela się Maria Dębska (na zdjęciu poniżej), a na ekranie partneruje jej Leszek Lichota w roli męża aktorki, Stanisława Dygata.

Nie byłoby takiej Kaliny Jędrusik, jaką znamy, gdyby nie on. To Dygat zobaczył w niej tę polską Marilyn.

Zobacz także: Agnieszka Osiecka kochała i zdradzała... Jednak to 30 lat starszy Jerzy miał być jej największą miłością

Kalina Jędrusik, polska Marilyn Monroe

Po raz pierwszy zobaczyli się w 1954 roku na ulicy. Ona – początkująca aktorka Teatru Wybrzeże, protegowana Lidii Zamkow, która wypatrzyła Jędrusik w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. On – uznany pisarz, a prywatnie mąż aktorki tego samego teatru Władysławy Nawrockiej i ojciec 4-letniej Magdy. Kalina od pierwszej chwili go oczarowała, nie mógł oderwać od niej wzroku. By dłużej na nią patrzeć, zaczął iść tyłem, nie zważając na to, że obok są żona i córka. Niedługo później natknęli się na siebie po raz kolejny, a tak to wspominał aktor Jerzy Ernz:

„Stanisława Dygata spotkała, tak się składa, w moim pokoju w Domu Aktora. Dygat mieszkał tam z żoną, też aktorką. Tego dnia, pamiętam, organizowałem bibkę. Dygat usłyszał muzykę i przyszedł. Po chwili widziałem, jak leżeli na tapczanie, w poprzek. Leżeli, leżeli, gadali, gadali. I tak już zostali”, opowiadał po latach.

Jędrusik i Dygat byli niezwykle barwną parą, jedną z najbardziej kolorowych w PRL-u. Wokół ich związku narosło wiele legend, które w jednych biografiach są podawane jako fakt, w innych jako zmyślona historia. Jedną z nich jest ta, że Jędrusik wprowadziła się do Dygata i jego pierwszej żony, gdzie w dwóch pokojach mieszkali w piątkę z córką i ówczesną teściową pisarza. W innych opracowaniach można przeczytać, że gdy tylko Nawrocka dowiedziała się o romansie męża z młodziutką Jędrusik, od razu wyrzuciła go z domu i zażądała rozwodu, który ostatecznie został orzeczony w 1955 roku.

Kalina Jędrusik w serialu: "Kapitan Sowa na tropie":

INPLUS/East News

Kolejna opowieść, co do której nie ma pewności, czy jest prawdziwa, dotyczy śmierci dziecka Jędrusik i Dygata. Dramatyczna historia miała się wydarzyć kilka miesięcy po ślubie pary. Aktorka urodziła przedwcześnie córkę, która tuż po przyjściu na świat zmarła, a w wyniku powikłań po porodzie aktorka nie mogła mieć więcej dzieci. Dygat pochował noworodka, gdy jego żona jeszcze leżała w szpitalu. Ponoć nigdy jej nie zdradził, gdzie znajduje się grób, żeby więcej nie wracała do tego wydarzenia. Jednak powstała także teoria, że tę historię Dygatowie wymyślili sami, by uciąć ciągle pojawiające się pytania, kiedy będą mieli dzieci, bo faktycznie nie mogli ich mieć.

Kalina, etatowa skandalistka

Niezaprzeczalną prawdą o ich małżeństwie jest to, że mieli otwarty związek, co w latach 60. i 70. szokowało. Obydwoje miewali romanse, których przed sobą nie ukrywali. Ona spotykała się m.in. z aktorem Tadeuszem Plucińskim, piosenkarzem Wojciechem Gąssowskim i olimpijczykiem Włodzimierzem Sokołowskim. On miał słabość do młodych dziewczyn, o czym także krąży anegdota opowiadana przez Tadeusza Konwickiego. Ponoć pisarz wymógł na przyjacielu obietnicę, że nie będzie spotykał się z kobietami, których ojcowie są młodsi od niego. Jednak Dygat nie był w stanie jej dotrzymać. Jędrusik to nie przeszkadzało, a z mężem łączyła ją nie tylko miłość, ale także głęboka przyjaźń i przywiązanie. Gdy pisarz zmarł na zawał serca, miewała przelotne romanse, ale nie związała się już z nikim na dłużej, a swoje uczucia przelała na zwierzęta, zwłaszcza na koty, których w jej domu na warszawskim Żoliborzu było kilkanaście.

Dygat nie tylko dał aktorce wolność seksualną, ale również dbał o jej wizerunek wampa i seksbomby, jaki miała na scenie i na ekranie. Wręcz w tę stronę ją popychał. Renata Wąsowska w magazynie „Iluzjon” pisała o Jędrusik:

„Mit Kaliny – kobiety pełnej seksu, wręcz gorszycielki – rósł wraz z jej dorobkiem artystycznym. Wkrótce zaczął żyć własnym życiem jako efekt plotek i zmyślonych opowieści, także dotyczących jej spraw osobistych”.

Z jednej strony przyniosło to aktorce uwielbienie publiczności, ale z drugiej wiązało się z konsekwencjami. W połowie lat 60. miała zniknąć z telewizji na polecenie samego Wiesława Gomułki po tym, jak pierwszy sekretarz zobaczył jej występ z okazji Barbórki. Jędrusik miała na sobie sukienkę z nieprzyzwoitym jak na tamte czasy dekoltem oraz krzyżyk na szyi.

Kalina w filmie "Lekarstwo na miłość" (1965 r.):

East News

Wielokrotnie spotykała się także w życiu zawodowym z sytuacjami, które dziś zostałyby uznane za molestowanie seksualne. Zresztą właśnie ten wątek znakomicie ukazuje film „Bo we mnie jest seks”, w którym aktorka musi się mierzyć z zemstą za odrzucone zaloty dyrektora telewizji czy seksistowskimi zachowaniami partyjnych notabli.

Film przedstawia obraz seksbomby z czasów PRL-u, ale nie pokazuje jej ostatnich lat życia w samotności i zakończenia jej drogi w 1991 roku, gdy zmarła z powodu ataku astmy. Dziś widzowie kojarzą Jędrusik przede wszystkim z Kabaretem Starszych Panów, w którym występowała ponad dziewięć lat – właśnie jako kobieta ucieleśniająca męskie marzenia. Choć w ciągu ponad 30 lat kariery zagrała w kilkudziesięciu filmach, m.in. u Kazimierza Kutza, Tadeusza Chmielewskiego, Andrzeja Wajdy, jej role w większości odeszły w zapomnienie. W zasadzie jest doceniana tylko za wykreowanie postaci Lucy Zuckerowej, zakochanej w Karolu Borowieckim (Daniel Olbrychski) żony fabrykanta w „Ziemi obiecanej”. Scena, w której Lucy i Karol najpierw łapczywie jedzą, a potem równie gwałtownie się obściskują, przeszła do historii polskiego kina. W pewnym sensie symbolizuje ona historię Kaliny Jędrusik, kobiety z ogromnym apetytem na życie i wielkim talentem artystycznym, w którym wszystko postawiła na jedną kartę – zmysłowość i erotyzm. A przecież miała w zanadrzu jeszcze kilka innych mocnych kart.

Reklama

Maria Dębska jako Kalina Jędrusik:

Reklama
Reklama
Reklama