Niezwykła historia Agathy Christie: Życie jak kryminał
Absolutna władczyni kryminału, której życie skrywa mroczną, niewyjaśnioną do dziś tajemnicę
Dramat słynnej pisarki zaczyna się w piątkową noc, 3 grudnia 1926 roku, w jej domu pod Londynem. Godzinę przez północą 36-letnia Agatha Christie wkłada futro i wychodzi na dwór. Siada za kierownicą morissa cowleya i rusza w mrok. Nie będzie jej przez długie 11 dni. Zniknie dla świata. W tym czasie prasa całej Wielkiej Brytanii oszaleje. Zostaną zmobilizowane policja i wojsko. Tysiące ludzi wyruszą na poszukiwania. Bezskutecznie. Gdzie schowała się Agatha Christie? Czy popełniła samobójstwo? Uciekła z kochankiem? A może zagrała na nosie mediom, wcielając w życie kolejną swoją literacką intrygę?
Niespełna rozumu
W środkowej Anglii zgłasza się na policję robotnik rolny, który twierdzi, że nad ranem w sobotę na wzgórzach Newlands Corner spotkał „kobietę niespełna rozumu”, która jęczała i trzymała się za głowę. Była pokrwawiona. Szczękała zębami, ubrana w lekką sukienkę i pantofelki. Błagała, aby pomógł jej uruchomić samochód. Auto Agathy rzeczywiście odnajduje się na tych wzgórzach, wbite w zarośla. Tydzień po zaginięciu prasa wzywa czytelników na „Wielkie niedzielne poszukiwania pani Christie”. Policja radzi włożyć stare ubrania i przygotować się na ciężkie zadania. Popołudniówka „Evening News” wzywa myśliwych, żeby zabrali psy. Zniknięcie Agathy porusza cały kraj. Dziennikarze polują na każdy trop. Policja eskortuje do szkoły Rosalind, córkę pisarki.
Śmiertelny dreszcz
Dom, w którym mieszka autorka, cieszy się złą sławą. Przed nią żyły w nim trzy małżeństwa. Pierwszy właściciel stracił majątek, drugi – żonę, a trzecia para zdecydowała się na separację. Ale nie tylko fatum ciąży nad pisarką. Kilka miesięcy wcześniej umiera jej matka. To wielki wstrząs dla Agathy. W chwili śmierci matki jej córka siedzi w pociągu do Manchesteru. „Poczułam lodowaty ziąb, jakby od stóp do głów przeniknął mnie śmiertelny dreszcz”, wspomina w swojej „Autobiografii”. Po pogrzebie pisarka musi zająć się domem matki. Siedzi tam sama kilka miesięcy, remontuje, opróżnia z gratów, odzieży i śmieci, które stara pani Clara Miller gromadziła latami. Agatha kiepsko jada, rozpacza, choruje. Ma zaniki pamięci. Któregoś dnia, wypisując czek, nie wie, jak się nazywa. Myśli intensywnie i w końcu wpisuje: Blanche Amory. Dlaczego? „Brzmiało znajomo i w końcu przypomniałam sobie, że jest to postać z jednej z powieści Thackeraya”, tłumaczy w autobiografii.
Matka swojej matki
Agatha jest późnym dzieckiem. Przychodzi na świat w 1890 roku w rodzinie zamożnego Amerykanina, Fredericka Millera, i Angielki, Clary Boehmer. Gdy się rodzi, matka ma 36 lat, ojciec – 44. Jedenaście lat później ojciec umiera. Dwójka starszego rodzeństwa rozpoczyna własne życie, Agatha zostaje sama z matką. Clara jest egzaltowana i zaborcza. Ich związek to czysta toksykologia. Po śmierci męża matka Agathy przechodzi zawały serca. Piętnastoletnia przyszła pisarka budzi się w nocy przerażona. Dręczą ją napady lęku, że matka nie żyje. Zakrada się do jej sypialni i sprawdza, czy oddycha. Gdy jej rówieśnicy idą do szkoły, nawiązują przyjaźnie, ona uczy się w domu. Wyrasta na nieśmiałą osobę, do końca życia nienawidzi publicznych spotkań, wystąpień i wywiadów. Gdy dorośnie, powie, że całe życie matkowała własnej matce. Więc gdy Clara umrze w wieku 72 lat, jej życie się zawali.
Żonobójca
Na początku prasa łagodnie traktuje męża pisarki, pana Christie. Pisze, że biedny opuszczony Archie znajduje ukojenie tylko w opiece nad córką, Rosalind. Węszący reporterzy odkrywają szybko, że kochający tatuś ma jednak coś na sumieniu. Co? Zdradę! Z młodszą o 10 lat kochanką. To panna Nancy Neele, sekretarka. A więc to tak! Winny jest mąż. To on pozbył się biednej żony, aby pławić się w rozpuście! W latach 20. zeszłego wieku brukowce nie były ani odrobinę mniej litościwe od dzisiejszych. A walka o nakład i czytelnika równie zażarta. Archie boi się wziąć do ręki kolejne wydania gazet, żeby nie przeczytać, że jest bezwzględnym żonobójcą. A taką byli piękną parą. Poznają się na balu 12 października 1912 roku. Agata ma 22 lata, on – rok więcej. Ona jest pełną życia panną na wydaniu. Świetna figura, piękne włosy. Uwielbia taniec i Sherlocka Holmesa. On – wysoki, dobrze zbudowany blondyn o wyrazistych rysach. Jest wojskowym lotnikiem. To strasznie imponuje dziewczynie. Agatha zdradza matce: „Archie poprosił, żebym wyszła za niego za mąż. A ja chcę tego, okropnie chcę”. Clara ściąga ich na ziemię. Nie mają za co żyć. Muszą poczekać, aż młody lotnik zdobędzie pozycję i większy żołd w wojsku. Paradoksalnie sprzyja im I wojna światowa. Archie pod koniec pierwszego urlopu wchodzi do sypialni narzeczonej. „Pobierzmy się jutro”, prosi. Agatha zgadza się na to szaleństwo. A potem przez całą wojnę czeka na męża. Wróci? Przeżyje? Tak, ale okropieństwa z pola walki będą go męczyć latami. Tym bardziej, że kompletnie nie radzi sobie z trudnymi emocjami. Co bez wątpienia będzie miało wpływ na rozpad ich małżeństwa.
„Smutek wszystko psuje”
Rodzi im się córka, Rosalind. Świat im sprzyja, mogą odbyć zawodową podróż dookoła świata. Agatha w Honolulu uczy się pływać na desce surfingowej. To ich najszczęśliwszy czas. Z biegiem lat zaczną oddalać się od siebie. On w tygodniu pracuje w Londynie. Całe weekendy spędza na polu golfowym. Ona czeka w domu pod Londynem i pisze kryminały. Nie traktuje twórczości poważnie. Ot, miła rozrywka pani domu. Potem umiera matka i wszystko diabli biorą. Archie po pogrzebie proponuje wakacje w Hiszpanii. Ale Agatha nie potrafi zapomnieć. Rozpacza po stracie matki. Po latach uzna to za błąd. „Archie po prostu nie umiał wytrzymać tego wszechobecnego smutku”, napisze w „Autobiografii”. „Stąd też stał się wrażliwy na inne wpływy”. Te inne wpływy mają na imię Nancy, są 10 lat młodsze i grają z nim w golfa. Agatha sprząta dom umarłej, popada w szaleństwo, a Archie przeżywa drugą młodość. W końcu – w dniu urodzin córki – żąda rozwodu. Pisarka jest zdumiona, że niczego wcześniej nie spostrzegła. Zapisze: „Siedzę przy stole, patrzę na najbliższego przyjaciela i nagle spostrzegam ze zgrozą, że to ktoś obcy”. Mąż tłumaczy bezlitośnie: „Już cię uprzedzałem dawno temu. Nie znoszę, jak ktoś jest chory lub nieszczęśliwy. Smutek wszystko psuje”. Agatha nie może jeść, nie może spać. Siebie obarcza winą za wszystko.
Pisanie z nudów
Wielu jej nie ufa. Może sama wymyśliła swoje zniknięcie? Całe życie przecież zajmuje się manipulowaniem bohaterami powieści. Członkowie parlamentu grzmią, że zaginięcie to „okrutna mistyfikacja”, i żądają kary za marnotrawienie publicznych pieniędzy. Akcja poszukiwania kosztowała podatników 12 tysięcy funtów. Agatha pada ofiarą własnego talentu.
Jak zaczęła się jej przygoda z literaturą? Trudno uwierzyć – z nudów. Młoda Agatha leży w łóżku z grypą. Dla zabicia czasu pisze 30-stronicowe opowiadanie w stylu Edgara Allana Poe. Ze starszą siostrą, Madge, zakłada się, że potrafi napisać opowiadanie z kryminalną intrygą. Debiutuje w 1920 roku „Tajemniczą historią w Styles”. W ciągu swego długiego życia wyda ponad 80 powieści kryminalnych. Nakłady przekroczą dwa miliardy! To nie do pojęcia. Więcej sprzedano tylko Biblii i Szekspira. Nieprawdopodobne, ale do końca życia Christie nie traktuje poważnie swojej pracy. Nawet będąc w drugim małżeństwie, z Maxem Mallowanem, gdy jako autorka kryminałów zdobywa światową sławę, w rubryce „zawód” wpisuje: „Przy mężu”. Uważa, że pracują tylko „prymitywne kobiety”. A domowe życie żon – oczywiście w otoczeniu służby – to największe osiągniecie cywilizacji!
Jakie jest źródło jej nieprawdopodobnego sukcesu? Christie jest geniuszem intrygi. Mistrzynią fabuły. Osadza książki w prawdziwym życiu, a tworząc postaci, podpatruje żywych ludzi. Jej wnuk, Mathew Prichard, powie: „Inspirowały ją nawet małe rzeczy. Na przykład mój ojczym miał zwyczaj kręcenia swoich włosów i »kręcenie włosów« było metodą na zidentyfikowanie mordercy w jednej z jej najsłynniejszych powieści” (chodzi o „Pułapkę na myszy”). Prosty styl opiera się bardziej na dialogach niż opisach. Tworzy powieści idealnej długości. W sam raz na jedno popołudnie. Nie zapominajmy też o poczuciu humoru. I najważniejszej sprawie, dzięki której ludzie sięgają po kryminały. Sprawiedliwość zawsze zwycięża. Morderca ponosi karę. Porządek świata zostaje uratowany! Nic dziwnego, że w londyńskim teatrze „Pułapka na myszy” jest wystawiana nieprzerwanie od ponad pół wieku!
Histeryczna fuga
Co naprawdę przytrafia się genialnej autorce w grudniu 1926 roku? Lekarze mają na to określenie – histeryczna fuga. Rodzaj amnezji, w której człowiek uwalnia się od własnej tożsamości. Agatha po wszystkim trafia do psychiatry. Nie wszystko sobie przypomni. Nie pamięta jazdy samochodem. Pamięta krew i to, że na dworcu Waterloo pije kawę. Widzi tam plakat reklamujący uzdrowisko Harrogate, a ponieważ boli ją ramię, dochodzi do wniosku, że jest kuracjuszką. W pasie na pieniądze ma kilkaset funtów, kupuje bilet do uzdrowiska, a na miejscu wynajmuje pokój w hotelu Hydro. Melduje się jako Theresa Neele (nazwisko kochanki męża!). W hotelu, nieniepokojona przez nikogo, spędza swoje słynne 11 dni. Z innymi gośćmi gra w brydża, czyta gazety, dyskutuje o zniknięciu słynnej autorki. Muzyk dancingowy rozpoznaje ją, ale zachowuje to dla siebie. Od 100-funtowej nagrody, którą ufundowała prasa, ważniejsza jest lojalność wobec gości. Pani Neel-Christie należy się dyskrecja. To ktoś spoza hotelu daje znać policji. Inspektor Kenward przywozi męża. Archie z ukrycia obserwuje schody hotelowe, czeka, aż pojawi się na nich kobieta podejrzana o bycie jego żoną. Tak, to ona! Zguba znaleziona. Agatha Christie bez oporów, w spokoju – nie licząc hałasującego tłumu dziennikarzy z całego kraju! – daje się zawieźć do domu. Wita się uprzejmie z córką, ale jej nie poznaje. Długo nie potrafi wrócić do pisania. Na zdjęciach z tamtego okresu wygląda na zmartwioną i zaszczutą. Do rozwodu z Archiem dojdzie dwa lata później.
Wspaniała wolność
Ani w rozmowach z bliskimi, ani w wywiadach nigdy nie wróci do tego epizodu. Ale będzie ją to dręczyć. Po II wojnie światowej podda się psychoanalizie – bez skutku. Nigdy nie pozna wszystkich tajemnic związanych ze swoim zniknięciem. Własną „Autobiografię” podyktuje na dyktafon. Fragmenty dotyczące wypadku nagra drżącym, cichym głosem. Kompletnie niezrozumiale. I tylko w swoich książkach pozwoli sobie na więcej. W „Sprawie bogatej kobiety” bohaterka straci pamięć. I co się okaże? Że daje jej to wspaniałe poczucie wolności! Czyżby za tym właśnie popularna jak Beatlesi autorka tęskniła całe życie?
Tekst: Roman Praszyński